Artykuły

2013 rok w teatrach na Górnym Śląsku: Zmiany na lepsze, choć potknięć też nie brak

Kończący się rok w śląskich teatrach, mimo trzynastki, do pechowych raczej nie należał. Minął przede wszystkim pod znakiem ogólnopolskiego sukcesu "Piątej strony świata" oraz konkursów na stanowiska dyrektorów trzech scen w regionie - pisze Marta Odziomek w Gazecie Wyborczej - Katowice.

Powiedzmy szczerze - Górny Śląsk wciąż nie jest miejscem, do którego zmierzają teatromani głodni artystycznych wrażeń.

Wiele jednak już się zmieniło, a wysiłki twórców zostały docenione i uhonorowane niezwykle cenną w środowisku teatralnym nagrodą. Mowa oczywiście o "Piątej stronie świata" [na zdjęciu] według powieści Kazimierza Kutza w reżyserii Roberta Talarczyka zrealizowanej w Teatrze Śląskim na początku tego roku. Spektakl został uznany za najlepsze przedstawienie 19. edycji Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej. Dzięki tej przemyślanej, nietuzinkowej realizacji o Teatrze Śląskim zrobiło się nieco głośniej.

Zmiana warty

Sukces spektaklu sprawił, że Robert Talarczyk, dotychczasowy dyrektor Teatru Polskiego w Bielsku-Białej, dostał kredyt zaufania od władz województwa i został nowym dyrektorem Teatru Śląskiego. Odkąd pełni urząd, poczynił kilka efektownych zmian, z nowym logo teatru na czele i kolejną premierą przez siebie wyreżyserowaną - "Lotem nad kukułczym gniazdem" (która jednak sukcesu poprzedniego spektaklu nie powtórzy).

Apetyty widzów rosną w miarę jedzenia, czego nowy dyrektor jest świadomy, i już w nowym roku ma dla nich cykl - "Śląsk święty/Śląsk przeklęty". Nieźle zapowiada się jego pierwsza premiera - "Skazany na bluesa" w reżyserii Arkadiusza Jakubika o charyzmatycznym Ryśku Riedlu.

Opuszczona przez Talarczyka scena w Bielsku-Białej również zyskała nowego dyrektora. Został nim Witold Mazurkiewicz, bielszczanin, aktor i reżyser, współtwórca cenionej Kompanii Teatr i Teatru Provisorium z Lublina.

Za wcześnie chyba, by wyrokować o kierunku, w którym zmierza Teatr Polski. Powiedzieć można jedynie, że scena ta będzie starała się być jak najbardziej eklektyczna.

Tak zapowiedział obejmujący rządy dyrektor Mazurkiewicz i tego się trzyma, choć dotychczas zrealizowane premiery nie należały do najbardziej udanych (zwłaszcza tradycyjna "Balladyna" w reżyserii Natalii Babińskiej). Czekamy zatem z niecierpliwością na tytuł, który znajdzie się na językach wszystkich.

Konkurs na nowego dyrektora przeprowadzony został również w Teatrze Rozrywki w Chorzowie. Na kolejne kilka lat prowadzenie tej sceny ponownie powierzono Dariuszowi Miłkowskiemu, jej wieloletniemu dyrektorowi, który podąża tropem dobrze mu znanym.

W tym roku jednak nie do końca się to sprawdziło: z pompą zapowiadany "Frank V" w reżyserii Rudolpha Strauba wieje nudą, bo musicalem na pewno nie jest. Zaś jeden z najbardziej wyczekiwanych przez wielu tytułów (który, notabene, też żadnym musicalem nie jest) - "Bierzcie i jedzcie" w reżyserii Moniki Strzępki i Pawła Demirskiego okazał się nieznośnie długim, źle napisanym i bez polotu wyreżyserowanym spektaklem.

Ze wszystkich propozycji Rozrywki broni się jedynie recital Marzeny Ciuły w reżyserii Andrzeja Sadowskiego - "Dwa ukochania" na podstawie sonetów Szekspira, choć to rzecz dla bardziej wytrawnych teatro- i melomanów.

Spektakle zapamiętane

Świetnym spektaklem może pochwalić się Teatr Zagłębia w Sosnowcu, który od kilku sezonów nie ustaje w poszukiwaniach ciekawych i różnorodnych repertuarowo tytułów, a do ich realizowania zaprasza interesujących reżyserów.

Ten spektakl to oczywiście "Bobiczek" w reżyserii Łukasza Kosa, kolejna z tragikomedii Hanocha Levina, bardzo udana zarówno pod względem pomysłu, jak i wykonania (świetna rola Doroty Ignatjew).

Nie można również przeoczyć rewelacyjnej realizacji "Snu nocy letniej" w Teatrze Lalek Banialuka w Bielsku-Białej w reżyserii Mariana Pecko, oryginalnie wykorzystującej m.in. tradycję teatru lalkowego od kukły po marionetkę.

Wśród spektakli, które na dłużej zostaną w pamięci, na pewno znajdą się także "Matki" zabrzańskiego Teatru Nowego. Delikatnie wyreżyserowany przez Katarzynę Deszcz spektakl na podstawie świetnie napisanego tekstu autorstwa Piotra Rowickiego zdobył przyznaną przez publiczność, więc tym bardziej cenną nagrodę - Grand Prix ostatniego Ogólnopolskiego Festiwalu "Rzeczywistość Przedstawiona" Zabrze 2013.

Pozytywnie dały się również zapamiętać realizacje Gliwickiego Teatru Muzycznego: wpierw "Noc w Wenecji", zapierająca dech w piersiach z powodu kostiumograficznego przepychu powstałego pod okiem Barbary Ptak, potem malownicza "Carmen" i zjawiskowe "Wampiry i upiory" - oba widowiska premiery miały w Ruinach Teatru Victora, gdyż siedziba teatru była zamknięta przez pół roku z powodu prac modernizacyjnych.

Festiwale, festiwale

Mijający rok był również atrakcyjny, jeśli chodzi o festiwale, które miały miejsce w regionie. Zaczęło się od 6. edycji Katowickiego Karnawału Komedii, na który (jak co roku zresztą) bilety rozeszły się jak ciepłe bułeczki (co zdarzyło się także i w tym roku: biletów na 7. edycję już brak), a skończyło jesienią na 11. Edycji Międzynarodowego Festiwalu Teatrów Lalkowych Katowice - Dzieciom. Festiwal Katowice - Dzieciom, po rocznej przerwie, powrócił do kalendarza kulturalnego w nowej formule październikowego biennalle. Zmiany czekają też, najważniejszy w regionie, Ogólnopolski Festiwal Sztuki Reżyserskiej INTERPRETACJE, któremu w 2013 po raz ostatni przewodniczył Jacek Sieradzki. Od nowego roku festiwal, którego program ma być układany tematycznie, będzie organizowany jesienią, a jego dyrektorowanie powierzono Katarzynie Janowskiej, szefowej TVP Kultura.

Warto odnotować fakt, iż festiwale towarzyszą nam już nie tylko w tzw. sezonie, ale również w wakacje, które - jak się okazuje - nie muszą być martwym dla kultury sezonem. I choć nie jest to żadna nowość ani na Śląsku (wszak LOT jest już organizowany od kilkunastu lat), ani tym bardziej w Polsce, to cieszy nas, że propozycji kulturalnych przybywa. Oprócz 15. Letniego Ogrodu Teatralnego w Katowicach można było w tym roku po raz kolejny zawitać do Magazynu Ciekłego Powietrza w Chorzowie (7. Chorzowski Teatr Ogrodowy) czy na Scenę w Malarni w Teatrze Śląskim w Katowicach (2. Lato w Malarni).

Nie zabrakło również na mapie letnich festiwali 20. edycji Międzynarodowej Konferencji Tańca Współczesnego i Festiwalu Sztuki Tanecznej, mimo że nad Śląskim Teatrem Tańca zebrały się czarne chmury. Była to jednak chyba ostatnia konferencja tańca. Miasto Bytom postanowiło zlikwidować teatr, powołując w zamian centrum tańca, którego siedzibą będą modernizowane tereny po kopalni Rozbark. Nowa instytucja ma ruszyć z nowym rokiem - przynajmniej tak zapowiadali latem bytomscy urzędnicy.

Alternatywnie

2013 był także rokiem rozwoju teatrów pozainstytucjonalnych, działających na własną rękę, pozyskujących dotacje na działalność w drodze konkursów. Nowe premiery dał m.in. Teatr Rawa Huberta Bronickiego (monodram rozliczający się z wizerunkiem Polaka katolika pt. "Katechizm białego człowieka" i drapieżne "Disco Pigs"), Teatr ZL (monodram "Dorian" w reżyserii Ewy Wyskoczyl) czy Teatr & Klub Old Timers Garage ("The Bricklin Musical. Samochodowa fantazja" - pierwszy musical o "samochodowym świrze" wyprodukowany za prywatne pieniądze właściciela klubu, również zakręconego na punkcie samochodów).

Prężnie rozwija się Teatr Żelazny, który stworzył z kilku pomieszczeń jednego z katowickich dworców Przestrzeń Twórczą Stację Ligota i zaczął działać dwutorowo: jako scena impresaryjna (ostatnio gościł tam Krzysztof Globisz) i samodzielnie, produkując interesujące premiery (m.in. świetny "Kosmos").

Szansę na urządzenie się dostały także dwa inne katowickie teatry: Teatr A Part Marcina Hericha i Teatr Bez Sceny Andrzeja Dopierały. Miasto zaproponowało im pomieszczenia po dawnej hali butów. Obydwie sceny, co prawda wciąż w budowie, już proponują swoim widzom udział w pokazach zamkniętych, z których dochód ma być przeznaczony na niezbędne prace remontowe. Jest więc szansa, że wkrótce pomiędzy kinem Światowid a sklepem z butami wyrośnie nowe, interesujące miejsce dla miłośników sztuki teatru. I dobrze, wszak od przybytku głowa (widza) nie boli.

Gorzej z finansowaniem wszystkich scen pozainstytucjonalnych, bo - mimo że nie są dotowane przez urzędy - to przecież właśnie w większości te urzędy, organizując konkursy na dofinansowanie projektów kulturalnych, tak naprawdę pozwalają scenom niezależnym na kolejne produkcje. Oby więc pieniędzy, tak jak nowych scen, także w budżetach przybywało.

Epilog

Kończący się rok w teatrach w naszym regionie upłynął pod znakiem różnorodności repertuarowej i niestety znacznej rozbieżności artystycznego poziomu przedstawień. Teatry takie jak Teatr Zagłębia, Teatr Śląski czy Gliwicki Teatr Muzyczny nie odpuszczają i większość ich spektakli zadowala nawet tę wymagającą część publiczności.

Inne sceny przeżywają bardziej lub mniej długotrwałe i dotkliwe kryzysy związane z niezbyt trafnym doborem tytułów i realizatorów czy też borykają się z problemami natury finansowej. Mam nadzieję, że rok 2014, mimo wciąż trwającego w świecie (więc i w kulturze) finansowego kryzysu, zmusi dyrektorów teatrów do produkcji, być może w mniejszej liczbie, ale za to jakościowo (artystycznie i merytorycznie) po prostu dobrych nowych spektakli.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji