Artykuły

Inna Polska wschodnia

To co prawda tylko rzeczywistość podlaska wykreowana w sztuce Michała Stankiewicza, ale tak pokręcona i surrealistyczna, że chciałoby się ją zobaczyć na scenie w formie większej - pełnego spektaklu - pisze Monika Żmijewska w Gazecie Wyborczaj - Białystok, po czytaniu sztuki "Kto nie klaszcze, nie ma ręki".

Byłoby w nim i smieszno, i straszno, bo pokazywałby wiejską Polskę Wschodnią kompletnie różną od tej, którą znamy z serii "U pana Boga za piecem". A jednak, na swój sposób, też prawdziwą

Póki co, sztuki Stankiewicza "Kto nie klaszcze, nie ma ręki" można było posłuchać (i zobaczyć) w formie czytanej - w Zmianie Klimatu. Ale że autor do udziału zaprosił niezłą kompanię aktorów m.in. z czterech białostockich teatrów, to i efekt był na pół uteatralizowany. Aktorzy bowiem nie spoczęli na laurach, ani tym bardziej wyłącznie na krzesłach - gdy trzeba było: nawet tańczyli odziani w stroje pasujące do swoich bohaterów. Ach, co to był za taniec!

Ale taniec to jedno, tekst to drugie, zaś kreacje niektórych aktorów - to trzecie. Owa wprawka do spektaklu, wstępniak zaledwie, zdołały pokazać jednak świetnie, że dramat Stankiewicza ma niezły potencjał i - po ewentualnych poprawkach i skrótach - warto byłoby go przysposobić na większą scenę. Może któryś z białostockich teatrów wziąłby dramat pod rozwagę?

Kicz w pakiecie

Zanim jednak pobożne życzenie stałoby się faktem, słów parę o sztuce. Zabiera nas w świat pokręcony, karykaturalny, wyśmiewający polską tandetę w każdym wymiarze, przede wszystkim zaś mentalnościowym. Mamy oto biedną Polskę Wschodnią, jakąś wieś bliżej nieokreśloną, w której wszyscy młodzi jednakowoż marzą, by wyjechać do Białegostoku. Właśnie wybudowano tu autostradę, cerkiew zburzono, "dla młodych nic nie ma - wszystko pozamykali", bieda aż piszczy, wieś wpatrzona w telewizory i Ibisza, wieś zdrapująca zdrapki i gazetki, wieś słuchająca "ona tańczy dla mnie"...

Desperacja niektórych zamieszkujących wieś osobników jest wręcz taka, że są w stanie odrąbać sobie rękę, by z odszkodowania wyprawić wesele córce. Niby nic w zdrapywaniu, słuchaniu i wpatrywaniu się złego nie ma, ale w karykaturze Stankiewicza, który polski kicz pozbierał w jeden pakiet - cały ten świat staje się abstrakcyjnym komiksem i tragikomedią bardzo ponurą.

Najdziwniejsza para we wsi

W tej rzeczywistości nieźle odnaleźli się białostoccy aktorzy i bohaterów szkicują bardzo wyraziście. A towarzystwo to dziwaczne, smutne, pokręcone, ale i wywołujące pewną czułość - ze swoimi marzeniami, tęsknotami, przywarami. Co jedna postać, to bardziej kuriozalna, a wśród nich m.in. Dziewczyna Tysiąc Nieszczęść (świetna Katarzyna Siergiej z Teatru Wierszalin) czy Chłopiec Znaleziony w Płatkach Śniegu (Mateusz Tymura z Teatru Latarnia), najdziwniejsza para (we wsi na pewno). Aktorzy grają tak, że widownia co i rusz reaguje gromkim śmiechem, choć tak naprawdę opowieść wesoła wcale nie jest. Stankiewicz jednak napisał swoją sztukę tak, że spotykają się w niej nie tylko zmutowane światy, ale też zderzają konwencje. O sprawach smutnych opowiada w sposób prześmieszny, nieustannie balansuje na granicy, co wywołuje ambiwalentne reakcje, z gatunku: śmiać się czy może płakać? I to, i to byłoby reakcją naturalną.

W spektaklu w Zmianie Klimatu obok Katarzyny Siergiej i Mateusza Tymury zobaczyć też mogliśmy m.in. Krystynę Kacprowicz-Sokołowską (na co dzień Teatr Dramatyczny), Izabelę Wilczewską (Białostocki Teatr Lalek) i Dominikę Kimaty (absolwentkę PWST w Krakowie, znaną telewidzom m.in. z serialu "Barwy szczęścia").

Co jakiś czas w różnych miejscówkach organizowane są projekty łączące różne aktorskie energie, zestawiające różnych aktorów, z różnych teatrów, ten jest jednym z nich. I oby powstawało ich więcej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji