Ceremoniał dla Thomasa B.
Niegdysiejsza powieść-skandal Thomasa Bernharda "Wycinka" miała w Schauspielhaus w Grazu prapremierę w wersji scenicznej. Daleko oddalona od oryginału, ale bardzo bliska ambiwalentnemu do dziś geniuszowi literatury - pisze Werner Krause w Kleine Zeitung.
Swoją opublikowaną w 1984 roku i już krótko po wydaniu skonfiskowaną z powodu zniesławienia powieść "Wycinka" Thomas Bernhard poprzedził cytatem z Woltera: "Jako że nie umiałem nauczyć ludzi rozumu, wolałem być z dala od nich szczęśliwy." Szyderstwo, jakże mogłoby być inaczej.
Ponieważ w książce zapędza się on na "artystyczną kolację" do wiedeńskiego śródmieścia, gdzie niezwłocznie i z jako tako chronionej pozycji uszatego fotela doprowadza swój kunszt rzucania zniewag o szerokim zasięgu do najwyższej doskonałości i największego możliwego pola rażenia zarówno na szerokości jak i głębokości.
Polski reżyser Krystian Lupa, wybitny znawca Bernharda, w swojej prawie czterogodzinnej adaptacji scenicznej w żadnym razie nie próbował ponownie obudzić w Narratorze wściekłości. Zdecydował się na mieszankę prawie melancholijnej inscenizacji sakralnej i psychodramy, a w centralnym punkcie umieścił do dziś niejasną w swoich prawdziwych wymiarach historię relacji - relacji poety i człowieka Thomasa Bernharda z aktorką Joaną, która w prawdziwym życiu kilka lat przed wydaniem powieści odebrała sobie życie, ale w tej wersji staje się najważniejszą osobą, dającą Bernhardowi schronienie.
Ciekawe, bardzo mądre i głęboko poszukujące nowych znaczeń przedstawienie, bogate w po części groteskowe sekwencje filmowe, aluzje do innych scenicznych dzieł Thomasa Bernharda, wzbogacone licznymi tekstami reżysera. Powstał z tego dramat sam w sobie, który Thomas Bernhard pewnie też, żeby powiedzieć to w całym swoim rozdwojeniu, musiałby znienawidzić, ponieważ w przeciwnym razie również i on musiałby go kochać. Wielki spektakl z wyborną obsadą, w której jeszcze trochę bardziej wyróżnia się Johannes Silberschneider jako Narrator.