Artykuły

Wyścig spermy

Niby nic dziwnego, nic nienormal­nego - a brzmi jakoś mało za­chęcająco. Może prowokująco? Też nie bar­dzo, to już dzisiaj nie działa. A przecież punkt wyjścia jest co najmniej intrygujący - autor odwołuje się do budzącego kontrowersje reality show produkowanego w Niemczech i Wielkiej Bry­tanii. To autentyczne wido­wisko telewizyjne polegało na oddawaniu przez uczest­ników męskiego nasienia, które wędrowało do substy­tutu komórki jajowej. Wygry­wał ten, którego sperma do­tarła najszybciej. Nagrody można pozazdrościć: nowiut­kie, superszybkie porsche. Taki symbol męskości.

W trakcie programu kandy­daci poddawani byli różnym testom - w końcu telewizja musi wypełnić jakoś swoją misję edukacyjną. Dla Macieja Kowalewskiego, bo to on napisał i wyreżysero­wał dramat, program stał się okazją do stawiania pytań o granice tabu. Czy moralne jest pokazywanie przed ka­merami momentu poczęcia życia? Jak chronić intymność wobec rozprzestrzeniającej się obecności mediów? Czy to jeszcze w ogóle jest możliwe? Co na to religia? Temat pew­nie dla wielu osób kontro­wersyjny, ale odważny i cie­kawy. A Kowalewski zdążył już udowodnić, że potrafi omijać rafy obsceniczności i granicy teatralnego smaku jak dotąd nie przekroczył. A że podejmuje tematy współczesne, doraźne, niech­by i publicystyczne? Przy do­brej teatralnej robocie liczy się tylko efekt artystyczny. Młodzi aktorzy - z najwyższej warszawskiej półki. Rafał Mohr, Łukasz Simlat, Rafał Maćkowiak i Michał Piela. Kowalewski odważnie pod­jął próbę przełamania złej sławy Teatru na Woli. Rzucił hasło "Wolna Wola" i ostro zabrał się do roboty. Drżyj dulszczyzno.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji