Artykuły

Witkacy z dystansu

"Panna Tutli Putli" Stanisława Ignacego Witkiewicza w reż. i choreogr. Janusza Józefowicza w Teatrze Studio Buffo w Warszawa. Pisze Janusz R. Kowalczyk w Rzeczpospolitej.

Juliusz Żuławski, porządkując w 1973 r. papiery po rodzicach, natknął się na zielony kajet gęsto wypełniony niedbale stawianymi literami. Było to libretto operetki "Panna Tutli Putli", napisane przez 35-letniego Stanisława Ignacego Witkiewicza. To dokonanie, skromnie przezeń określane jako "czystawa forma", sprawia kłopoty nie tylko uczonym witkacologom, ale i kolejnym realizatorom. Nie ustrzegł się ich Janusz Józefowicz, który rzecz wystawił z muzyką Janusza Stokłosy.

W dokładnym spisie swoich dzieł Witkacy nie umieścił "Panny Tutli Putli". Była dla niego wprawką, błahostką, kpiną z konwencji, napisaną w czasach, gdy operetka ze swą "niebiańską sklerozą" - jak ironizował Gombrowicz - święciła triumfy. Dziś na widowisku Studia Buffo pojawiają się młodzi widzowie, którzy w przeważającej mierze oglądają pastisz nieznanego sobie gatunku scenicznego. To jeszcze pół biedy.

Widowisko Józefowicza od początku niesie taką dawkę atrakcji - wizualnych, muzycznych i wykonawczych - że sprawia wrażenie, jakby parodiowało samo siebie. Występujący w roli Kawalera d'Esparges reżyser śpiewa i tańczy w sposób, który nie pozostawia złudzeń, że dystansuje się od granej postaci. Tu jednak czai się pułapka: śpiew z dystansem, taniec z dystansem, gra z dystansem stają się na tej scenie obowiązującą normą. Oglądając ostatnią premierę, nie mogłem uwolnić się od myśli, że niczego tu nie traktowano serio - z widzem włącznie. Nie każdy bowiem lubi, gdy zbyt często mruga się doń ze sceny.

Przedstawienie wdzięczy się rozmaitością niespodzianek. Nagromadzenie grepsów daje jednak wrażenie przesytu. Pogłębia chaos prostej opowieści o kaprysach pewnej damy, odpornej na urok odwiecznych afrodyzjaków: pieniędzy i władzy. W takim entou,rage'u historia stała się mało czytelna, nie wybrzmiewa z należytą siłą (nie myślę o decybelach, których był, jak zwykle, nadmiar).

Dowodem na to postać Działacza. Jeśli do tej roli angażuje się tak sprawnego aktora, jak Sławomir Orzechowski, trzeba mu pozwolić zagrać. Tymczasem miał on do wykonania kilka rund po sali z komórką przy uchu, a jego słowa skutecznie zagłuszał łomot muzyki.

Obsada lśni od gwiazd, jednak ani Anna Dreszowska, ani Joanna Liszowska - obie na zmianę grały Pannę Tutli Putli podczas premierowego pokazu - nie miały scen, które zapadałyby w pamięć, piosenek, które można by zanucić. Bardziej wyrazisty od nich okazał się... epizodysta, czyli Ryszard Czubak jako Duenia. Przymiotnik "odjechany", którym teatr reklamuje cały musical, najlepiej przylega właśnie do niego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji