Artykuły

Postmodernistyczna mikstura mitu, parodii i zakazanego seksu

"Święty Edyp" w reż Piotra Tomaszuka Teatru Wierszalin z Supraśla w Teatrze La MaMa w Nowym Jorku. Pisze Margo Jefferson w The New York Times.

Zacznij od mitu Edypa. Następnie połącz go z opowieścią "O świętym grzeszniku" Tomasza Manna, w której papież poślubia swą matkę będącą - o zgrozo ! - siostrą jego własnego ojca. Historia Edypa kończy się tragedią, bohaterowie Manna rozpoznają, że nieczyste związki krwi są grą ku uciesze bogów.

Dodaj dźwięczne passusy ze Starego Testamentu oraz przaśne cytaty z "Gesta Romanorum" - średniowiecznego zbioru opowieści. Otrzymasz "Świętego Edypa": zwarte, poruszające przedstawienie Teatru Wierszalin, które miało swoją amerykańską premierę w ubiegłą niedzielę w teatrze La MaMa.

Reżyser i dramaturg Piotr Tomaszuk połączył teksty i idee z iście postmodernistyczną furią i swobodą. Chrześcijanie i poganie, tragiczność i parodia, przeznaczenie i zbawienie, nieustanne zmaganie ciała i ducha. Jednak to dwa elementy: aktor i lalka są zasadniczą siłą tego przedstawienia. Tomaszuk wykorzystuje i zgłębia złożoną dynamikę ich scenicznego związku, w czasie kiedy jego zachwycający aktorzy: Rafał Gąsowski i Edyta Łukaszewicz - Lisowska, przekraczają wszelkie granice wytyczone przez płeć i czas.

Sztuka rozpoczyna się ożywiając świat minionych reguł: wełnianych habitów, śnieżnobiałych mankietów trzepocących przy nadgarstkach. Zaczynają po polsku. W tle słyszymy majestatyczne, budzące trwogę pasaże z "Requiem" Mozarta. Podnosi się kurtyna z wierzbowych witek i nagle jesteśmy w środku brutalnego kosmosu seksualnych zakazów. Teraz aktorzy ubrani są w czarną skórę. Widzimy najintymniejsze fragmenty ciał w konwulsyjnym ruchu. Mówią - śpiewają, lamentują - już po angielsku: " Nasz ojciec, Król/ Umiera", "On umarł/ Brat i siostra w komnacie jednej/ W dwóch łożach/ W komnacie jednej/ W jednym łożu".

Teatr Wierszalin osiągnął sukces tam gdzie inne teatry często ponosiły porażkę. Nie ma bowiem nic gorszego od oglądania spektaklu daremnie usiłującego uchwycić instynktowną siłę i słabość seksualnego pożądania. W "Świętym Edypie" seks jest uwiedzeniem i jest przemocą. Siostra nosi w łonie dziecko swojego brata - Wybrańca skazanego na cierpienie, szukającego łaski przebaczenia.

Aktorzy przeistaczają się w rozmaite postaci: obłąkaną, garbatą akuszerkę; dzielnych rycerzy; pompatycznych kardynałów. Wszystkimi powoduje zarówno gniew, pożądliwość, ale również łagodność i współczucie. Czasem w nagłym skręcie tułowia, przemieszaniu rąk i nóg zaciera się granica między człowiekiem a "marionetką". Scenografia Jana Zavarskego ma podobną zdolność do wieloznaczności i nagłej zmiany: dwa kawałki purpurowej jak krew tkaniny w jednej scenie to kurtyna a w innej już ofiarna szata. Dziecko przedstawione jako sylwetka wycięta w drewnianej beczce, która w następnej scenie zepchnięta do wody staje się narzędziem zbrodni.

Budzi mój respekt znaczeniowa pojemność tekstu Piotra Tomaszuka. Ale niejednoznaczność przekazu jest właściwa dla całego naszego postmodernistycznego świata. Teatralna czystość jest tym, co sprawia, że przedstawienie Wierszalina jest absolutnie wyjątkowe: totalna fizyczna koncentracja i totalna emocjonalna uczciwość.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji