Artykuły

Adam i Ewa w warszawskim metrze

Jak zachowałby się Bóg, widząc ludzi niepasujących do jego idealnego planu - zastanawia się ANTONI FERENCY. Debiutujący reżyser przygląda się biblijnym bohaterom w scenerii metra. W piątek w warszawskim Teatrze Soho premiera jego "Upadku pierwszych ludzi".

Z Antonim Ferencym rozmawia Piotr Guszkowski

Skąd pomysł, żeby zorganizować próbę spektaklu w wagonie metra?

- Metro Warszawskie jest obecne w tkance tekstu - stanowi dla mnie ciekawą metaforę biblijnego raju. Tuż przed otwarciem było pustą, pod-ziemną przestrzenią położoną daleko od zgiełku codzienności: nowoczesną, wycyzelowaną w każdym szczególe i zadbaną. Lecz gdy wreszcie zapełnili ją ludzie, okazało się, że pełno w niej niedoróbek. Podobnie było z boskim planem - rzeczywistość odbiega znacząco od intencji twórców. Zastanawiałem się, jak Bóg mógłby reagować na to, co robią ludzie. Zachowują się przecież inaczej niż przewidywał. W spektaklu pojawia się postać Zwierzchnika. Stara się on dostosować swój idealny świat do grzesznych ludzi. To trudna praca, ale też w ogóle fundamentalna decyzja, czy pozostawić im swobodę działania. Bohaterowie "Upadku pierwszych ludzi" to Adam i Ewa zagubieni we współczesnej rzeczywistości?

- Na pewno dostrzegam w nich wiele z dzisiejszych ludzi, poza tym dialogi są potoczne. Jednak dopiero widzowie ocenią, na ile ta uniwersalizacja się udała, na ile rzeczywiście są to protoplaści nas. Interesuje mnie również męsko-damska relacja, która wywiązała się w raju.

Tytułowy upadek mógłby sugerować tragedię.

- W tym momencie prób wciąż jeszcze decyduje się zakończenie, które zmieniamy w stosunku do oryginału. Dla mnie to nie jest tragedia, a na pewno niejednoznaczna tragedia. Trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, czy przypadkiem wygnanie z raj u nie było tak naprawdę prawdziwym początkiem - przystąpieniem do naszego życia.

I znów kobieta da się skusić złu, pociągając za sobą mężczyznę?

- Kobieta została w Biblii potraktowana bardzo instrumentalnie. Staramy się do tego odnieść: czy wpływanie kobiety na mężczyznę zniewala go, a może wręcz przeciwnie - wyzwala z ograniczeń. Debiutujesz jak reżyser sztuką własnego autorstwa. Czy pisząc "Upadek pierwszych ludzi" miałeś w głowie gotowy pomysł na inscenizację?

- Zawsze gdy piszę, tworzę bohaterów - w związku z czym traktuję ich jako ludzi funkcjonujących wżyciu. Wszystkie moje wcześniejsze teksty powstawały z myślą o obecności na scenie. Tu było podobnie. Gdy zobaczyłem Jacka Belera w spektaklu muzycznym "O'Malley's Bar" w Collegium Nobilium, wiedziałem, że to jest właśnie moja postać. Potem pisałem tekst pod niego. I pod Klarę Bielawkę. Mogę więc śmiało powiedzieć, że"Upadek pierwszych ludzi"już od dawna reżyseruje się we mnie.

"Upadek pierwszych ludzi" (reż. Antoni Ferency). Premiera 6 grudnia w Teatrze Soho przy Mińskiej 25 (scena Studa Teatralnego Koło i Teatru Ochoty). W obsadzie Jacek Beler, Klara Bielawka i Henryk Niebudek.

Antoni Ferency (ur. 1985) - absolwent Instytutu Profilaktyki Społecznej i Resocjalizacji UW. Poza działalnością społeczną zajmuje się teatrem. W Studiu Teatralnym Koło, z którym współpracuje też jak aktor i autor ścieżek dźwiękowych do spektakli, przedstawił "Tereferencego wieczór poetycki" - sceniczną prezentację własnych wierszy. W 2011 roku jego dramat "Upadek pierwszych ludzi" trafił do finału Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej. Rok później miał prapremierę w Teatrze im. Wilama Horzycy w Toruniu. Został również finalistą 19. Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej. Jest synem aktora Adama Ferencego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji