Artykuły

Warszawa. "Klimakterium 2, czyli menopauzy szał" na deskach Capitolu

Premiera sequela popularnego teatralnego spektaklu z pogranicza musicalu i kabaretu, czyli "Klimakterium 2, czyli menopauzy szał" już 17 lutego na deskach Teatru Capitol.

W drugiej części "Klimakterium" poznamy dalsze losy czterech przyjaciółek: Malina zamiast ciucholandu otworzyła pub, do którego tym razem na jej urodziny przybywają puszysta Pamela i wzorowa pani domu Zosia. Brakuje tylko Krychy, za to pojawia się obdarzona liryczną duszą Angela, która pomaga Malinie prowadzić interes. Na scenie zobaczymy: Elżbietę Jodłowską, Małgorzatę Dudę, Marię Winiarską, Annę Korcz, Ewę Cichocką, Joannę Jeżewską, Elżbietę Jarosik, Katarzynę Kozak, Elżbietę Okupską, Grażynę Zielińską, Elżbietę Panas, Ludmiłę Warzechę, Marzenę Kipiel--Sztukę, Małgorzatę Gadecką, Renatę Zarębską, Annę Wojton, Ewę Złotowską. Jak zwykle niespodzianką będzie, w jakim składzie pojawią się danego wieczoru na scenie.

Z Ewą Złotowską rozmawia Aneta Szeliga

Występowała pani w pierwszej odsłonie "Klimakterium", ale grała tam pani zupełnie inną postać...

- Wtedy grałam Krychę. Zżyłam się z nią bardzo, bo grałam ją przez sześć lat pewnie z półtora tysiąca razy. Zrosła się ze mną, była moja, przetrawiona. Teraz gram Andżelę, czyli Dżoli, taką lekko głupawą, ale przez to urokliwą postać. Może właśnie dlatego, że nie ma nadmiaru szarych komórek. Popełnia pewne gafy, będąc wspólniczką Maliny w pubie, a poprzednio w smażalni ryb. Jest troszeczkę udziwaczona, ale świadomie to robię, bo wiadomo, że rekwizyt, kostium pomaga w stworzeniu postaci. Na razie jest takie "macanie". Nigdy się postaci na próbach nie zrobi, tylko musi się ona wytrzeć na spektaklach. Mówiąc po rzeźbiarsku, ona jest jeszcze bryłowata, nie ma tej finezji, której bym chciała. Ale myślę, że po dziesięciu zagranych spektaklach będzie wyrzeźbiona. Co nowego o klimakterium mówi druga część sztuki?

- Z innej strony o nim opowiadamy, niemniej jednak jest to problem, który w jakiś sposób cały czas odkrywamy. Zawsze był wstydliwy. Zaczęłyśmy z tego lekko kpić, pokazywać w krzywym zwierciadle, ale w pozytywy sposób. To przekazujemy publiczności, która natychmiast wyłapuje te wykrzywienia, przerysowania i bawi się, bo można na to także popatrzeć z tej śmiesznej, zabawnej strony. Chociaż wesołe to nie jest. Ale wszystkie nas to czeka, więc nie ma co unikać tematu. Lepiej sobie z niego pokpić. Lżej na duszy. W spektaklu jest dużo scen tańczonych i śpiewanych. Jak kondycja? - Dużo pomaga adrenalina. Poza tym ja jestem bardzo sprawna fizycznie. Zawsze tak było, dobrze tańczyłam, więc ta praktyka całego życia też robi swoje. Miałyśmy poza tym ogromne ilości prób, dzięki czemu myśmy się bardzo rozruszały. Mostek nawet potrafię zrobić. O!

- Tak, wprawdzie robię go przez puf, ale robię. Najważniejsze to i tak materiał tekstowy, który trzeba zapamiętać.

Ma pani ulubioną scenę albo kwestię w tej drugiej części?

- Nie mam dużo kwestii mówionych, ale mam ulubioną piosenkę. Ciągle jeszcze szukam przy pomocy publiczności, co wyciągnąć z tej postaci, jakie smaki, i już po tych kilku spektaklach udało mi się wysondować publiczność.

A jak widzowie reagują? Jesteście państwo już po kilku spektaklach "w terenie".

- Sztuka cieszy się taką popularnością, bo jest to po pierwsze temat, który był zawsze tabu, a okazuje się, że nie musi być. Poza tym my na scenie nie boimy się śmieszności - tańczymy, śpiewamy, każda jest jakoś przerysowana. Jedna jest za chuda, inna za gruba, ta niedowidzi, ale jak się okazuje, wszystko można jeszcze opanować. Tak, by w tym wieku też czuć się kobietą. I to jest chyba najważniejsze. Mężczyźni na widowni też się przy tym dobrze bawią. Choć tym razem jesteśmy w stosunku do nich bardziej napastliwe. Dostaje się im bardziej, ale żartobliwie, nie jest to nic, co im by uwłaczało czy obrażało ich. Bo nie oszukujmy się, oni też z wiekiem mają takie same problemy jak kobiety, tylko bardzo się tego wstydzą. Udają, że z nimi wszystko

w porządku. Nie chcą nosić okularów, chociaż wpadają na autobus. Mają też masę drażniących, denerwujących cech i też można by je żartobliwie pokazać. Czyli następna sztuka będzie z męską obsadą? Andropauzy szał?

- Ela [Elżbieta Jodłowska, autorka sztuki - przyp. red.] coś wspominała, że o tym myśli. Zobaczymy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji