"Miedzianka" jak mazanie gumką
Spektakl "Miedzianka" z repertuaru Teatru im. Norwida jest interesujący, dobrze zagrany i miło się go ogląda. Ale ocena sztuki pod względem historycznym nie jest jednoznaczna. "Nie patrzę jednak na to aż tak krytycznie" - mówił w Jeleniej Górze poseł PiS, Jan Dziedziczak, członek sejmowej komisji kultury i środków przekazu.
J. Dziedziczak przyjechał do Jeleniej Góry na zaproszenie posłanki Marzeny Machałek. Wczoraj parlamentarzyści spotkali się z mieszkańcami Cieplic i oboje byli na przedstawieniu "Miedzianki" po tym, jak trafił do nich list dziennikarzy - Andrzeja Kępińskiego i Jolanty Stopki o antypolskiej wymowie sztuki.
Zdaniem J. Dziedziczaka nie można zgodzić się na serwowanie Polakom polityki historycznej z punktu widzenia niemieckiego.
- To nie jest tak, że przed wojną w Miedziance mieszkali sami poczciwi ludzie, którzy z powodu przyjazdu Polaków na te ziemie w 1945 roku musieli uciekać. Trzeba pamiętać, że Niemcy, którzy tu mieszkali wybrali sobie Hitlera, legitymizowali jego władzę. Polacy, w tym wielu z Kresów Wschodnich nie przyjechali tu z własnej woli, oni też zostali wypędzeni ze swoich ziem. Nie możemy zgodzić się z polityką lansowaną w Niemczech, że Niemcy wypędzeni z tych ziem są takimi samymi ofiarami wojny, jak Polacy- dodaje poseł PiS-u.
Posłanka Marzena Machałek przyznała, że w czasie spektaklu dało się wyczuć pewne napięcie na sali i na scenie.
- Być może spowodowane naszą obecnością. Może obecni myśleli, że wstaniemy i zaczniemy krzyczeń "hańba". Chcieliśmy zobaczyć ten spektakl, żeby móc podyskutować. A rozmowa z dyrektorem teatru i aktorami po spektaklu była naprawdę ciekawa. Okazuje się, że w sztuce i tak "wygładzono" wiele antypolskich w wymowie wątków, które znajdują się w książce Filipa Springera - mówi M. Machałek. Jej zdaniem jednak "Miedzianka" mieści się w nurcie zdarzeń wymazywania gumką odpowiedzialności Niemców za II wojnę światową.