Artykuły

Ksiądz Waldemar Sondka zapełnia łodzkie kościoły

W Himalajach z Piotrem Pustelnikiem. W czasie śnieżnej burzy na Alasce w jednym namiocie z Martyną z aktorkami. Na wernisażach i premierach teatralnych w Polsce. Waldemar Sondka - menedżer, ratownik TOPR, luminarz sztuki, sportowiec, ksiądz - o twórcy Teatru Logos i Festiwalu Kultury Chrześcijańskiej w Gazecie Wyborczej - Łódź.

Marzena Bomanowska, rzeczniczka prasowa Szkoły Filmowej: Ksiądz Sondka sam organizuje największy łódzki festiwal. Rozdaje 15 tysięcy wejściówek! Ludzie stoją z termosami całą noc przed kościołem, żeby zobaczyć Krystynę Jandę, posłuchać Leszka Możdżera czy punkowej Armii, obejrzeć wystawę ikon.

Sławomir Lachowski, były prezes BRE Banku: Zapełnia kościoły w najbardziej laickim mieście w Polsce.

Prof. Ewa Wycichowska, choreograf, tancerka baletowa: W teatrze Logos ksiądz Waldemar Sondka stworzył takie miejsce do ewangelizacji przez sztukę, w którym nie musimy wymieniać słowa "Bóg", by rozmawiać o sensie życia i śmierci.

Piotr Pustelnik, himalaista: Byłem z Waldkiem Sondką na czterech wyjazdach. Po raz pierwszy w Ameryce Południowej na szczycie Aconcagua, drugi raz na Alasce na Mount McKinley, trzeci raz na trekkingu do bazy pod K2 w Pakistanie i w tym roku znów na Alasce na Mount Logan.

Lech Leszczyński, były szef wydziału kultury w łódzkim urzędzie wojewódzkim: Nie jest łatwy w kontaktach, potrafi ostro opieprzyć.

Bliski znajomy Waldemara Sondki: Nigdy nie będzie biskupem. Część księży zazdrości Waldkowi olbrzymiej popularności, jaką cieszy się w Łodzi.

Waldemar Sondka: Mama była kierownikiem działu wydawnictw w Biurze Wystaw Artystycznych w Łodzi. Stąd już od wczesnego dzieciństwa miałem kontakty z artystami. Ale i tak do trzeciej klasy liceum byłem przekonany, że moje życie będzie się obracać wokół sportu. Trenowałem siatkówkę i judo. Planowałem złożyć papiery na AWF. Myślałem też o dziennikarstwie sportowym. W1973 r. pojechałem w góry i pomyślałem o seminarium duchownym. To się pojawiło jak iluminacja. Powiedziałem o tym tylko koleżance, z którą sympatyzowałem. Po seminarium były parafie w Milejowie, Pabianicach, Sulejowie, Łasku i w końcu powrót do Łodzi. Najpierw do kościoła Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, gdzie powstał teatr Logos, a potem do kościoła środowisk twórczych. Tam narodził się Festiwal Kultury Chrześcijańskiej.

Marzena Bomanowska: Sondka to jest taki ksiądz, któremu w sutannie jest za ciasno. Dosłownie i w przenośni. Niektórzy mają do niego pretensje, że chodzi po cywilnemu. Marynarka, spodnie, często nawet bez koloratki.

Logos za walutę watykańską

Waldemar Sondka: Logos zaczął się od teatru słowa, potem pojawiły się spektakle dramatyczne, muzyczne, teatr ruchu. W parafii Wniebowzięcia NMP w Łodzi zorganizowałem adorację przy Grobie Pańskim. Przyszli młodzi ludzie, wszyscy znali tekst, wypadło nieźle. Pomyślałem: może jakaś scena teatralna? Proboszcz Adam Lepa powiedział, że jego marzeniem jest teatr przy parafii, więc wikariusz miał zielone światło. Proboszcz pobłogosławił i jeszcze wsparł finansowo. Pierwszą premierą byty "Zaduszki" w 1987 r., taki happening poświęcony tym, którzy zginęli, walcząc o Polskę. Frekwencja nadzwyczajna. Najbardziej ucieszyło mnie, że to nie było zaraz po mszy, tylko późnym wieczorem. Czyli przyszli ci, którzy chcieli.

Sławomir Lachowski: Na początku Waldek był reżyserem spektaklów. Szybko zdał sobie sprawę, jakie sąjego ograniczenia, i zrezygnował z reżyserskich ambicji. Jest menedżerem teatru Logos od 25 lat.

Waldemar Sondka: Poprosiłem do współpracy profesjonalistów: Maćka Matka, Hannę Molendę, Kazia Knola, bo założyłem, że to będzie teatr działający przy kościele, ale nie może być postrzegany jako amatorszczyzna i parafiańszczyzna.

Ewa Pilawska, dyrektor Teatru Powszechnego w Łodzi: Spektakle, które obejrzałam w Logosie, bardzo sobie cenię, bo widać, że u podstaw ich realizacji zawsze postawione były pytania: po co? O czym? Dla kogo?

Sławomir Lachowski: Amatorski teatr tak jak amatorską grę w piłkę nożną uważałem za coś gorszego. Do momentu gdy poszedłem na przedstawienie Logosu. Określenie "amatorski" w wydaniu księdza Sondki oznacza, że aktorzy grają tam bez gaży. Dzięki temu nie ma biletów. Wiem, że konserwatywny kler patrzy na to z niechęcią. Szepczą, że Logos jest nosicielem liberalnych idei. Mają rację. Logos jest liberalny zarówno pod względem formy jak i treści.

Waldemar Sondka: Co to znaczy doktryna chrześcijańska w teatrze? Jak teatr jest przy kościele, to tylko musi być sacrum? A to nie jest pełna prawda o człowieku. Chrystus przyszedł, żeby człowieka wyzwalać z grzechu, a to profanum. Grzech jest, a teatr ma się wiązać się życiem. Jeżeli będzie oderwany od życia, to po co taki teatr?

Lech Leszczyński: Aktorów znajdował, gdy chodził po kolędzie, bywał też na egzaminach wstępnych w szkole filmowej . Teraz w Logosie pracują zawodowi reżyserzy, scenografowie, kompozytorzy, aktorzy nie tylko z łódzkich teatrów. I wszystko - jak mówi Waldek - za walutę watykańską, czyli za Bóg zapłać. To bezapelacyjnie najlepszy teatr nieangażowy w Polsce.

Waldemar Sondka: Jak przekonałem zawodowych aktorów i reżyserów, żeby pracowali za darmo? Andrzeja Kier-ca chciałem zaprosić na warsztaty, ale się wymigał. Dopiero jak przyszedł na spektakl, to zapytał, czy moja propo-zycja jest aktualna. Jeden profesjonalista przyciągał drugiego, scenograf reżysera, a ten kompozytora. Wytworzył się etos Logosu, nie wiem, czy teraz by mi się to udało. Widzowie często po spektaklu dziwią się, gdy dowiadują się, że na scenie grali też amatorzy.

Lech Leszczyński: Teatr to mała sala przy kościele środowisk twórczych. Trochę reflektorów, nie ma wind i zapadni.

Waldemar Sondka: Jedno z moich ulubionych przedstawień w Logosie to "Kobiety u grobu" Michela de Galderode [belgijski dramaturg zaliczany do czołówki twórców awangardowych XX w.; jego dramaty epatują okrucieństwem, czarnym humorem, groteskową fantastyką i makabrą - przyp. red.]. Przez 25 lat na scenie pojawiło się 150 aktorów. Było 46 premier, 35 razy wyjeżdżaliśmy za granicę. Aktorami byli m.in. murarz i ekspedientka.

Lech Leszczyński: Jolanta Kowalska zagrała ponad 1700 spektakli, które przygotowała razem z profesorami szkoły teatralnej. Który absolwent szkoły filmowej może się z nią równać?

Jolanta Kowalska, dyrektorka w łódzkim gimnazjum, uczy matematyki: Ksiądz Sondka jest doskonałym organizatorem. Myślę, że każdy z nas zawdzięcza mu wiele. Zwłaszcza nie na polu artystycznym.

Ewa Pilawska: Dlaczego zawodowi aktorzy grają za darmo z amatorami? Księdzu Sondce udało się stworzyć miejsce, w którym artyści spotykają się nie w celach zarobkowych, tylko żeby się zrealizować. W ten sposób dotykamy misyjności teatru w najczystszej postaci. Na świecie aktorzy, którzy nie mają zatrudnienia w teatrach, często zakładają własne grupy, kompanie, w których tworzą "po godzinach", choć zawodowo zajmują się czymś zupełnie innym. W Logosie widzę coś podobnego, i to jest genialne. Lech Leszczyński: To nie jest teatr kruchty. Wystawiano tam odważne sztuki Pasoliniego, na scenie pojawiały się erotyka, nagie ciała.

