Artykuły

Podlaskie. Zarząd województwa dał na kulturę. Śmiesznie mało

O 100 tys. zł mniej niż przed rokiem przeznaczył zarząd województwa podlaskiego na działania kulturalne. I to właściwie jedyna różnica - reszta wygląda identycznie jak w roku 2013.

Zawiedzeni organizatorzy, bardzo mało pieniędzy na poszczególne projekty - średnio o połowę mniej niż jeszcze dwa lata temu. W niektórych przypadkach podział bywa też zupełnie niezrozumiały.

Z budżetu marszałka do stowarzyszeń i instytucji kulturalnych na organizację rozmaitych przedsięwzięć (festiwali, spektakli, edukację, publikację itp.) popłynie w tym roku 738 tys. zł (w ub.r. - 835 tys. zł). Komisja ostatecznie pozytywnie rozpatrzyła 111 projektów (w ub.r. - 108). W przypadku 15 projektów zaproponowano ich rozpatrzenie w ramach drugiego konkursu (w maju br.). 65 projektów odrzucono. gdyż nie spełniały wymogów formalnych.

Jak widać - pieniędzy jest mniej niż przed rokiem, ale zasada ich przyznawania w wielu przypadkach pozostała ta sama - z jednego kotła rozdać chochlą mniej, ale do jak największej liczby mis. A to oznacza zazwyczaj nieduże kwoty, z których niewiele wynika, bo zwyczajnie nie mogą wystarczyć na cokolwiek - to zaś zazwyczaj powoduje brak możliwości rozwoju. Niektóre instytucje dostały ciut (np. 1 tys. zł) więcej niż przed rokiem, inne dużo mniej (o 10 tys. zł zmniejszyła się np. dotacja przyznawana podlaskiej Zachęcie na tworzenie regionalnej kolekcji sztuki współczesnej - w ub.r. 30 tys. zł, w tym - 20 tys. zł). Największą kwotę w tegorocznym podziale otrzymali organizatorzy dwóch różnych festiwali muzyki cerkiewnej odbywających się w Białymstoku i Hajnówce (po 30 tys. zł). Kilka instytucji dostanie ok. 20-25 tys. zł. Potem dotacje pikują ostro w dół.

Umiesz więcej, dostaniesz mniej

Powtarza się także - jak w ub.r. - pewna prawidłowość, która najwyraźniej rządzi podziałem pieniędzy z budżetu marszałka: im lepsza impreza, im lepiej promuje region, im więcej potrafi znaleźć sponsorów, tym mniej pieniędzy dostaje.

Konsekwentne pomniejszanie dotacji z roku na rok (2011 - ćwierć miliona, 2012 - 15 tys. zł, 2013 - już tylko 9 tys. zł) i cała ubiegłoroczna kołomyja spowodowały, że w tym roku organizatorzy znakomitego festiwalu muzyki elektro i hip-hop Original Source Up To Date zdecydowali się w ogóle nie składać wniosku do marszałka o dotację.

- Po co? Ile teraz byśmy dostali? 5 tys. zł? Z każdym rokiem dostawaliśmy coraz mniej pieniędzy, za każdym razem trzeba toczyć batalię. Dosłownie opadały ręce. To przykre, bo przecież nasz festiwal wyróżnia się i stanowi realną promocję regionu - mówi z rezygnacją Jędrzej Dondziło z Pogotowia Kulturalno-Społecznego, które na wrześniowy festiwal ściąga blisko 30 wykonawców z Polski i zagranicy, grających na siedmiu scenach dla kilku tysięcy widzów.

Nie od dziś wiadomo, że prężnie rozwijający się festiwal (czy to Up To Date, czy inne) potrzebuje regularnie rozwijającego się budżetu, z różnych źródeł. Natomiast zmniejszający się budżet powoduje, że festiwal robi wielki krok w tył. Bo trzeba też pamiętać o częstej zależności: im mniej pieniędzy od władz samorządowych i ministerialnych festiwal dostaje, tym mniej często też daje sponsor. A wtedy sytuacja staje się patowa.

Są lepsi i gorsi?

Kolejny przykład:

Śmiesznie niską kwotę - 9,5 tys. zł (w ub.r. 10 tys. zł) otrzymał znany w kraju festiwal folkowy "Z wiejskiego podwórza" w Czeremsze. Zważywszy na liczbę zapraszanych polskich i zagranicznych zespołów, kilka dni świetnej zabawy za darmo i promocję, jaką robią organizatorzy naszemu regionowi w Polsce (potrafią nawet załatwić darmowy pociąg z i do stolicy, by do Czeremchy dojechać mogło jak najwięcej fanów i dojeżdża ich bardzo dużo) - taka dotacja marszałka naprawdę budzi zdumienie.

Bardzo mało, na dodatek jeszcze mniej niż w ub.r., bo 10 tys. zł (2013 - 12 tys. zł) otrzyma Międzynarodowy Festiwal Teatralny Wertep docierający ze spektaklami na pogranicze województwa. 10 tys. zł to kwota żenująco niska - starczy może na dwa spektakle festiwalu (w którym w ub.r. w kilku miejscowościach kilkanaście grup teatralnych z kilku krajów zaprezentowało około 20 spektakli w kilkudziesięciu pokazach. Za darmo).

10 tys. zł otrzyma też Festiwal Tamburmajorek, Cheerleaderek i Mażoretek "POM-PA". Festiwal Taneczny Kalejdoskop - ledwie 6 tys. zł, tyle samo - Festiwal Muzyki Rockowej w Hajnówce "Rockowisko" oraz Festiwal Kultury Żydowskiej "Zachor" (po ubiegłorocznych rozczarowanych głosach, gdy festiwal otrzymał dramatycznie niską kwotę, bo 4 tys. zł, teraz komisja dorzuciła, doprawdy "hojną" ręką, jeszcze 2 tys. zł).

Jeszcze mniej, bo tylko 5 tys. zł otrzyma Festiwal Kultury Tradycyjnej "Oj Wiosna, Ty Wiosna". Natomiast ponad dwa razy tyle, co wspomniane wyżej imprezy, otrzyma Akcja Katolicka Archidiecezji Białostockiej na organizację Festiwalu Pieśni Liturgicznej i Piosenki Religijnej (12 tys. zł).

Na warsztaty więcej

Dla mniejszych imprez, organizowanych w lokalnych społecznościach, często z dużą pasją, mamy ogromny szacunek i jasne jest, że wspierać je trzeba. Ale trudno pojąć, dlaczego niektóre z takich niszowych imprez mają często dotację wyższą (lub porównywalną) niż festiwale znakomicie promujące region, gromadzące kilka tysięcy widzów.

Co ciekawe (i niezrozumiałe) - tyle samo, co Zachor, Kalejdoskop czy Rockowisko (6 tys. zł) otrzyma Diecezja Łomżyńska na koncerty edukacyjne "Nadnarwiańska kraina muzyki i wiersza" oraz zwiedzanie ścieżki edukacyjnej kompleksu "Narew", a Ochotnicza Straż Pożarna w Orli na warsztaty fotograficzno-filmowe.

Ledwie 1500 zł mniej niż festiwal w Czeremsze, a więcej o 2 tys. zł niż wspomniane wyżej festiwale (Zachor, Rockowisko czy Kalejdoskop) otrzyma Festiwal Pokoju - Tykocin Królewskie Śpiewanie (8 tys. zł). Wyższą też kwotą niż wymienione wcześniej festiwale zarząd wspiera np. Konkurs Krasomówczy im. Hanki Bielickiej "Radość spod kapelusza" organizowany przez jedną z łomżyńskich parafii, czy warsztaty artystyczne w Kolnie (w obu przypadkach - 7 tys. zł).

Jak to możliwe, że również 7 tys. zł wynosi dotacja na cały sezon teatralny w Teatrze Trzyrzecze, a aż 11 tys. zł zarząd daje na projekt o wielokulturowym obliczu Łomży, z kolei 10 tys. zł - na przygotowanie filmu o fortyfikacjach województwa podlaskiego? Trzeba dodać, że składająca ten ostatni wniosek Fundacja Sztuk i Dialogu z Jedwabnego otrzymała również dużo dużo wyższą kwotę niż pozostałe podlaskie festiwale - bo 20 tys. zł - na "Moje Miasto - Off Festiwal" w ramach łomżyńskiego festiwalu "Walizka".

Brak logiki

Wiadomo, że pieniędzy na kulturę ogólnie jest mało. Wiadomo, że trzeba wspierać imprezy w całym regionie. Zapewne trudno też zestawić jest festiwale muzyczne z innymi projektami wielokulturowymi, edukacyjnymi, tymi, które kreują postawy patriotyczne czy związane są z dialogiem międzykulturowym. Zapewne wszystkie są potrzebne, wspierać je trzeba i cieszyć się, że organizatorom się chce.

Ale składanie wniosków to jedno, a rażąca dysproporcja i niezrozumiałe zasady rządzące podziałem w dotacjach w wielu przypadkach (przykłady można mnożyć, wystarczy przejrzeć listę) to drugie. Niekiedy podział budzi naprawdę duże wątpliwości, brakuje w nim logiki, można by pomyśleć, że czasem istotniejsze okazały się kryteria pozamerytoryczne. Niestety.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji