Artykuły

Polski tygiel

"Fantasy" w reż. Jana Klaty w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Recenzja Aleksandry Pielechaty w Trybunie.

Gdański falowiec to fenomen w skali światowej: ponad półtora kilometra długości, około 1700 mieszkań, przeszło 7 tysięcy lokatorów. Zły sen architekta, getto, Szuflandia - o gdańskim falowca mówi się różnie. Najdłuższy blok w Europie, pomyślany jako "superjednostka mieszkaniowa" to symbol miejskiej biedy i społecznej degradacji.

Ta dotknęła w równym stopniu proletariat i inteligencję, byłych prominentów oraz dawny establishment. Podobno kiedy mieszkańcy falowca odbierają pensje, to wzdychają, a wtedy na Bałtyku jest sztorm. Falowiec wówczas drży, pulsuje w sobie znanym rytmie i wibruje emocjami, które tłuką się po galeriach. Mówi się też, że ten olbrzym porusza się w bardzo wolnym tempie i kiedyś dojdzie do morza. Wtedy będzie wielkie plum i zapadną ciemności. Armagedon przyjdzie z Pomorza.

Do gdańskiego falowca akcję dramatu Juliusza Słowackiego "Fantazy" przeniósł Jan Klata. W gigantycznym bloku zgromadził Klata tygiel osobowości polskich, sztukę przekornie nazwał "Fantasy", a tytuł uczynił jedną z wielu metafor tego przedstawienia.

Dramat Słowackiego to opowieść o ludziach, którzy w obliczu problemów finansowych decydują się na sprzedaż własnej córki. O ludziach przyzwyczajonych do dostatniego, wygodnego życia, którzy nagle popadają w ubóstwo - A gwałtowne popadnięcie w niedostatek są czymś dużo mocniejszym niż notoryczna bieda - mówi Klata. - Ktoś, kto mieszkał w luksusowej willi, a dziś jest skazany na życie w postpeerelowskim blokowisku, musi być zdesperowany, a z takiej desperacji rodzą dramaty ludzkie oraz rewolucje.

Jan Klata jest jednym najgłośniejszych i najmodniejszych współczesnych reżyserów teatralnych. Ostry i bezkompromisowy, reżyser wielokrotnie nagradzanego "H." w Stoczni Gdańskiej, "Rewizora" i "Lochów Watykanu", tym razem wziął na warsztat dramat romantyczny, który znowu przerobił na swoją modłę. - Chcę tak zderzać postaci i postawy życiowe, żeby to było bolesne i efektowne. Coś się musi zdarzać, wybuchać, eksplodować - twierdzi w wywiadach Klata. W jego "Fantasym" znowu jest efektownie, głośno i bardzo szybko. Szkolna lektura wystawiona la Klata bije po oczach, kopie w tyłek i wyśmiewa polskie przywary i słabości. "Fantazy" z założenia oparty jest na kontrastach - miłość przeciwstawiona jest bezdusznemu kupiectwu, szczerość - grze pozorów, a zwyczajne życie - romantycznej pogoni za nieznanym i niezwykłym. Dla Respektów, głównych bohaterów "Fantasego", biletem do lepszego świata, innego niż w bloku, ma być małżeństwo córki z majętnym Fantazym. Fantazy ma pieniądze i jest szansą dla na odkupienie - od marazmu blokowiska, od wszechogarniającego dodupizmu, od potwornej szafirowej elewacji i wstrętnych sąsiadów. Respektowie Klaty to współcześni Dulscy z pretensjami: blokowiskowa burżuazja, taka, co ją rażą niedopałki papierosów rzucane z górnego piętra i głośna muzyka na cały regulator. Brudy pierzemy w domu, grill robimy na podwórku, lepszy majętny narzeczony niż młokos po wojsku.

Przez pryzmat pieniędzy usiłuje się tu odczytywać miłość, przyjaźń, patriotyzm. Moralność, uczciwość, przyzwoitość - mają swoją cenę. I dobrze, bo to wprowadza w świat ład i porządek. A ten świat przecież daleki jest od doskonałości, szczególnie tu, w blokowcu. Polski blok kreuje Klata na małą ojczyznę: jest odrapany trzepak i rachityczne drzewka na podwórku, "Kurwa, ja pierdolę", wykrzyczane przez chama-sąsiada, osiedlowy sklepik spożywczy i nieortograficzne HWDP na ścianie falowca. Straszne, prawdziwe, zwyczajne? W XXI wieku córki nie sprzedaje się za pół miliona, a samobójstwa popełniają ci, których zjedzą kredyty, a nie romantyczni kochankowie. Polska, ojczyzna, bohaterstwo - to określenia ze szkolnych podręczników i kampanii wyborczych - na co dzień brzmią pusto i nijak. Walka za ojczyznę? A po co? Żeby skończyć tak, jak żołnierze u Klaty - na wózkach inwalidzkich. "Are you ready to die?" ("Jesteś gotowy umrzeć?") za swoją ojczyznę, pyta Klata. Bo co to za Polska, która forsą, a nie Szopenem, stoi ? "...cause we are living in a material world", wyśpiewuje Madonna, a pieniądze są w reklamie Lotto i w paczce, którą znajduje na śmietniku kloszard.

Jan Klata bardzo agresywnie ingeruje oryginalny tekst dramatu: twierdzi, że nie trzyma się literek, a wierny pozostaje jedynie tematom. I tak jak w przypadku głośnego "H.", wystawionego w Stoczni Gdańskiej, przenosi romantycznego "Fantazego" w bardzo współczesne realia. Wycina spore fragmenty dramatu, rezygnuje z kilku drugoplanowych bohaterów i dodaje własne sceny. Wprowadza małe pieski, koalicyjnych żołnierzy na wózkach inwalidzkich i nagą Azjatkę. Na pierwszym planie dzieje się opowieść o ludziach, którzy chcą sprzedać córkę. Zapalone światła w oknach bloku to tysiące innych, prawdopodobnie tak samo przejmujących historii. W oknach falowca cały czas pulsuje prawdziwe życie: widać cienie mieszkających tam ludzi, jest papież na szybie i stare alufelgi na baloknie. Dramat Słowackiego wydaje się być pretekstem, żeby pokazać Polskę prawdziwą i zwykłych ludzi, takich którzy kochają na śmierć i życie, walczą za wuja Sama i niosą stary zegar do osiedlowego lombardu.

Podczas kampanii wyborczych żaden z polityków nie pofatygował się z wizytą na blokowisko, żeby poznać potężny anonimowy elektorat, w którym drzemią niesamowite namiętności, ale też wielkie zniechęcenie - życiem, Polską, polityką. Wizyty na blokowiskach nie należą do przyjemnych : można wdepnąć w psią kupę, albo zobaczyć swoje nazwisko na murze z dopisanym "to ch...". Ale warto - bo tam, a nie w kółku gospodyń wiejskich i prywatnych uczelniach ekonomicznych, zasadza się prawdziwa Polska i zwyczajne dramaty. Brawa dla Klaty, że je pokazuje. Brawa dla Teatru Wybrzeże, gdzie można je zobaczyć.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji