Artykuły

XXIV Warszawskie Spotkania Teatralne. Msza za spektakl

"Msza za miasto Arras" Andrzeja Szczypiorskiego jest epicką powieścią o złożonej, polemicznej treści. Opowiada o autentycznych wydarzeniach: wiosną 1458 r. w burgundzkim mieście Arras prawie piąta część mieszkańców zginęła w klęsce zarazy i głodu. Trzy lata później nastąpiły okrutne prześladowania Żydów i "czarownic", procesy o urojone herezje, wybuch łupiestwa i zbrodni.

W "Mszy za miasto Arras" najsilniej akcentowana jest niezgoda na ludzką krzywdę, niesprawiedliwość, cierpienie oraz troska o los indywidualnego człowieka. Pod piórem Andrzeja Szczypiorskiego opozycja: sacrum - profanum zyskuje "obrazoburczy" kształt opozycji: karnawał - post. Ortodoksyjny rządca miasta, asceta i religijny fanatyk Albert w imię raju (po śmierci) gotuje swoim poddanym piekło na ziemi. Samonapędzająca się machina rzeczywistych zbrodni, pochłania kolejne wyimaginowane ofiary. Miecz "sprawiedliwości", czyli wyrok śmierci wydany przez radę miejską, złożoną staraniem Alberta z powolnych mu rzemieślników, zawisa nad głową młodziutkiego kleryka Jana. Tego samego, który w imię lojalności do darzonego szacunkiem "świętego" starca, bał się przemówić w sądzie za uwolnieniem Żyda Celusa, pierwszego z niewinnie skazanych. Do Arras wkroczy na szczęście biskup Utrechtu Dawid. Postać, jak na standardy Kościoła katolickiego zupełnie nie do przyjęcia: królewski bastard, zwolennik uciech doczesnych, sybaryta i... ojciec kleryka Jana. Msza biskupa Dawida "za miasto Arras" przywraca jednak właściwą hierarchię wartościom tego świata. Cudem ocalony Jan opowiada ku nauce swoje dzieje mieszkańcom Brugii.

Powstałą w 1971 r. powieść - odczytywaną jako parabola rozczarowania sporej części inteligencji do partii i władz PRL po marcu 1968 r. - starał się przenieść na ekran Janusz Kijowski. Kto zdążył odwiedzić Zespół Filmowy X jeszcze przed rozwiązaniem go w stanie wojennym, mógł zobaczyć egzemplarz scenariusza "Mszy", leżący na półce wśród innych nie zrealizowanych projektów. Reżyser znalazł ujście dla swych wizji dopiero rok temu, na scenie Teatru im. Jaracza w Olsztynie. Długo hołubione, starannie wypieszczone dziecko Kijowskiego, komuś spoza rodziny wyda się niestety rozkapryszonym, krnąbrnym bachorem.

W tym przeniesieniu powieści na scenę szczególnie rzuca się w oczy niewspółmierność zaangażowanych środków do końcowego efektu artystycznego. Ważki temat nie usprawiedliwia aż nadto widocznej adaptacyjno-reżyserskiej niespójności przedstawienia.

Gra(?) tu 33 wymienionych z nazwiska wykonawców oraz uczniowie studia aktorskiego i młodzież szkół olsztyńskich. Powstała jakaś gigantyczna hybryda czy też smok pożerający własny ogon. Po scenie przewalają się tłumy, z których to ten, to ów pojedynczy wykonawca dostąpi zaszczytu wypowiedzenia kilku przydzielonych mu kwestii. Złożone problemy utworu Szczypiorskiego nie brzmią, niestety, nazbyt wiarygodnie w ustach olsztyńskich aktorów. Tych, którzy pokazali, że umieją grać przekonująco, naliczyłem trzech: Michał Kowalski jako młody kleryk Jan (debiut!), Jerzy Lipnicki w roli Alberta oraz Stefan Burczyk, grający honorowego, gardzącego śmiercią pana de Saxe'a. Żal serce ściska, gdy się pomyśli, że powieść Szczypiorskiego jest materiałem na spektakl tej miary, co "Czerwone nosy", które oglądaliśmy na tej samej scenie podczas poprzednich Spotkań.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji