Sztuka na serio (fragm.)
PANORAMA Kulturalna XXX-lecia, zaplanowana województwami w porządku alfabetycznym, przeżyła dawny podział administracyjny i teatrom z Ziemi Lubuskiej przyszło grać dopiero w lipcu. Teatr z Zielonej Góry przedstawił się nam jako zespół ambitny i traktujący sztukę na serio. Przedstawienie tego teatru, zresztą o znanych tradycjach i często triumfującego na różnych festiwalach, stały na godnym poziomie zarówno z uwagi na ładunek filozoficzny, jak rzetelne opracowanie i popisy aktorskie. Dzięki tym osiągnięciom zespołowym i solowym, mogliśmy się jakoś pogodzić z tym, że zielonogórzanie przywieźli zamiast sztuk pisanych na scenę, a posiadanych w repertuarze, dwie adaptacje sceniczne prozy narracyjnej i jedno takie nie wiadomo jak to potraktować: swobodny przekład czy projekt inscenizacji klasycznego dzieła. W programie stoi jak byk: Jerzy S. Sito "Christophera Marlowe`a Edward II". Według naszego rozeznania Sito mógł albo sam napisać jako własne dzieło "Edwarda II" według Marlowe'a czyli zeń korzystając, ale przebijając go niejako swoim wkładem kompozycyjnym i filozoficznym, albo przełożyć swobodnie czyli nieściśle. Ale wtedy należałoby umieścić swoje nazwisko nie nad, lecz pod tytułem. Tak bowiem wygląda, że Sito stworzył czyli wymyślił nie tylko sztukę pod określonym tytułem, ale także autora angielskiego z XVI wieku. Tyle dla porządku.
A teraz o przedstawieniach. "Czarna róża" Stryjkowskiego w adaptacji i reżyserii R. Kłosowskiego jest nieźle rozłożoną na głosy rozprawą ze stanem umysłów w latach poprzedzających wojnę. Szczerość autora w rysowaniu postaw ludzkich oraz motywacji została podkreślona przez kondensację sceniczną. Widz przyjmuje rzecz jako sztukę historyczną. Zamęt pojęć i komplikacji psychologicznych znajduje w grze aktorów dobry przekaz.
Bogusław Kierc w głównej roli Henryka ma okazję do popisu w zakresie zgłębionej gry psychologicznej. Dwudziestka jego partnerów opracowała starannie i ofiarnie zróżnicowane postacie, że dla przykładu wymienię Cyryla Przybyła i Hilarego Krupnika.
