Artykuły

Emocjonalna retoryka wyklucza debatę nad teatrem

Od kilku dni emocje w bufetach teatralnych i na Facebooku rozpala list senator Barbary Borys-Damięckiej (PO) do prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz w sprawie odebrania Teatrowi Dramatycznemu i Teatrowi na Woli imion ich patronów: Gustawa Holoubka i Tadeusza Łomnickiego - pisze Roman Pawłowski w felietonie w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.

Doszło do tego po cichu przy okazji połączenia obu scen w ubiegłym roku. Radni zdecydowali, że nowa instytucja będzie nosić nazwę Teatr Dramatyczny m.st. Warszawy, natomiast imionami patronów ochrzczono duże sale obu teatrów. Senator Borys-Damięcka w emocjonalnym piśmie wyraża oburzenie z powodu pozbawienia patronów "czci i należnych honorów" i domaga się, aby wrócili na swoje miejsce. Przy okazji krytykuje "haniebną", jak ją nazywa, decyzję o połączeniu scen i powierzeniu ich dyrekcji Tadeuszowi Słobodziankowi, żąda przeprowadzenia audytu, ponownego rozdzielenia teatrów oraz rozpisania konkursu na stanowisko dyrektora Dramatycznego. "Nie stawiajmy Gustawa Holoubka w jednym szeregu z ludźmi, którzy się zhańbili swoją postawą moralną i niegodną działalnością (...) Nie zamiatajmy pod dywan pamięci o nim i roli, jaką odegrał w naszej kulturze" - kończy swój płomienny list pani senator.

"Hańba!"

To bardzo dobrze, że polityczka Platformy Obywatelskiej zabrała w końcu głos w sprawie połączenia Teatru Dramatycznego i Teatru na Woli, która od roku budzi kontrowersje. Lepiej późno niż wcale. Jednak forma listu budzi mój głęboki sprzeciw. Mnie również nie podoba się to, co dzieje się w Dramatycznym, jestem jednak przeciwny używaniu nieżyjących twórców jako pałki na obecną dyrekcję. Dramatyczny trzeba rozliczać z artystycznego poziomu produkcji, a nie z okazywania czci patronom.

List senator Borys-Damięckiej wpisuje się w popularną dzisiaj w prawicowych kręgach pedagogikę hańby i wstydu. "Hańba!" - krzyczeli na widowni Starego Teatru narodowo-katoliccy działacze, protestując przeciwko dyrekcji Jana Klaty. "Hańba" - woła pani senator. Ta emocjonalna retoryka wyklucza racjonalną debatę nad polityką teatralną. Zamiast oburzać się na brak szacunku do patronów, należałoby raczej postawić pytanie, w jaki sposób obecna dyrekcja Dramatycznego realizuje misję teatru publicznego, jak wykorzystuje środki, infrastrukturę, siły aktorskie? Tego pytania senator Borys-Damięcka nie stawia, skupiając się na obronie Gustawa Holoubka i Tadeusza Łomnickiego przed zapomnieniem.

Otóż uważam, że ani Holoubek, ani tym bardziej Łomnicki nie wymagają specjalnej obrony. Bronią ich przed zapomnieniem role zapisane na taśmie filmowej i w pamięci widzów. I bez patronatu obaj mają zapewnione należne miejsce w historii polskiego teatru. Na miejscu senator Borys-Damięckiej zająłbym się raczej obroną żywych twórców, bo to oni tworzą dzisiaj oblicze teatru. Budowę pomników zostawmy sobie na później.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji