Życie x 3
Dziś na deskach Teatru Polskiego zobaczymy wrocławską premierę najnowszej sztuki Yasminy Rezy "Życie: trzy wersje". Komedię francuskiej aktorki i dramatopisarki, znanej głównie dzięki "Sztuce " na Scenie Kameralnej reżyseruje młody reżyser Madej Sobociński
Yasmina Reza znana jest wrocławskiemu widzowi dzięki "Sztuce" (1994). Reżyserował ją dzisiejszy dyrektor Polskiego Paweł Miśkiewicz. Teraz do inscenizacji kolejnej komedii Rezy zaprosił w ramach Studia Młodej Reżyserii Macieja Sobocińskiego. Krakowski reżyser ma 27 lat, a w dorobku realizacje "Rewizora" Gogola, "Don Juana" Moliera i "Dziadów" Mickiewicza.
"Życie", nominowane do Nagrody im. Lawrence'a Oliviera, miało w 2000 r. premiery w Atenach, Londynie, Paryżu i Wiedniu. W Polsce spektakl pół roku temu wystawił warszawski teatr Komedia. W sztuce nie ma klasycznego podziału na akty i sceny. Przez półtorej godziny czworo aktorów występujących w niej nie schodzi ze sceny.
W "Życiu" Reza opisuje trzy różne wersje tego samego spotkania w paryskim mieszkaniu dwóch nar małżeńskich. Młody astrofizyk (Adam Cywka) wraz z żoną (Kinga Preis) zapraszają na kolację małżeństwo Finidorich. Hubert Finidori (Paweł Okoński) jest wpływowym naukowcem w instytucie, w którym Henryk ma opublikować pracę, od której zależy jego dalsza kariera zawodowa. Na skutek nieporozumienia goście zjawiają się dzień wcześniej. - Reza za każdym razem opowiada tę historię nieco inaczej, sprawiając, że zaczyna się ona mienić psychologicznymi odcieniami. To fascynujące móc obserwować, jak te spotkania różnią się drobnymi szczegółami. I nagle niezwykle ważne okazuje się m.in. oczko w pończosze Inez (Halina Skoczyńska). Ono wpływa na kondycję psychiczną bohaterki, a to z kolei na przebieg całego spotkania - zapowiada Sobociński.
- Pisząc, czerpię w większym stopniu z moich lęków niż z moich doświadczeń - powiedziała Yasmina Reza w wywiadzie dla "Liberation". - Paradoksalnie, o wiele gorzej radzę sobie z bliższymi mi postaciami młodych kobiet. Nie potrafię mówić o sobie wprost. Młodzi ludzie nie inspirują mnie, bo są zbyt zajęci walką o pozycję w społeczeństwie, czyli czymś drugorzędnym. Człowiek zaczyna mnie intrygować dopiero wtedy, gdy odzywa się w nim to szaleństwo i śmiałość, na które nie było go stać, gdy kreował swój wizerunek.