Artykuły

Opis obyczajów teatralnych

Dawniej w teatrze picie i jedzenie odbywało się w bufecie, ale najlepiej, jeśli melomani przed spektaklem najedli się w domu. Teraz konsumpcja na widowni konkuruje z tym, co dzieje się na scenie. Trąbienie z butelki coca-coli nierzadko odbywa się w wykonaniu odzianych wizytowo jegomościów. Nierzadko wysłuchiwałem obelg skierowanych do bileterek usiłujących powstrzymać wnoszenie przez nich na widownię kieliszków, szklanek i puszek - pisze Sławomir Pietras w Angorze.

Dawniej po zakończeniu przedstawienia artyści kłaniali się tak długo, jak długo trwały brawa. W operze najpierw chór, potem balet, następnie soliści, od epizodów aż po role tytułowe. Nikomu nie przychodziło do głowy oklaskiwać się wzajemnie. Teraz chórzyści biją brawa solistom, a wszyscy klaszczą dyrygentowi wyprowadzanemu przez protagonistkę. Jeśli wręczono mu kwiaty, rzuca nimi do orkiestronu, co jedni interpretują jako podziękowanie muzykom, a inni, że to ze złości, bo tak kiepsko grali.

W sprawie dawania kwiatów są dwie szkoły. Pierwsza zaleca, aby dawać bukiety każdemu, kto się kłania, jeśli oczywiście ktoś mu je zafunduje. W ten sposób często kwiatów nie dostawała Carmen i Don Jose, a bileterka przedzierała się do ostatniego rzędu wykonawców z owiniętą w bibułę prymulką, aby wręczać ją jakiejś leciwej chórzystce.

Druga szkoła sugeruje, aby zamiast na scenie kwiaty wręczać w garderobach, co w teatrze odbierane jest jako upokarzanie artystów. Grozi to interwencją związkowców u marszałka, a co najmniej miejscowego ordynariusza, nie mówiąc już o groźbie strajku ostrzegawczego lub głodówki.

Sytuację kuriozalną przeżyłem na świątecznym "Dziadku do orzechów" [na zdjęciu] w Operze Narodowej. W balecie nie ma kłopotów z ukłonami, bo są one ustalone w kanonie klasyki i baletowej tradycji. Tak to odbywało się i tym razem, mimo że tancerki nie mogły powstrzymać się od wzajemnych oklasków, a kwiaty wręczano nie głównym solistom, tylko komuś w głębi zespołu. W tym momencie orkiestra zaczęła grać "Sto lat". Publiczność wstała, sądząc, że za chwilę będzie grany hymn państwowy. Siedząca obok mnie matka tłumaczyła dzieciom, że to nagroda dla baletu za piękne tańczenie. Grupa wyliniałych baletomanów w amfiteatrze złośliwie sugerowała zapowiedź rozdawania paczek świątecznych na scenie z przemówieniem dyr. Dąbrowskiego. Wszystko jednak zakończono szybkim rozejściem się do domów.

Ostatnio zauważalne są kłopoty z nadawaniem teatrom nazwisk patronów. Z upływem czasu trudno się z takiego patronatu wywiązać. W Teatrze Wielkim im. Stanisława Moniuszki, kiedy nie graliśmy któregoś z dzieł twórcy "Halki", natychmiast odzywały się głosy, że nie dbamy o Patrona. Natomiast kiedy na afiszach widniały jednocześnie "Halka", "Straszny dwór", "Flis", "Verbum mobile" i "Hrabia Monte Christo" (balet), prasa i melomani narzekali, że za dużo tego Moniuszki. Powyższe niech będzie kamyczkiem do ogródka wokół dyskusji o patronacie Gustawa Holoubka nad warszawskim Teatrem Dramatycznym czy Tadeusza Łomnickiego nad poznańskim Nowym. Poza wszystkim pozostaję z nabożeństwem, miłością, szacunkiem i podziwem dla obydwu tych mistrzów sceny.

Ten sam zestaw karesów przesyłam Annie Polony w dniach opuszczenia przez nią jej artystycznego matecznika, Starego Teatru w Krakowie. Żywię głębokie przekonanie o szybkim jej powrocie na macierzystą scenę. Człowiek, który jest powodem tego rozstania, będzie wkrótce ścigany przez publiczność i aktorów. Ratując się ucieczką, skoczy do Wisły z Mostu Dębnickiego i na brzeg wyjdzie dopiero w Warszawie. Aby osuszyć łzy, odzież i ciało, powinien udać się do Pałacu Potockich na Krakowskie Przedmieście 15. Ciekawe, co uczyni Minister, z którego nadania ta cała awantura?

Przegląd obyczajów teatralnych kończę żółtą kartką dla Przemysława Kieliszewskiego, dyrektora Teatru Muzycznego w Poznaniu. Podejrzewam, że jego listowny stek wyzwisk pod adresem współpracowników miał jednak jakieś merytoryczne i faktyczne podstawy. Wśród wielu komentarzy w tej sprawie jest co najmniej tyle samo przychylnych co krytycznych: "Głupio zrobił - napisał pewien internauta. - Sądząc z treści listu, to miast niekulturalnie pisać, powinien ich już dawno kulturalnie wyp... ć". Ot co!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji