Artykuły

Warszawa. Bergman wg Sass w Kamienicy

W Teatrze Kamienica nietypowa premiera - dzieło mistrza kina Ingmara Bergmana "Sceny z życia małżeńskiego" przenosi na deski teatru Barbara Sass. Jego studium rozpadu związku, choć stworzone 40 lat temu, jest aktualne.

Ingmar Bergman, jeden z największych twórców kina, autor takich klasyków jak "Tam, gdzie rosną poziomki" czy "Persona", jest też twórcą serialu telewizyjnego. W 1973 r. nakręcił sześć odcinków opowiadających historię rozpadu pewnego przeciętnego szwedzkiego małżeństwa. Serial nadawany w szwedzkiej telewizji publicznej okazał się hitem, a samego Bergmana okrzyknięto "ekspertem w dziedzinie małżeństwa". Reżyser musiał nawet zmienić numer telefonu, bo ludzie dzwonili do niego, pytając, jak mają rozwiązywać problemy w związkach. Rok później na kanwie serialu powstał film fabularny z wybitną rolą Liv Ullmann, nagrodzony Złotym Globem. Pięciokrotnie żonaty Bergman powiedział: "trzy miesiące zajęło mi napisanie tych scen, a doświadczenie ich zabrało całe życie". Co takiego poruszyło Szwedów w historii Johana i Marianny?

On - psycholog robiący akademicką karierę. Ona - prawniczka specjalizująca się w rozwodach. 10 lat razem, dwójka dzieci. Nigdy się nie kłócą. Nawet lokalna gazeta prosi ich o wywiad, by opowiedzieli o swoim wzorowym małżeństwie. Nagle ta misterna, idealna konstrukcja rozpada się. Kiedy zaprzyjaźniona para przechodzi kryzys, także w ich związku uwidaczniają się pęknięcia i rysy, których żadne z nich nie chciało dostrzec.

Historia Johana i Marianny, którą opowiada Bergman w "Scenach z życia małżeńskiego", to bezlitosna wiwisekcja związków damsko-męskich, ale szerzej także wszelkich ludzkich relacji. Wnioski? "Jesteśmy emocjonalnymi analfabetami" - mówi w pewnym momencie Johan.

W Teatrze Kamienica dzieło Bergmana przenosi na scenę Barbara Sass, a w role Marianny i Johana wcielają się Justyna Sieńczyłło i Piotr Grabowski. - Kiedy zaczęliśmy analizować ten tekst, okazało się, że jest on niezwykle współczesny - mówi reżyserka. - W tym spektaklu opowiadamy o tym, o czym piszą wszystkie tygodniki. Największy problem we współczesnym świecie to brak porozumienia. Ale fabuła jest pretekstem do opowiedzenia o sprawach dużo ważniejszych - dodaje Barbara Sass. - To sztuka o rozpadzie współczesnego świata. Bergman zauważył proces zanikania tradycyjnych wartości oraz indywidualizacji prowadzącej do braku zrozumienia drugiego człowieka - mówi reżyserka.

Według Justyny Sieńczyłło, która wcieliła się w rolę Marianny, siła tej sztuki polega na tym, że Bergman doświadczył tego wszystko na własnej skórze, obnażył się tak, jakby rozkroił sobie kawałek ciała. Wszystko, szczególnie mężczyznę, pokazał bardzo ostro. Jak twierdzi aktorka, choć od napisania sztuki minęło 40 lat, Bergman jest ciągle żywy i tak rozebrał ten rodzaj związku mężczyzny i kobiety, że każdy znajdzie w tym kawałek siebie. - Największym problemem jest to, że nie rozmawiamy - mówi Sieńczyłło. - Zamiatamy wiele rzeczy pod dywan. Bergman nawet jeden z rozdziałów tak zatytułował: "Sztuka zamiatania pod dywan". No i tę sztukę uprawiamy na co dzień - dodaje. - Czy my jesteśmy zawsze szczerzy? Kłamiemy, maskujemy się, udajemy. Trzeba rozmawiać, nawet o trudnych tematach. Może ta sztuka będzie inspiracją dla par, może coś więcej zrozumieją na temat siebie - kobiety i mężczyzny. To kompletnie dwa różne światy, a sztuką jest je połączyć. Przetrwać - podsumowuje aktorka.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji