Obfitość niczego
David Mamet - pisarz, laureat Nagrody Pulitzera - jest zaliczany do ścisłej czołówki współczesnych dramaturgów w USA. Szerzej znany jest publiczności filmowej, m. in. jako autor scenariusza reżyser "Domu gry". Robert Scanlan pełni funkcję kierownika literackiego American Reportery Theatre w Cambridge, wykłada na Harrardzie i z powodzeniem reżyseruje. Na Scenie Kameralnej Starego Teatru, mister Scanlan wystawił sztukę "Przerżnąć sprawą"' pióra mister Mameta. Katarzyna Gniewkowska (Karen) użyczyła całemu przedsięwzięciu wdzięku i pięknych nóg, Marek Kalita (Charlie Fox) spróbował uszczknąć Amerykanom coś niecoś z ich swobodnego sposobu bycia, zaś Jan Frycz w roli Bobby'ego Goulda pojawił się jako aktor, którego pamięć jest skutecznie odporna na dialogi Mameta.
Powstało przedstawienie, które tchnie w "prowincjonalny" teatr ożywczego (ale chyba nie bardzo) ducha Hollywood, przestrzegając jednocześnie (dość banalnie) przed ubocznymi skutkami narodzin swojskiego biznesu.
Przesłanie spektaklu jest mniej więcej takie: wszędzie tam, gdzie w grę wchodzi pieniądz, zagrożone są wartości ludzkie. Dla Bobby'ego jest to dylemat wyboru pomiędzy zrobieniem kasowego filmu o kolesiach z więzienia, a zgodą na - z góry skazaną na finansową klapę - produkcję o humanitarnych aspektach promieniowania np. kuchenek mikrofalowych, i poprzez ów fakt objawienia znaków od Boga. Amerykański reżyser zadał sobie trud eskapady przez ocean, aby przestrzec: "Uważaj polski przedsiębiorco! Zbijaj forsę, ale nie zapominaj o człowieku". I wszystko byłoby O.K. gdyby nie fakt, że nasz raczkujący biznes jest daleki od finansowych sfer Miasta Snów, że rodzimy biznesmen częściej spędza czas przed komputerem lub w swojej budce z przeterminowaną coca colą niż w teatrze. Zaś dla tych, którzy stanowią tzw. publiczność teatralną, ta amerykańska prawda jest dosyć oczywista.
Myślę, ze w tej sytuacji rzeczą, która nie pozwoliłaby twórcom przedstawienia na przerżnięcie sprawy, byłoby pogłębienie relacji psychologicznych pomiędzy trzema postaciami dramatu. Tak się jednak nie stało.
Oglądamy zatem przyjemną sztuczkę, spłyconą do granic banalnej, filmowej farsy. Wszystko odbywa się na powierzchni oczywistości i teatralnego szablonu. Reżyser wykonał jakąś pracę, aktorzy coś zagrali, Krzysztof Szwajgier skomponował muzykę rodem z Hollywood, a Urszula Kenar trzykrotnie zmieniła sceniczne wnętrza. I tyle. Najlepiej humor Mameta podchwyciła anglojęzyczna część premierowej publiczności. I jeszcze ciekawostka. W amerykańskiej prapremierze "Przerżnąć sprawę'" w postać sekretarki wcieliła się Madonna. To miło, że przynajmniej urodą odtwórczyni tej roli krakowska inscenizacja przewyższa amerykańską.