Marzena Bomanowska: Prawie nagie kobiety pojawiają się w repertuarowych spektaklach teatru Logos. Dla niektórych to jest bardzo kontrowersyjne, bo współczesny taniec to bardzo odważne ruchy ciała, kostiumy, które są bardziej rozebraniem niż ubraniem. I to wszystko dzieje się w parafii!

Jolanta Kowalska: W spektaklu "Noc ciemna zmysłów" jest nagość, ale nie tak powszechnie rozumiana. Widać tylko, że aktor nie ma ubrania. I ten brak ubrania ma swoje uzasadnienie. Repertuar tworzony jest w bardzo różny sposób. Czasem jest to tekst przyniesiony przez reżysera, czasem odkryty przez księdza Waldka.

Olga Ptak, "Dziennik Teatralny": Zmysłowość nie jest naszym wrogiem, lecz trudnym do oswojenia żywiołem - musimy nauczyć się z nim postępować. O tym jest spektakl "Noc ciemna zmysłów".

Każdy ma swoją Górę Przemienienia

Waldemar Sondka: Do czasu święceń kapłańskich wszystkie wakacje spędzałem w Białce Tatrzańskiej. Pokochałem góry. Przed 30 laty zdałem 13 egzaminów i zostałem ratownikiem TOPR. Muszę odpracować 120 godzin rocznie. Ale sobie radzę, bo każdy ksiądz jeden dzień w tygodniu ma wolny i wtedy ja nie mam wolnego, tylko jadę w góry. Brałem udział w kilkudziesięciu wyprawach ratowniczych. Mam też na koncie kilkadziesiąt zwózek, czyli wyjść po osoby, które połamały sobie ręce lub nogi.

Adam Marasek, ratownik TOPR: Z księdzem Sondką spotkaliśmy się na początku lat 90. To był drugi ksiądz ratownik, jakiego poznałem. Pierwszym był ojciec dominikanin ksiądz Józef Węgrzyniak, wieloletni "gazda" na Wiktorówkach.

Sławomir Lachowski: On poważnie traktuje to, że jest członkiem TOPR. Co najmniej raz w miesiącu dyżuruje na Kasprowym lub w Zakopanem. Jako ratownik niejednokrotnie ryzykował swoje życie.

Adam Marasek: Jakie cechy powinien mieć ratownik górski? Chęć niesienia pomocy innym, bezinteresowność, umiejętność współpracy w grupie. I musi poświęcić część swojego prywatnego czasu. Sondka na ratownika

nadaje się idealnie. Poza tym ma dobrą kondycję, zna topografię Tatr.

Sławomir Lachowski: W górach w nocy mamy mnóstwo czasu na rozmowy. Przyjemność chodzenia w góry to właśnie przyjemność rozmów. Piotr Pustelnik: Waldek bardzo lubi mówić o teatrze, literaturze, muzyce. Bez otwierania oczu widać, że tym żyje. Sławomir Lachowski: On jest doskonałym słuchaczem, nie narzuca się z radami.

Waldemar Sondka: Msza w górach to nie jest żadna manifestacja. To potrzeba serca. Klimat wtedy jest niesamowity, bo góry to najpiękniejsza świątynia. W Chicago z Logosem zawieźli nas o wschodzie słońca nad Grand Canyon. I gdy mówiłem: "Choćby wasze grzechy były jak szkarłat, nad śnieg wybieleją", zaczął padać śnieg i skała stała się biała.

Sławomir Lachowski: Ma mały zestaw do odprawiania mszy świętej. Wyciąga krzyż i kielich oraz wodę i wino. Z maleńkiej książeczki czyta Pismo Święte.

Piotr Pustelnik: Msza w górach jest prostsza w formie, ale krajobraz powoduje, że doznania emocjonalne są bardzo mocne. Pamiętam,jak na wielkim głazie ustawił kielich. Na czerwony polar założył albę i stulę. Gdy wzniósł ręce do nieba, wiatr ucichł. Zza chmur wyszło słońce. Tak rozpoczęła się msza święta na wysokości 5300 m n.p.m. w obozie Nido de Condore na stoku Aconcagui [to najwyższy szczyt Ameryki Południowej, ma 6962 m, położony jest w Andach na terenie Argentyny, należy do tzw. Korony Ziemi, czyli najwyższych wierzchołków siedmiu kontynentów - przyp. red.].

Sławomir Lachowski: Doszliśmy tam indywidualnie w siedem osób. Cztery nie były w stanie ze zmęczenia wyjść z namiotu i zaatakować szczytu. Słychać było odgłosy zbliżającej się burzy. Na te 40 minut mszy niebo się otworzyło, zrobiło się słonecznie. Gdy msza się skończyła, zaczęła się burza.

Waldemar Sondka: Odczytałem Ewangelię o wejściu Chrystusa i jego uczniów na górę Tabor, zwaną Górą Przemienienia. "Po sześciu dniach Jezus zabrał ze sobą Piotra, Jakuba i Jana i zaprowadził samych tylko na wysoką górę, na miejsce ustronne. Tam przemienił się wobec nich: szaty jego stały się lśniąco białe -jak ich żaden farbiarz na ziemi wybielić nie potrafi...". Każdy ma swoją Górę Przemienienia. To musi być miejsce i czas, gdzie człowiek zmienia optykę patrzenia na siebie i innych. Bez względu na to, czy ktoś wszedł na szczyty czy tylko próbował, mógł spojrzeć na siebie ze strony swojej słabości. Z takiej wyprawy wraca się silniejszym, ma się większą świadomość i można pokazywać innym, że życie jest piękne we wszystkich wymiarach.

Piotr Pustelnik: Waldek robi wiele rzeczy w codziennym życiu, więc musi być wewnętrznie poukładany i zorganizowany. Jak się na coś z tobą umówi, to z pewnością słowa dotrzyma.

Sławomir Lachowski: Byłem z nim w kilku bardzo trudnych sytuacjach. To były chwile zagrożenia życia. I sprawdził się. To człowiek, na którego można bezwzględnie liczyć. W niezwykle trudnych warunkach na wysokim obozie na McKinley [najwyższy szczyt Ameryki Północnej, 6194 m n.p.m., położony w górach Alaski - przyp. red.] do naszego namiotu zapukała dziennikarka Martyna Wojciechowska. Jej namiot został zniszczony. Minus 50 stopni Celsjusza, wiatr wiał z prędkością 130 kilometrów na godzinę. Martyna powiedziała: "Chłopcy, musicie mnie przyjąć na noc. Śpię z wami". W takich sytuacjach jest jedna odpowiedź: "Zapraszamy". I tak spędziliśmy wspólnie trzy noce.

Adam Marasek: W ostatnich latach pełnimy razem dyżur w okresie noworocznym na Hali Gąsienicowej. Zdarzył nam się fajny sylwester. Całą sylwestrową noc aż do 7 rano spędziliśmy na akcji ratunkowej.

To nie jest festiwal kultury kościelnej

Marzena Bomanowska: Festiwal Kultury Chrześcijańskiej księdza Sondki to twór z dawnych czasów. W PRL w całej Polsce organizowano Tygodnie Kultury Chrześcijańskiej. W niektórych miejscach miały charakter polityczny. Artyści w kościele znajdowali azyl, a publiczność często chodziła tam, by kontestować władzę, Te tygodnie w zmienionej formule pozostały tylko w Łodzi.

Waldemar Sondka: W 1991 r. było spotkanie Jana Pawła II z twórcami kultury polskiej w Operze Narodowej. Papież powiedział, że przyszedł czas normalności. I część duchownych była przekonana, że teraz jest już zwolniona z działania w kulturze, bo przecież nie ma cenzury. Uważam, że w czasach transformacji sztuka ma niesamowitą rolę. Jestem zwolennikiem procesu, a nie akcji. Akcyjność jest dobra na krótką metę. Organizowałem nadal te dni kultury chrześcijańskiej, a z racji 10-lecia teatru Logos postanowiłem zorganizować wielki festiwal. Marzena Bomanowska: Sam organizuje największy łódzki festiwal. Rozdaje 15 tysięcy wejściówek! Ludzie stoją z termosami całą noc przed kościołem, żeby zobaczyć Krystynę Jandę, posłuchać Leszka Możdżera czy punkowej Armii, obejrzeć wystawę ikon. Ci pierwsi mają szansę dostać najwięcej zaproszeń. Jego Festiwal Kultury Chrześcijańskiej to dwa tygodnie koncertów, spektakli teatralnych, wykładów, pokazów baletowych i wystaw.

Sławomir Lachowski: Kiedy festiwal startował, byłem wiceprezesem w Powszechnym Banku Gospodarczym, który był głównym sponsorem imprezy. Wybrałem się na festiwal, żeby sprawdzić, jak wydawane są pieniądze. I ze zdumieniem stwierdziłem, że to nie jest festiwal kościelny. To był festiwal różnych kultur. Spotkałem tam księdza Adama Bonieckiego, księdza Józefa Tischnera, Andrzeja Wajdę, ale i punkowe zespoły, teatry nowoczesnego tańca. Tego bardzo nisko budżetowego festiwalu nikt inny nie byłby w stanie zrobić poza Sondką. Jak przyjeżdża do Łodzi Możdżer, to albo bierze za koncert sporo, albo nic. I to nic odnosi się do Sondki.

Marzena Bomanowska: To nie jest festiwal kultury kościelnej. Oczywiście zdarza się, że jest wystawa malarstwa inspirowana Ewangeliami.

Waldemar Sondka: Nikt ze strony Kościoła mnie nie cenzuruje.

Sławomir Lachowski: Być może gdyby nie festiwal księdza Sondki, to część młodej widowni w ogóle nie pojawiałaby się w kościele.

Marzena Bomanowska: Ten festiwal jest owocem pasji. Ksiądz Sondka jest twórcą i dyrektorem festiwalu, czyli zaprasza takich artystów, którzy mu się podobają. I fajnie, że podoba mu się na przykład Leszek Możdżer.

Leszek Możdżer, pianista: To wyjątkowa impreza w kalendarzu kulturalnym Polski i bardzo ważna data w moim kalendarium występów.

Lech Leszczyński: Zarzucają mu, że jest eklektyczny, że festiwal jest za bardzo rozbudowany. A przecież jest to impreza dla ludzi, którzy na co dzień nie chodzą do opery, na wernisaże czy koncerty rockowe. Waldek przez cały rok jeździ po Polsce i ogląda spektakle oraz wystawy. Najlepsze zaprasza na festiwal do Łodzi.

Waldemar Sondka: Oczywiście, że nie wszystkim się to podoba, ale czy mnie się wszystko podoba? Nie. Za

to jest niezmiernie ważne, aby bez względu na światopogląd człowiek był istotą poszukującą. Obawiam się ludzi, którzy mają odpowiedź na wszystko.

Ewa Pilawska: Co roku goszczą tam naprawdę świetne teatry i znakomici twórcy. Ksiądz Sondka potrafił po mistrzowsku połączyć muzykę, różne typy teatru i sztuki plastyczne. Waldemar Sondka: Tak, słyszałem zarzuty, że festiwal jest za mało konfesyjny, za nowoczesny. W życiu takj est, że ma się przyjaciół, ale są też osoby, które byłyby szczęśliwe, gdyby mi się nie udało.

Hanna Zdanowska, prezydent Lodzi: Waldemar Sondka to nietypowy ksiądz, bardzo mocno zaangażowany w szerzenie wartości chrześcijańskich za pomocą sztuki.

Aktor teatru Logos: Muzycy z zespołu Trebunie Tutki po ostatnim koncercie festiwalu nie spakowali instrumentów, grali w sali kominkowej dla przyjaciół festiwalu, a na parkiecie królował ksiądz Sondka. Dosłownie. Znajomy księdza Sondki: Jestem pełen podziwu dla niego, jak można tyle robić naforum międzynarodowym, nie znając języka angielskiego.

Profesjonalny menedżer

Marzena Bomanowska: Msze w kościele środowisk twórczych to spektakle. Zamiast organisty pieśni wykonują śpiewacy operowi, Pismo Święte czytają aktorzy. Ksiądz kupił do kościoła fortepian Steinwaya.

Lech Leszczyński: Z tacą chodzą przyjaciele księdza.

Marzena Bomanowska: Parafia przyciąga ludzi, którym się w życiu zawirowało, jakiś muzyk po rozwodzie, aktorka z problemami. Oni się do kościoła przytulają.

Lech Leszczyński: U Sondki nie ma polityki. Kiedyś jego bliski kolega zaczął rozdawać ulotki wyborcze i Waldek go zwyczajnie z kościoła wyrzucił. Sondka nie chce mieszać religii z polityką. I jest konsekwentny, zdecydowany, nie boi się podejmować decyzji. A przy tym jest też uparty. Pewnie dlatego zdobył tytuł Profesjonalnego Menedżera Województwa Łódzkiego. Nagrodę odbierał razem z szefami Ceramiki Paradyz.

Waldemar Sondka: Na wykonywanie misji teatru Logos i na Festiwal Kultury Chrześcijańskiej trzeba zdobywać środki. Przecież widzowie za nic nie płacą. Żeby utrzymać tak działającą instytucję, trzeba wykazać pewną operatywność. Nie sądzę jednak, by należało się tym chwalić. Ostatecznie wszelkie dary pochodzą z góry.

Lech Leszczyński: Na ubiegłoroczny festiwal znalazł 33 sponsorów.

Siedzimy na plebanii u księdza Sondki. Salonik ma na oko 10 metrów kwadratowych. Dwa fotele, mnóstwo książek, z głośników sączy się nowoczesny jazz.

Czy ksiądz otarł się w górach o śmierć? - pytam.

- Są rzeczy, o których się nie mówi. A co ksiądz jeszcze lubi poza górami?

- Jazdę konną, bieganie, Herberta, Miłosza, grafikę niekoniecznie figuratywną.

Kto namalował kobiecy akt, który wisi w sypialni?

- Jerzy Nowosielski.

Kupił ksiądz?

- Nie. Artysta mi dał.

***

WARTO WIEDZIEĆ

Program XVII Festiwalu Kultury Chrześcijańskiej

Organizatorzy przygotowali 16 tys. bezpłatnych wejściówek. Tegoroczna edycja rozpocznie się w przyszłym tygodniu, ale miejsca można rezerwować już od soboty. Festiwal zbiega się w czasie z 20-leciem kościoła środowisk twórczych. Przez 15 dni festiwalu (od 3 do 17 listopada) na uczestników będą czekać wernisaże fotografii i malarstwa, wieczory poetyckie, spektakle teatralne oraz koncerty - łącznie 28 wydarzeń. Wystąpią artyści z 12 krajów, m.in. z Włoch, Węgier, Niemiec, Ukrainy i Belgii. Najważniejszymi punktami programu są "Opus Sacrum. Opus Profanum", wystawa dzieł malarzy polskich ze zbiorów Lwowskiej Narodowej Galerii Sztuki, m.in. Jacka Malczewskiego, Jana Matejki i Henryka Siemiradzkiego, oraz koncert The King's Singers, sekstetu z Wielkiej Brytanii wykonującego muzykę renesansową, folk i pop. Z zagranicy przyjadą także armeński raper Arci, ukraiński zespól ludowy Drewo i chór Katolickiego Uniwersytetu w Ru-żomberku na Słowacji. Podczas festiwalu będzie można obejrzeć spektakle "Zwiastowanie" i "Quo vadis" Teatru Polskiego w Warszawie, pokazy Wrocławskiego Teatru Pantomimy. Spośród koncertów na uwagę zasługują występy Jagodziński Trio, cenionego zespołu jazzowego, który wraz z Agnieszką Wilczyńską wykona aranżacje ewangelickich pieśni, oraz zespołu 2Tm2,3. Wydarzenia festiwalowe będą organizowane w 11 miejscach, m.in. w Teatrze Powszechnym, Centralnym Muzeum Włókiennictwa i klubie Wytwórnia. Oprócz tego festiwal pojawi się także w nowych przestrzeniach: Sali Koncertowej Akademii Muzycznej oraz Centrum Promocji Mody Akademii Sztuk Pięknych. Organizatorzy przygotowali 16 tys. bezpłatnych wejściówek. Można się po nie zgłaszać do biura festiwalu działającego od najbliższej soboty (z wyjątkiem 1 listopada) w godz. 10-18 przy kościele środowisk twórczych (ul. Marii Skłodow-skiej-Curie 22). Każda osoba może dostać dwa zaproszenia na dowolnie wybrane wydarzenie. Karolina Warchoł

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji