Witalność Zorby
"Grek Zorba" - to synonim sukcesu. Artystyczne laury i szeroką popularność zyskała najpierw powieść, następnie film, a obecnie balet. Kariera tanecznej wersji tego tytułu jest doprawdy błyskotliwa. Światowa prapremiera dwuaktowego baletu w Arena di Verona (1988 r.) była wydarzeniem artystycznym, które dzięki telewizyjnym retransmisjom poznały rzesze widzów w wielu krajach. Następnie wprowadziły go do swych repertuarów kolejne teatry operowe: Łodzi, Rzymu, Warszawy, Aten i Sofii. Nadto, tancerze łódzcy i warszawscy prezentowali to dzieło podczas tournees w Argentynie, Brazylii, Egipcie, Francji, Grecji, Hiszpanii, Izraelu, Luksemburgu, Niemczech i we Włoszech. Jakie są powody nadzwyczajnej popularności tego baletu, można się przekonać oglądając jego kolejną realizację - w poznańskim Teatrze Wielkim.
Do najgośniejszych składników "Greka Zorby" należy muzyka Mi-kisa Theodorakisa. Ta potężna w formie kompozycja (duża orkiestra symfoniczna, chór czterogłosowy, żeńska partia wokalna), udanie łączy tradycyjne i współczesne środki wyrazowe, uniwersalność z rytmami i melodiami tańców greckich, a w finałowej części partytury porywa melodią spopularyzowaną przez film M. Cacoyannisa. Z kolei wartka akcja (libretto wg powieści N. Kazantzakisa) w połączeniu z oprawą scenograficzną Ryszarda Kai (monumentalna dekoracja, wysmakowane kolorystycznie kostiumy zespołu i trafne charakterologicznie ubiory wiodących postaci) - dają barwne, urozmaicone widowisko.
Niezaprzeczalny walor baletu stanowi choreografia Lorci Massi-ne'a. Pomyślana jako ciąg obrazów zróżnicowanych pod względem stylistyki i konwencji tańca, udziału tanecznych i pantomimicznych środków wyrazu, kameralnych scen i zmasowanych działań zespołowych - przykuwa uwagę bogactwem rozwiązań ruchowych. Tylko w pierwszym akcie występują sekwencje nużące nieco monotonią przebiegu i pewną statycznością grup tancerzy. Całość kompozycji choreograficznej jest jednak logiczna w rozwoju: od początkowego spowolnienia, przez przekonywające tanecznie rozwiązania dramaturgicznych kulminacji, po porywający i widzów, i wykonawców finałowy taniec - sirtaki.
Do sukcesu poznańskiej realizacji "Greka Zorby" w równej mierze przyczynili się wszyscy wykonawcy: muzycy, śpiewacy i tancerze Teatru Wielkiego. Niezapomniane wrażenia pozostawiła grupa gościnnie występujących solistów, którzy zaprezentowali błyskotliwą sprawność techniczną oraz przemyślane interpretacje. Byli to: Sławomir Woźniak - w dojrzały sposób przedstawiający metamorfozę Jona, Anna Krzyśków - przejmująca w dramaturgicznej partii Mariny, Piotr Chojnacki - konsekwentnie budujący grecki charakter i fizyczność Yorgosa oraz Renata Smukała - wzruszająca w tragikomicznej roli Madame Hortense. Tytułową postać brawurowo zrealizował, jednocząc taneczne i aktorskie środki wyrazu sam twórca baletu - Lorca Massine. Żywiołowość poznańskiej inscenizacji, jej plastyczna uroda i radość tańca - elementy realizacji trafnie oddające witalność tytułowego bohatera - złożyły się na spektakl, który przynosi widzom chwile tak potrzebnego nam dzisiaj wytchnienia. Natomiast już po wyjściu z teatru, przesłanie ideowe "Greka Zorby" skłania do zamyślenia nad sposobami przezwyciężania odwiecznych namiętności i powikłań losu człowieka.