Artykuły

Warszawa. Lech Łotocki zagra Lecha Kaczyńskiego w "Smoleńsku"

Reżyser Antoni Krauze szukał odtwórcy roli zmarłego w katastrofie smoleńskiej prezydenta od przeszło roku. Wcześniej namawiał Mariana Opanię, ten aktor jednak odrzucił propozycję: - Nie mam zamiaru pomagać [PiS-owi] w nakreślaniu ich bzdurnych przekonań.

Znalezienie aktora gotowego zagrać Lecha Kaczyńskiego jest ważną wiadomością na prawicy. Popularny tygodnik braci Karnowskich "wSieci" oddał Lechowi Łotockiemu [na zdjęciu] poniedziałkową okładkę.

"To ja zagram Lecha Kaczyńskiego" - ujawnia aktor.

66-letni Łotocki jest związany na co dzień z TR Warszawa, dawniej zwanym Teatrem Rozmaitości. Pracuje tam od 1996 r. Gra też w filmach i serialach - ale chociaż wystąpił w kilku znanych produkcjach, nie grał w nich postaci pierwszoplanowych. W "Janosiku" Agnieszki Holland i Kasi Adamik był karczmarzem. W "Persona Non Grata" Krzysztofa Zanussiego grał inspektora. Widzowie telewizji mogą go też pamiętać z seriali: "Prawo Agaty" (TVN), "Głęboka Woda" (TVP) czy "Ekipa" (Polsat). W 2006 r. na Festiwalu Teatru Polskiego Radia i Telewizji Polskiej "Dwa Teatry" otrzymał wyróżnienie za rolę w widowisku telewizyjnym "Fotoplastikon" Piotra Łazarkiewicza.

"Nie można tragedii smoleńskiej zostawić"

Co skłoniło Lecha Łotockiego do przyjęcia roli Lecha Kaczyńskiego w "Smoleńsku"?

- Nie można tragedii smoleńskiej zostawić, zapomnieć o niej, wmawiać sobie, że wszystko jest OK. Bo nie jest. I ten mój sprzeciw był też mocnym impulsem do przyjęcia roli w przedsięwzięciu apelującym o prawdę - tłumaczy redaktorom pisma "wSieci".

Łotocki przyznaje, że w środowisku aktorskim rola prezydenta w "Smoleńsku" to "sprawa napięta".

Rok temu odrzucił ją aktor Marian Opania. Dla reżysera Antoniego Krauzego był naturalnym kandydatem. Podobny, wybitny, popularny m.in. dzięki kreacjom w kultowych "Rozmowach kontrolowanych", "Piłkarskim pokerze", "Cudownie ocalonych" czy "Pajęczarkach".

Opania jednak ogłosił publicznie, że w "Smoleńsku" wystąpić nie zamierza, bo "nie jest zwolennikiem PiS, ani braci Kaczyńskich". - To, co oni uznają, czyli że w Smoleńsku doszło do zamachu, jest bzdurą - podkreślał aktor w rozmowie z portalem Onet.pl.

Nieudany gruziński casting

Lech Łotocki musiał przejść formalny casting do roli w "Smoleńsku". Przygotował słynne przemówienie polskiego prezydenta w stolicy Gruzji Tbilisi z sierpnia 2008 r., gdzie polski prezydent w towarzystwie prezydentów Gruzji, Litwy, Estonii, Ukrainy i premier Łotwy wystąpił z odezwą do narodu gruzińskiego.

- Jesteśmy tutaj, przywódcy pięciu państw, aby podjąć walkę - mówił Kaczyński. - Nasi sąsiedzi pokazali twarz, którą znamy od setek lat. Ten kraj to Rosja. Ten kraj, który chce podporządkować sobie sąsiednie kraje. My mówimy nie!

Zdaniem wielu komentatorów gruzińska misja była największym osiągnięciem prezydentury Kaczyńskiego.

W wywiadzie dla "wSieci" Łotocki przyznaje, że gruziński casting w ogóle mu nie poszedł. Ostatecznie jednak to on otrzymał propozycję.

Czy "Smoleńsk" dostanie 5 mln zł z podatków?

Reżyser Antoni Krauze zapowiada powstanie "Smoleńska" od roku, ale twórcy mają problem ze znalezieniem finansowania dla filmu. Budżet opiewa na blisko 11 mln zł. Dla porównania: tyle mniej więcej kosztowało "Pokłosie" Władysława Pasikowskiego. Superprodukcja "Katyń" Andrzeja Wajdy kosztowała 16 mln zł. Pieniądze zbiera specjalnie powołana fundacja, której radzie przewodniczy były prezes TVP Bronisław Wildstein.

Jeszcze niedawno Antoni Krauze twierdził, że nie będzie ubiegał się o dotację Państwowego Instytutu Sztuki Filmowej. Bo wiadomo, "jaki jest stosunek kręgów państwowych do kwestii katastrofy smoleńskiej i jej wyjaśnienia". Ale zmienił zdanie. W rozmowie z "Rzeczpospolitą" zapowiedział: - To będzie test, jak traktowany jest temat katastrofy w Smoleńsku. Instytut potwierdził, że ostatnio twórcy złożyli wniosek, w którym ubiegają się o 5,5 mln zł. Z powodu problemów z pieniędzmi ostatnio przesunięto premierę filmu z rocznicy katastrofy w kwietniu 2014 r. na październik.

Katastrofa bez sceny zamachu, ale z "różnymi faktami"

Wielką tajemnicą pozostaje scenariusz filmu. Wiadomo, że jego autorem jest pisarz Marcin Wolski. Na stronie fundacji zbierającej datki na "Smoleńsk" można przeczytać, że na film "czekają przede wszystkim ci, dla których opowieść o tym, co naprawdę wydarzyło się w smoleńskim lesie 10 kwietnia 2010 roku, jest ważna dla kształtu polskiej tożsamości, losów indywidualnych i przyszłości wspólnoty narodowej. Kultura polska bez tego filmu byłaby kulturą kaleką, uciekającą od podstawowych powinności, pozbawiona więzi z emocjami i życiem duchowym Polaków".

Czy to znaczy, że filmowcy pokażą to, czego wykazać nie może komisja Antoniego Macierewicza? Producent filmu Maciej Pawlicki zdradził tylko, że w filmie nie pojawi się scena zamachu. - Pokażemy różne fakty, które sprawiają, że to wszystko wygląda dziwnie. Jeśli nie był to zamach, to przynajmniej jest wiele osób zaangażowanych w to, żeby wyglądało to jak zamach - powiedział Pawlicki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji