Groza milczącego brzydactwa
"Iwona, księżniczka Burgunda" w reż. Agaty Dudy-Gracz w Teatrze im. Jaracza w Łodzi. Pisze Renata Sas
Na Dużej Scenie Teatru Jaracza siłę tragifarsy Witolda Gombrowicza "Iwona, księżniczka Burgunda" skutecznie ujawnia Agata Duda-Gracz (...)
Inscenizatorka rozgrywa wszystko na pustej scenie z podestem wcinającym się w widownię (brak pieniędzy na dekoracje nie zaszkodził). Galeria postaci odsłania swoje oblicze. Zamiast Gombrowiczowskich Ciotek, Mama (arcyprzekonująca Katarzyna Cynkę) wytrząsa się nad niemrawą córką. Królewski (dosłownie i w przenośni) duet stworzyli Milena Lisiecka i Ireneusz Czop (wreszcie na scenie po długiej nieobecności). Zmyślny i groteskowy Szambelan (dynamiczny i ironiczny Mariusz Jakus) przegląda oraz podgląda dworskie szeregi.
Zawieszony między buntem i refleksją nad własną decyzją jest Książę Filip. Krzysztof Wach (uznanie) ma w sobie luz celebryty i karykaturalnie szekspirowski lęk przed własnymi możliwościami oraz niedorzecznością zdarzeń. W tym wzajemnym stwarzaniu się istotną przestrzenią jest seksualność. Ale co znaczy płeć? Mieszają się damsko-męskie role dworaków. Kim jest Cyprian, Cyryl czy Iza? Hubert Jarczak, Marcin Korcz, Włodzimierz Włodarski zmieniają wcielenia. O powstawaniu sztuki Gombrowicz pisał: "rodził mi się absurd zjadliwy".
Przez tę krainę kłębiących się niedorzeczności przypominającą zoo prowadzi Iwona, a w tej roli Iwona Dróżdż-Rybińska. To jej obecność kreuje postawy i lęki. Tylko raz krzyczy. Może to wszystko to tylko jej sen?
Obecność śpiewającej Mai Kleszcz w piórach, lśniącej cekinami oraz towarzyszącego jej Wojciecha Krzaka (oboje są autorami muzyki) uwzniośla lęki i podkreśla groteskowy rys.
Agata Duda-Gracz w plastycznych obrazach (efektowne kostiumy są jej dziełem) szuka drogi do Gombrowiczowskich fraz. Swoim "czytaniem" bawi i drażni. Robi wrażenie.
***
Całość w Expressie Ilustrowanym