Stara kobieta wysiaduje
Pełne ożywienie obserwujemy natomiast na obu scenach Adama Hanuszkiewicza, na których nastąpiła całkowita zamiana ról: w Teatrze Małym, nastawionym dotychczas głównie na kameralny repertuar współczesny - wystawił Hanuszkiewicz Mickiewiczowskie "Dziady", na dużej scenie natomiast, w Teatrze Narodowym, przeznaczonym głównie dla klasyki - "Stara kobieta wysiaduje"...Sztuka Tadeusza Różewicza, która wprawdzie stała się już po trosze klasyką, bo pochodzi sprzed lat blisko dziesięciu, ale która (jeśli nie liczyć krótkiej wizyty Teatru wrocławskiego w roku 1969) dla Warszawy pozostawała nowością.
Sztukę Różewicza można odczytywać różnie, różnie ją też już odczytywano. Jako swoisty traktat o wiecznej kobiecości, o obsesji, o potrzebie rodzenia, o konieczności i bólach tworzenia, o zamęcie wnoszonym przez współczesną cywilizację... Zawierając morze treści pisana jest jednocześnie bardzo przejrzyście, bardzo misternie, a w dodatku opatrzona niezwykle dokładnymi, pełnymi malarskiej i teatralnej wyobraźni didaskaliami. Helmut Kajzar, inscenizator "Starej kobiety" w Warszawie, didaskalia odrzucił, dał swoją własną wizję sztuki, niezależną jak gdyby od wyraźnych sugestii Różewicza, żyjącą własnym życiem - niestety, niezbyt ciekawym.
Zamiast wspaniałej Różewiczowskiej wizji współczesnego świata - gigantycznego śmietnika, pochłaniającego wszystkich i wszystko, zostawił pustą scenę; zamiast precyzyjnie skonstruowanych, konkretnych sytuacji dał niejednokrotnie odrealniony bełkocik; zamiast dokładnie zaprojektowanego przez Różewicza, świetnie zresztą pomyślanego kostiumu postaci tytułowej - narzucił czarną suknię z płaszczykiem, w której Siemion wygląda nie jak stara kobieta lecz jak młody ksiądz!
Siemion... Obsadzenie go w roli Starej Kobiety miało być zapewne najbardziej szokującym pomysłem tej inscenizacji i - było istotnie, lecz chyba głownie w przedpremierowej zapowiedzi. W samym spektaklu natomiast, chociaż Siemion tekst podaje wybornie i gra doskonale, pomysł ten raczej przeszkadza, a chwilami - bywa nawet niesmaczny. Zastanawiać może fakt tak maksymalnego odrealnienia przez Kajzara i postaci tytułowej i sztuki. Jego wyznana w programie koncepcja, iż cała sztuka właściwie dzieje się w brzuchu tej baby. Ona nie jest osobą realną, psychiczną to oczywiście koncepcja efektowna, ale - po pierwsze nie ze wszystkim przystaje do tej sztuki, po drugie - i tak nie tłumaczy paru inscenizacyjnych, raczej dziwnych posunięć.
I dlatego, chociaż gra tutaj kilku wybitnych i lubianych aktorów (Siemion, Wichniarz, Łapicki, Kopiczyński, Wardejn) to jednak ta premiera w Narodowym nie wywarła na mnie spodziewanego wrażenia. Nie zatarła w mojej pamięci wrocławskiej inscenizacji Jarockiego sprzed dziewięciu lat: Starej Kobiety grzebiącej się w gigantycznym śmietniku - w takim jakiego życzył sobie (mając rację!) autor. Autor skądinąd wspaniały, któremu zwłaszcza Kajzar - tak wyspecjalizowany w jego twórczości - powinien przecież bardziej ufać.