Artykuły

Gorzki śmiech

"MIZANTROP" to jedna z najrzadziej grywanych u nas komedii Moliera. A przecież obok "Don Juana" jest to chyba je go najgłębiej sięgający do przywar ludzkich utwór.

Molier pisał "Mizantropa" w póź­nym okresie swej twórczości (wystawiony po raz pierwszy w roku 1666) w okresie własnych rozczarowań i depresji. Sam grał wówczas rolę Alcesta, a niewiernej swej żonie Ar­mandzie powierzył rolę Celimeny.

Znawcy życia i twórczości Moliera dopatrują się w wielu jego komediach rysów autobiograficznych, pełnego samookrucieństwa wyszydzania własnych przywar. Molier zdawał sobie w pełni sprawę z tego, że jest z natury zazdrosny i podejrzliwy w stosunku do młodszej od niego o lat dwadzieścia żony, stąd w komediach jego tak częsty motyw zazdrości. Ma­my go przecież w "Szkole żon", "Szkole mężów". Występuje też w "Mizantropie".

Na tym jednak nie koniec auto­biograficznych wycieczek: Sganarel w ,,Don Juanie" nie waha się kry­tykować ostro swego pana, jak czy­nił to Molier w scysjach z królem, ukazywanie własnych przywar w komediach skończyło się tragicznie. Przecież to w ostatnim swym utwo­rze "Chorym z urojenia" Molier kpi z własnego lęku przed ogarniającą go chorobą i choroba zwycięża: umiera w tej właśnie roli na scenie.

Alcest z "Mizantropa" jest więc po trosze obrazem samego Moliera, mimo iż nie wszyscy komentatorzy molierowscy to uznawali. Tak jak Molier, jest on obrońcą prawdy, za­równo w twórczości literackiej, jak w życiu, wrogiem gładkich kłamstw, dyktowanych przez grzeczność i kon­wenans. Walka z obłudą napiętnowa­na już w "Świętoszku", "Don Jua­nie" czy "Szkole żon" powraca tu z olbrzymią siłą. Siłą tragiczną, gdyż konwenans w końcu zwycięża Alcesta.

Ważnym zagadnieniem jest, w jaki sposób grać postać Alcesta. Sam Mo­lier grał go czysto komicznie, nieledwie błazeńsko. Ale już epoka ro­mantyczna dała tej postaci rys dra­matyczny.

Tak też ujął tę rolę Gustaw Holou­bek. Lekko zaznaczając poczucie hu­moru Alcesta, ukazuje jednak czło­wieka raczej cierpiącego z powodu nie rozumiejącego go, zakłamanego otoczenia. Człowieka, który w imię konsekwentnej walki, poświęca na­wet swą miłość.

Holoubek osiąga zamierzony cel: widz nie śmieje się z Alcesta, ale mu głęboko współczuje.

Stanisław Zaczyk w bardzo przy­jemny, bezpośredni sposób odtwarzał postać Filinta przyjaciela Alcesta, doradzającego mu na próżno większą kompromisowość w zetknięciu z jego otoczeniem. Komicznym, jak należy w tej roli grafomanem Orontem był Igor Śmiałowski. Scena odczytywania swego poematu (jakże nieśmiertelna) była szczególnie udana.

Celimenę, przenoszącą życie świa­towe w swym środowisku ponad miłość Alcesta, grała ze swobodą bardzo stylowa Ewa Krasnodębska. Eliantą, jej młodziutką kuzynką, była Hanna Zembrzuska, a niełatwą rolę intrygantki Arseny odtworzyła w sposób komiczny Zofia Tymowska.

Dwu markizów grali Tadeusz Bo­rowski i Lech Górzyński. Poza tym występowali Józef Duriasz, Wilhelm Wichurski i Maciej Prus.

Zarówno reżyseria Henryka Szletyńskiego, jak scenografia Andrzeja Sadowskiego przyczyniły się do stwo­rzenia stylowego obrazu epoki. Ge­sty, sposób mówienia, poruszania się na tle prostych, a podkreślonych or­namentami z epoki obrazów przenosiły nas w ów wiek XVII, w którym rozgrywa się akcja.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji