Artykuły

Śniąc o bliskości

"Sen nocy letniej" w reż. Krzysztofa Popiołka w Teatrze Zagłębia w Sosnowcu. Pisze Magdalena Czerny w Teatraliach.

"Sen nocy letniej" to jeden z częściej inscenizowanych dramatów Williama Szekspira. Wielowarstwowość tekstu powoduje, że pozornie komiczny charakter ateńskiej historii zawiera w istocie tragiczne elementy, tak chętnie wydobywane przez współczesny teatr. To właśnie na te wątki zwrócili uwagę twórcy przedstawienia w Teatrze Zagłębia w Sosnowcu, dla których elżbietański dramat stanowił punkt wyjścia.

Spektakl zrealizowany przez tandem Krzysztof Popiołek - Martyna Lechman został osadzony w realiach domu starców, istniejącego pod nazwą greckiej stolicy - Aten. Zamiast królewskiego dworu oczom widza ukazują się ściany miejsca, w którym pensjonariusze spędzają jesień swego życia, a opisany przez Szekspira las to biała palisada, której falowania, niczym zagajniki, pozwalają skryć się bohaterom. Nie ma również spersonalizowanej postaci psotliwego Puka. Są za to tęskniący za bliskością podopieczni domu starców, nadgorliwi wolontariusze i dyrektorzy ośrodka, na których twarzach nawet w dniu ślubu nie maluje się szczery uśmiech. To właśnie radosne wydarzenie mające połączyć Dyrektorkę (Hipolitę) i Dyrektora (Tezeusza) domu starców staje się przyczyną wystawienia w "Atenach" szekspirowskiego Snu nocy letniej. Ma być to prezent dla nowożeńców przygotowany przez wolontariuszy, którzy swoimi dyktatorskimi zapędami próbują zmusić podopiecznych do odegrania powierzonych im ról.

Na każdą z wymienionych grup (dyrektorzy, opiekunowie, pensjonariusze) należy spojrzeć jednak z osobna, gdyż ich funkcjonowanie w tym świecie można odczytywać na różnych poziomach. Najmniej wyeksponowany wątek jest związany ze ślubem "władców" i jego bohaterami - narzeczonymi. Młodzi, zakochani (?), nie do końca szczęśliwi. Dla bohaterów małżeństwo wiąże się z zupełnie czym innym. Dla niego to koniec wolności. Dla niej to nowy początek, choć odrzucenie przez narzeczonego wyzwala w niej potrzebę fizycznej bliskości z kimś innym. To właśnie Dyrektorka Hipolita, niczym nieprzypominająca kobiety będącej królową Amazonek, na chwilę staje się Tytanią oddającą się łóżkowej rozkoszy z Wolontariuszem-Podszewką.

Pomysłodawcy wystawienia w "Atenach" tekstu Williama Szekspira to restrykcyjni twórcy, którzy stawiają skądinąd słuszne pytanie o to, co to znaczy "nowoczesny" teatr. Większa część ich wypowiedzi stanowi metateatralny element autorskiego przedstawienia, a sama praca nad spektaklem to przykład na próbę połączenia sprawdzonych pomysłów w jednej inscenizacji. To właśnie w ich rozmowach pojawiają się nazwiska takie, jak Krystian Lupa czy Krzysztof Warlikowski. Niestety wolontariusze nie wnikają w głębię szekspirowskiego dramatu, nie interpretując go i dlatego uważają, iż jest to tekst o młodych ludziach, którego ich pensjonariusze nie będą w stanie wystawić. Z tego też powodu niemiłosiernie tną tekst oryginału, zostawiając tylko historię Pirma i Tyzbe, która jak im się wydaje, znakomicie pasuje do zbliżających się ku śmierci podopiecznych.

Pensjonariusze domu starców, początkowo nieufni w stosunku do dramatu Williama Szekspira, z czasem odkrywają w tekście własne pragnienia. Każdy z nich ma inne doświadczenia i odmienne kompleksy oraz obawy związane z dalszą egzystencją i jej końcem. Wszyscy jednak pragną bliskości drugiego człowieka, która w jesieni ich życia pozwoli bez lęku dożyć ostatnich chwil. Wcielając się w postaci młodych kochanków, zaczynają się z nimi utożsamiać tak, że słowa napisane przed wiekami przez Szekspira stają się ich słowami. Dzięki nim odkrywamy tragiczność wypowiedzi Hermii, Heleny, Demetriusza i Lizandra, a wraz z tym poznajemy zupełnie inne oblicze miłości.

Krzysztof Popiołek ze współpracy z Martyną Lechman przepisał tekst Szekspira od początku. Najmocniejszym punktem przedstawienia są rozmowy pensjonariuszy, które odsłaniają niezwykłą potrzebę bliskości drugiego człowieka. Dlatego niektóre łączące się z nimi sceny związane z wolontariuszami rozbijają tragiczność ich wypowiedzi. Trzaskanie drzwiami czy krzyczenie zza pleców widza wydają się tu zupełnie niepotrzebne. Dramat dzieje się nie tylko na scenie, lecz także wokół nas - to historie Zofii-Hermii, Mariann-Helen, Stanisławów-Demetriuszów oraz Antonich-Lizandrów i to właśnie ich głosy powinny wybrzmieć najwyraźniej. To właśnie oni śnią o bliskości.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji