Artykuły

Zdaniem tłumaczy

W przeciwieństwie do ubiegłorocznej laureatki Harold Pinter należy do autorów, którzy na Nobla zasłużyli. Jego twórczość to jeden z kamieni milowych współczesnej dramaturgii. Komentarze Małgorzaty Semil i Bolesława Taborskiego.

Małgorzat Semil dla Gazety Wyborczej:

Pinter ma doskonały słuch, można powiedzieć, że w latach 50. i 60. odkrył dla brytyjskiego dramatu potoczny język. Dialogi jego bohaterów są eliptyczne, "magnetofonowe", świetnie oddają ułomność i dwuznaczność potocznej mowy; ukazują, dlaczego trudno nam się porozumieć.

Fascynująca jest również ewolucja twórczości Pintera: do diagnozowania niepokoju jednostki do niepokoju świata, a więc i zaangażowania politycznego. Bohaterowie jego sztuk mają stałe poczucie zagrożenia, czują, że są w czyichś rękach. Nic dziwnego, że w Polsce Pinter był na ogół interpretowany z politycznym zacięciem.

To autor bardzo wszechstronny - pisał scenariusze filmowe, reżyserował. Ostatnio stawał się jakby coraz bardziej refleksyjny i poetycki, nie stroni jednak od politycznego zaangażowania. Sprzeciwił się wojnie w Iraku, a wcześniej wojnie na Falklandach. Na ten temat napisał wówczas wiersz, który wydrukowaliśmy w "Dialogu", bo za rządów Margaret Thatcher nie chciano go opublikować na Wyspach, a zależało mu, żeby gdzieś się ukazał.

***

Nie jest autorem dla mas

Prof. Bolesław Taborski dla Rzeczpospolitej:

Harolda Pintera znam osobiście. Przetłumaczyłem 20 jego sztuk. Jest bezpośrednim, miłym człowiekiem, o zdecydowanych poglądach, których nie ukrywa, ale też, jak to Anglik, wcale się z nimi nie obnosi. Można je odnaleźć w jego twórczości. Wystartował trochę później niż jego rówieśnicy, tzw. młodzi gniewni: John Osborne czy John Arden, którzy zarzucali mu zresztą, że jest apolityczny. Tymczasem polityka bardzo go interesowała, lecz głębiej. Nie zszedł nigdy, jak oni, do poziomu propagandówek. Zajmował się najpierw aberracjami społecznymi, wypaczeniami w życiu rodzinnym, później stanowczo upolitycznił swoje sztuki, zapewne pod wpływem żony, z którą zaczął działać w międzynarodowym Pen Clubie. Od lat 80. w swej twórczości wyraźnie przeciwstawiał się wszelkim formom ucisku politycznego w różnych częściach świata. Nie nazywał państw, w których toczyła się akcja, ale każdy wie, że w sztuce "Górski język" pisał o prześladowaniach Kurdów w Turcji, którym zakazano nawet używania ich języka, co my skądinąd znamy z czasów carskich. Pisał o ucisku czasem zawoalowanym hipokryzją, czasem bezpośrednim w krajach totalitarnych. Dlatego w Polsce stanu wojennego jedynie zespoły offowe i studenckie odważały się go wystawiać. Nie był dramaturgiem dla mas. W kraju nad Wisłą grywano go raczej na małych scenach. W Londynie, w Paryżu jest stale obecny i to na dużych. Przyznanie mu Nobla nie jest więc takim zaskoczeniem, jak w przypadku kilku poprzednio nagrodzonych dramaturgów. Harold Pinter dziś jest już klasykiem. Jego wczesne sztuki weszły do kanonu dramaturgii współczesnej. W ostatnich latach pisał coraz krótsze utwory, wydawałoby się enigmatyczne, ale i one są doceniane przez wierną publiczność. Może nie zdobyły aż takiej popularności jak te wczesne "Powrót do domu", "Dozorca", Urodziny Stanleya" które, jak myślę, będą teraz wznawiane. Pierwszym tłumaczem Pintera na polski był Adam Tarn, założyciel i redaktor miesięcznika "Dialog". Kiedy w 1968 r. został zmuszony do opuszczenia Polski, polecił Pinterowi mnie. Zawsze czekałem na jego następną sztukę. Akademicy noblowscy docenili, że przez cały czas był wierny sobie. To, że Pinter jest teraz bardzo chory wyszedł z zagrażającej życiu operacji raka gardła, że mniej pisze, nie ma znaczenia. Zasługuje na tę nagrodę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji