Artykuły

Płonący duch teatru

"Ziemia obiecana" w reż. Jana Klaty z Teatru Polskiego we Wrocławiu prezentowany w Teatrze IMKA w Warszawie na festiwalu "Polska w IMCE. Niecodzienny Festival Teatralny". Pisze Agnieszka Górnicka w serwisie Teatr dla Was.

W programie do spektaklu "Ziemia Obiecana" w reżyserii Jana Klaty, zamieszczona została krótka charakterystyka stylu i estetyki twórczości artysty. Czytamy w niej o popkulturowych inspiracjach i metodzie samplingu literatury. Dowiadujemy się o potrzebie rekontekstualizacji i remiksie tekstów klasycznych. O przetwarzaniu, cytowaniu i dekonstrukcji jako zabiegach stosowanych w procesie interpretacji dzieł dramatycznych, w końcu o szeroko rozumianej nadprodukcji obrazu, zmediatyzowaniu i sztuczności otaczającej nas rzeczywistości. Piękne słowa i określenia formułowane w kontekście funkcjonowania współczesnego teatru postdramatycznego, często stają się usprawiedliwieniem dla działań o wątpliwej jakości artystycznej i estetycznej. Tak dzieje się w przypadku "Ziemi Obiecanej", inscenizacji powieści Władysława Reymonta w wykonaniu Teatru Polskiego we Wrocławiu, prezentowanej w ramach warszawskiego Festiwalu Polska w Imce.

Podobnie jak w swoim "Tytusie Andronikusie", Klata w "Ziemi Obiecanej" bombarduje widza obrazami, w których forma całkowicie zdominowała treść, a audiowizualna atrakcyjność przysłoniła sens scenicznej narracji. Dzieło Reymonta przetransponowane na współczesny język teatru staje się prostą historią o bezwzględnej biurokracji i kapitalizmie, o konsumpcjonizmie, chciwości i żądzy pieniądza. Opowiada o zwierzęcej i nieujarzmionej naturze człowieka, który w życiu kieruje się dwiema wartościami: zyskiem i przyjemnością.

Spektakl utrzymany w konwencji parodii i pastiszu literackiego pierwowzoru oraz filmowej ekranizacji w reżyserii Andrzeja Wajdy, prezentuje przerysowanych bohaterów, którzy pozbawieni są jakiegokolwiek autentyzmu i lekkości. Ich jednoznaczne i przewidywalne zachowanie, powtarzalność gestów, eksponowanie charakterystycznych cech - mimo zaangażowania aktorów - sprawiają, że ze sceny znikają emocje i napięcie, a ich miejsce zastępuje bezbarwność i sztuczność. By zupełnie umniejszyć wagę i rolę postaci, reżyser (z nieukrywanym umiłowaniem) wplata w ich kwestie utwory muzyczne, mające na celu wyrażenie ich stanów emocjonalnych i uczuć. Phil Collins - "In the air tonight", Guns N' Roses - "Welcome To The Jungle", Whitney Houston - "I Will Always Love You" - to tylko przykłady dźwiękowych komentarzy utrzymanych w estetyce hałasu, rządzącej się zasadą "im głośniej tym lepiej".

"Ziemia Obiecana" to inscenizacja, w której idea tworzenia współczesnego teatru, opierającego się na popkulturowych kodach i rewizji kanonu literatury, gubi sens w natłoku płytkich i niewyszukanych rozwiązań scenicznych. Spektakl nie szokuje, nie wzrusza, nie wciąga widza w narrację i akcje sceniczną. Owszem zapewnia rozrywkę, momentami bawiąc komizmem sytuacyjnym, ale nic więcej. Reżyser jakby świadom niedosytu i rozczarowania z jakim pozostaje widz, postanowił na zakończenie podnieść temperaturę (dosłownie i w przenośni), wprowadzając na scenę płonącego aktora Marcina Czarnika (w spektaklu symbolizującego demonicznego ducha kapitalizmu). Piękny kadr, tak jak w filmie Wajdy robi wrażenie, przeraża i zachwyca jednocześnie. Obraz niepodparty jednak refleksją pozostaje pusty w środku; być może zapada w pamięć, ale nie zmusza do myślenia. Niestety.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji