Artykuły

Tu Ziemia, tu Kosmos, czy siebie słyszymy

"Kosmonauty wiadomość ostatnia do kobiety, którą kochał w byłym Związku Radzieckim" w reż. Steva Livermore'a w Teatrze im. Siemaszkowej. Pisze Jan Niemaszek w Super Nowościach, w cyklu TROCHI Qltury, czyli recenzja w paru zdaniach.

Jesteśmy drobinkami, pyłkami. Mieszkamy sobie na powierzchni małej kulki nazwanej Ziemią zawieszonej teoretycznie w nieskończonej przestrzeni Kosmosu. Funkcjonuje ten układ , jeśli wierzyć uczonym fizykom, co to za pomocą szkiełka i oka wszystko ponoć wybadali, na zasadzie praw fizyki, chemii. Wzajemnie się przyciąga lub odrzuca, syntezuje albo analizuje. Wierzący w Siłę Wyższą, Stwórcę tego kosmicznego galimatiasu, wierzący w ducha mają pewnie lepiej. Ale zarówno ci, którzy są uduchowieni, jak i ci racjonalni nie potrafią często z sobą rozmawiać, siebie słuchać. Nie potrafią wysyłać właściwych komunikatów, porozumiewać się nie potrafią. Tak odbieram ten dramatyczny komunikat kosmiczny nomen omen, przesłanie Davida Greiga, autora dramatu "Kosmonauty wiadomość ostatnia do kobiety, którą kochał w byłym Związku Radzieckim", którego premierą uraczył nas ostatnio Teatr Siemaszkowej. Ostatnia to premiera z tzw."rzutu Cabana", który dyrektorem już nie jest, a który tę sztukę zaplanował.

Na marginesie, zbieg to okoliczności z tym rozumieniem, znaczy nieporozumieniem, czy co ? Inspirowała szkockiego dramaturga historia prawdziwa, związana z niemożnością techniczną sprowadzenia z orbity na przełomie 1991 i 92 roku radzieckiego astronauty Krikałowa. Tu i teraz, teatralnie mamy dwu kosmonautów na pokładzie, Olega, granego świetnie, charakterystycznie (dobra, przemyślana rola) przez Józefa Hamkałę i Kazimira, Kaźmirza po naszemu, w którego dobrze wciela się Adam Mężyk. Na tyle dobrze, żem nie poznał tego artysty, inna rzecz, teatralnie mu broda urosła.

Trudne zadania mają ci na Ziemi obecni aktorzy. Sceny, a jest ich 42, są rozgrywane symultanicznie, raz w przestrzeni, raz na tym padole, mając naturalnie związek przyczynowo-skutkowy ze sobą. Dobre pióro szkockiego dramaturga, któremu onegdaj przepowiadano karierę Shakespeara. Robert Chodur w dwu rolach, charakterystyczny, zadziwiający warsztatem (sceny sparaliżowanego urzędnika, tropiciela UFO na miarę kreacji M. Brando z "Ojca Chrzestnego". Też tak dziwnie, "sparaliżowanie" mówił). Małgorzata Machowska, jako logopeda i jako erotyczna tancerka - świetna. Tu widać klasę, warsztat, chęci. Małgorzata Pruchnik - no, no ha, ha, jakby Gombrowicz rzekł, potrafi zagrać i zagubioną w sumie Nastazję i Policjantkę (chyba lepiej).Ujawnia jednak w obu niezwykłą wrażliwość i wyczucie cienkich i subtelnych, niekiedy lirycznych ich niuansów. Paweł Gładyś i Piotr Napieraj bardzo dobrzy, bez zarzutu. Gładyś potrafi postaciować prawdziwie. Napieraj natomiast wzruszył mnie nawet w roli ( dwie gra) pacjenta na wózku inwalidzkim.

Reżyserem tych "kosmicznych nie jaj" jest Steve Livermore. Lubię taki teatr formy, analityczny, sztukę prowadzenia aktorskiego,zazębiającego się dialogu. I wish You success and Good Luck Steve, bo prędko się pewnie nie zobaczymy z Tobą w rzeszowskim teatrze z przyczyn wiadomych Autorem wyważonej, funkcjonalnej, umownej scenografii jest Zofia Mazurczak ( brawa!). Scenografia zmienia się przy otwartej kurtynie. Bardzo sprawnie to się odbywa, dzięki obrotówce i panom Maszynistom, którzy znają swój fach i też aktorzą .Warto obejrzeć, pomyśleć, przeanalizować, wnioski wyciągać, by mimo tego kosmosu tu i Kosmosu w którym zawieszeni jesteśmy, próżni czyli, próbować bodaj prawdziwie się porozumieć i zrozumiećKurtyna!

Janek Niemaszek

***

David Greig - "Kosmonauty wiadomość ostatnia do kobiety, którą kochał w byłym Związku Radzieckim"Tyt.oryg:The Cocmonaut's last Message to the Woman, He once loved in the former Soviet Union"

Przekład: Studenci Instytutu Filologii Angielskiej Uniwersytetu Rzeszowskiego. Reżyseria: Steve Livermore. Scenografia: Zofia Mazurczak. Opracowanie muz: S. Livermore, Adam Słowik. Choreografia: Dariusz Brojek. Videoprojekcje: Wacław Marat. Przedstawienie prowadzi Andrzej Siedlecki, a sufluje Anna Jochym. Teatr im. W Siemaszkowej w Rzeszowie. Prapremiera polska 31 01 2014 r. Scena duża. Czas : 3 godz., jedna przerwa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji