Artykuły

Stara, ale ciągle zabawna komedia

"Moralność pani Dulskiej" w reż. Bartłomieja Wyszomirskiego w Teatrze Zagłębia w Sosnowcu ocenia Dorota Mrówka w Gazecie Wyborczej-Katowice.

Ostatnią sosnowiecką premierą tego sezonu jest stara, ale ciągle zabawna "Moralność pani Dulskiej".

Dulska, pomimo swoich prawie stu lat, trzyma się świetnie. Reżyserzy przeważnie nie starają się wciskać jej na siłę we współczesny kostium. To typowa mieszczka przełomu XIX i XX wieku, w długich spódnicach i kapeluszach. Wprawdzie po domu chadza mniej elegancko, ale obce oczy tego nie widzą. Energiczna, rozwrzeszczana, despotyczna, chciwa i bezwzględna, zaganiająca córki do gry na pianinie, syna do biura i pokrzykująca na służbę. Oto ona - pani na włościach, pilnie kryjąca przed światem rodzinne sekrety.

Taka właśnie jest też Dulska sosnowiecka. Po scenie krząta się niezbyt schludnie ubrana kobieta w średnim wieku, o mocnym głosie i surowym spojrzeniu. W tej roli Ewa Leśniak - aktorka, która świetnie daje sobie radę w komediowym repertuarze. Dulska wręcz rozsadza otoczenie swoją osobowością, a jeśli ono sprawia opór, sięga po drastyczniejsze środki - szmatę do wycierania kurzu, którą chętnie okłada opornych. Jej mąż przypomina raczej angielskiego lokaja niż pana domu, syn wymyka się do nocnych klubów, kiedy tylko może, a córki pierzchają w popłochu do swojego pokoju. I chociaż Dulska zdecydowanie dominuje, wszyscy bohaterowie tej rodzinnej opowieści sportretowani zostali w interesujący sposób. Każdy z nich ma wyraźny i indywidualny charakter, wyrażający się w sposobie mówienia, chodzenia i patrzenia.

Komedia Zapolskiej, jeśli jej tylko nie przeszkadzać, "gra" się sama. Żywy język, zabawne sytuacje i celne obserwacje mieszczańskiej obyczajowości wymagają jedynie przełożenia na scenę. Realizatorzy sosnowieckiego spektaklu uczynili to z dużym wyczuciem i wdziękiem, zachowując wszystkie walory tekstu, podkolorowując nieznacznie sceniczne postaci i sytuacje. Jedynym zabiegiem inscenizacyjnym, który może budzić zdumienie, jest głos narratora, czytającego didaskalia na początku każdego z aktów. Scenografia jest na tyle czytelna, że każdy z siedzących na widowni domyśla się, że widzi przed sobą wnętrze mieszczańskiego salonu i że ten salon nie zmienia się z każdą kolejną sceną. Trochę więcej wiary w spostrzegawczość widzów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji