Ta joj, ta Zakaczawie
Prawie każde miasto ma taką dzielnicę pełną cudów - brzydką i zaniedbaną, w której toczy się barwne, intensywne życie. Nie każde miasto ma taki teatr, jaki ma Legnica.
Teatr, który uważnie i z czułością przygląda się swojemu miastu. Swojej dzielnicy. Sobotnią premierą "Ballady o Zakaczawiu" zespół teatru udowodnił, że Legnica to ciekawe miasto..
Z finezją i delikatnie
Był sobie Benek Cygan (Przemysław Bluszcz). Żył na Zakaczawiu. Miał dwóch kumpli - Ryśka Migacza (Paweł Wolak) i Mańka Pecaja (Janusz Chabior). Złodziejskiego fachu uczy ich importowany ze Lwowa kolejarz Tońko Kulka (Bogdan Grzeszczak). - Szybko, finezyjnie, delikatnie to moja dewiza - tłumaczy im, zręcznie i niepostrzeżenie pozbawiając chłopaków portfeli. Chłopaki są pojętne, a najlepszym uczniem okaże się Benek. Rysiek za dużo pije, a Mańkowi Zakaczawie wyda się za małe i ruszy w świat.
Chłopaki zabawiają się robieniem kawałów "na dzielnicy". Alojzę Banachową, sekretarz komitetu powiatowego partii (Aleksandra Maj), wytaszczą śpiącą w łóżku na środek ulicy... Władze zaciągną ich na przesłuchanie, ale niczego nie udowodnią. Bo chłopaki mają alibi. A dla Banachowej ta przygoda stała się kamieniem milowym w karierze, musiała zostać szefową kina Kolejarz... Do Kolejarza chodzić będą zakaczawianie całymi familiami. I naśladować honor, którym kierował się filmowy Winnetou.
My wszyscy z Zakaczawia
Akcja sztuki toczy się w latach 1958-1997. Są więc portrety Cyrankiewicza i Gomułki, bratnia przyjaźń między narodami, wódka pita na "stakany" z radzieckimi przyjaciółmi (zgadnijcie, kto więcej wypije?), jest knajpa Popularna i tanie wino, przemyt kwitnący na wielką skalę. "Solidarność'" i nielegalne gazetki, zmiany orientacji politycznych bohaterów i wielka powódź.
Jacek Głomb (reżyser i współautor sztuki, razem z Maciejem Kowalewskim i Krzysztofem Kopką) na tle osobistej, niewesołej historii Benka i jego kompanów opowiada historię mieszkańców tej dzielnicy. Po wojnie przyjechali tu - podobnie jak Tońko Kulka - lwowiacy. I Łemkowie, i Ślązacy, jak Janina Dębówna (Katarzyna Dworak, narratorka opowieści), świetnie orientująca się we wszystkich zakaczawskich sprawkach taksówkarka. Musieli nauczyć się żyć pod okiem milicji i komendanta garnizonu radzieckiego. Zresztą milicja i radziecki garnizon znajdą rozwiązanie dla wszystkich bolączek dzielnicy, trenowanie boksu.
Trenerem zostanie Anatol Skaza (przekornie do tej roli wybrany drobny i wyjątkowo szczupły Marek Sitarski). Nie brakowało tu polityki, nie brakowało też osobistych dramatów. Róża (Joanna Gonschorek) i Lowa, radziecki żołnierz (Grzegorz Wojdon), zakochali się w sobie. Ale gdzież Benek Cygan mógłby pozwolić siostrze na taką niestosowną miłość? Nie mówiąc już o KGB, które w osobie major Nataszy Tierieżkowej (Małgorzata Urbańska) udziela żołnierzowi reprymendy ("twoja żona ma być grażdanką SSSR" - wyrokuje major). Róża i Lowa źle skończą. Źle skończy też Benek, bo zakocha się niestosownie w Ance, pięknej i wyrachowanej tancerce zmysłowego tańca z Cygańskiej. Dla niej Benek rzuci złodziejski fach i będzie nawet pastował jej buty, ale zimna Anka nie doceni prawdziwej miłości...
Tylko Maniek wygrywa, bo zostawia Zakaczawie i wyjeżdża do Brazylii ratować lasy równikowe.
Taka "Ballada"
Świetnie, że Jacek Głomb i spółka dostrzegli możliwość przełożenia bogatej historii miasta na teatralny spektakl ściśle w mieście zakotwiczony. Wyszła im trochę za długa "Ballada" (spektakl trwa prawie trzy i pół godziny). Jednak "Ballada o Zakaczawiu" ma podstawowe zalety dobrego przedstawienia: pomysł na opowiadanie i z życiem poprowadzone dialogi, bardzo dobrze zakomponowaną przestrzeń starego kina (wykorzystano nawet stare kroniki filmowe i kawałek filmu o Winnetou!), świetną ilustrację muzyczną i dobre zespołowe aktorstwo. Przemysław Bluszcz rozegrał bardzo ładnie kilka scen. Mnie najbardziej podobała się ta, kiedy czyści żonie buty, a ona twierdzi, że ma nudnego męża. Anita Poddębniak (Ala Pelak, bufetowa w Cygańskiej) na stypie po Benku rzeczywiście prawie płakała. Sprawdził się Bogdan Grzeszczak w podwójnej roli Tońka i radzieckiego komendanta, a Janusz Chabior i Paweł Wolak sprawiali wrażenie, jakby tu się urodzili. Na Zakaczawiu, dzielnicy teatralnych cudów.