Artykuły

Niedoszła "Nie-Boska", czyli czego nie zobaczyliśmy w Starym Teatrze

Najgłośniejszym wydarzeniem ubiegłego roku w polskim teatrze był spektakl, którego nie było. 7 grudnia Oliver Frljić miał pokazać w Starym Teatrze w Krakowie "Nie-Boską komedię. Szczątki", jednak przedstawienie odnoszące się do romantycznego utworu Zygmunta Krasińskiego i spektaklu Konrada Swinarskiego z 1965 r. zostało odwołane. Dlatego gdy kilka dni temu w Instytucie Teatralnym w Warszawie reżyser, dramaturdzy i aktorzy opowiadali o swoim projekcie, na widowni zabrakło miejsc - pisze Witold Mrozek w Gazecie Wyborczej.

Czego dowiedzieliśmy się o niedoszłej "Nie-Boskiej"? Scenografia Anny Marii Karczmarskiej miała nawiązywać do tej sprzed pół wieku,autorstwa Krystyny Zachwatowicz. "Nie-Boska" Swinarskiego rozgrywała się w kościele, z ołtarzem w centralnym punkcie. Ale więcej niż o konkretnych scenach twórcy mówili o swojej koncepcji.

Spektakl powstawał w atmosferze listopadowej "wojny kulturowej", w swądzie spalonej tęczy z pl. Zbawiciela. Trzy dni po zamieszkach podczas Marszu Niepodległości w Starym grupa widzów przerwała inny inspirowany Swinarskim spektakl "Do Damaszku" Jana Klaty, krzycząc: "Hańba!". Atmosferę oburzenia podsycała lokalna prasa, dla której Swinarski z kiedyś kontestowanego radykała przekształcił się w świętość. Recenzja jeszcze niedokończonego spektaklu Chorwata ukazała się przed jego premierą w "Dzienniku Polskim".

Gdy chwilę później Klata, dyrektor Starego, zawiesił próby, decyzję uzasadniono względami bezpieczeństwa (aktorka Marta Nieradkiewicz przytaczała w IT pogróżki, które dostawała). Jednak w niedawnym wywiadzie w "Wyborczej" Klata zasugerował, że powodem było także jego niezadowolenie z kształtu artystycznego przedstawienia.

Sam Frljić uważa, że spektakl padł ofiarą aktu cenzury. Ale z punktu widzenia teatru jako instytucji zawieszanie spektakli to częsta praktyka. Jeżeli spektakl nie znajduje aprobaty dyrektora, premierę odwołuje się lub przekłada, by wprowadzić zmiany. W polskim teatrze to dyrektor ponosi odpowiedzialność i dyrektor decyduje.

Inny aspekt dyskusji wokół niedoszłej "Nie-Boskiej" to właśnie hierarchiczny model pracy w teatrze. "Aktor jest od grania, jak dupa od srania" - opisuje go cytowany do znudzenia bon mot Kazimierza Dejmka, innego klasyka XX w. Frljić stara się, by aktorzy nie byli narzędziem do prezentowania jego idei. W jego radykalnej koncepcji aktorzy mogą protestować przeciwko takim treściom w spektaklu, z którymi się nie zgadzają. W zaprezentowanym przez aktora Juliusza Chrząstowskiego szkicu monologu każde kolejne pytanie podważa sens poprzedniego, aż do zakwestionowania sensu projektu w ogóle - przecież posądzanie Swinarskiego o antysemityzm jest niepoważne.

Czy sposób pokazania Żydów w "Nie-Boskiej" trzy lata przed Marcem '68 był przedmiotem rozmów na próbach Swinarskiego? Tego zapewne już się nie dowiemy. Ale o antysemickim charakterze dramatu pisali recenzenci w 1965 r.

Swinarski z Przechrztów zrobił rogate diabły. Szatana z kolei pokazał... z pejsami. Jak to rozumieć? Antysemicki fantazmat "knującego Żyda", protoplasty "żydokomuny", został zainscenizowany w przesadny, ironiczny sposób. "Ironia ogarnia wszystko" - tak podsumowywał spektakl Swinarskiego wybitny teatrolog Zbigniew Raszewski. W oficjalnym języku antysemityzm był wtedy wyłącznie tematem historycznym, już zamkniętym. Na scenie można było pokazać go ironicznie - jako przesąd arystokraty Krasińskiego, przedstawiciela klasy "dziejowych bankrutów". Ale jak ten ówczesny teatralny język odnosił się do kontekstu lat 60. w PRL-u, gdzie dawne demony miały zaraz się obudzić?

I właśnie pytanie o to, jak przyjęty język mówienia o rzeczywistości na nią wpływa, miało być w spektaklu Frljića kluczowe. Wbrew kpinom prawicowych komentatorów w przyjętej przez reżysera strategii nie szło wcale o jakąś lustrację w imię politycznej poprawności, o sceniczne śledztwo mające wykazać rzekomy antysemityzm Swinarskiego. W polskim teatrze i kinie jest dziś wiele przedstawień podejmujących problematykę Zagłady czy antysemityzmu. Stawką było więc pytanie o to, czy nie poczuliśmy się z tą sytuacją zbyt komfortowo; czy język opowiadania o Zagładzie nie stał się zbyt łatwy, świadcząc o tym, że przecież "z tą sprawą już się rozliczyliśmy".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji