Zabawa z Hemarem
- "Piękna Lucynda" Mariana Hemara to muzyczna komedia o straconych zachodach miłości - frywolna i sprośna - mówi reżyser Eugeniusz Korin. Dziś i jutro spektakl z poznańskiego Teatru Nowego można zobaczyć w Teatrze Dramatycznym.
Hemar wystawił "Piękną Lucyndę" w Londynie w 1963 roku. Pisząc ją sięgnął po "Natrętów" Józefa Bielawskiego, pierwszą sztukę, którą grano w warszawskim teatrze tworzonym pod mecenatem Stanisława Augusta.
- Zadrwił trochę z "arcydzieła", którym zachwycała się publiczność teatru stanisławowskiego. Sparodiował także inne, późniejsze polskie sztuki - mówi Eugeniusz Korin. - W ten sposób powstał utwór, który jest finezyjną zabawą w teatr. Hemar bawił się dramatem Bielawskiego, natomiast my bawimy się sztuką Hemara.
Fabuła "Pięknej Lucyndy" jest prosta. O rękę pięknej młodej panny ubiega się bogaty staruch. Rywalizuje z nim przystojny krewny. Aluzje i nawiązania do teatralnych konwencji czynią ten spektakl niesłychanie różnorodnym.
- Zastanawiałem się kiedyś, jak określić gatunek tej sztuki. Bo to trochę wodewil, trochę melodramat i muzyczna komedia - zauważa reżyser.
W poznańskim Teatrze Nowym "Piękna Lucynda" grana jest już od dwóch lat. Jej krajowa prapremiera odbyła się z okazji Dni Dramatu i Teatru Emigracyjnego. Poznańską inscenizację ciepło przyjęli recenzenci, oczarowani swobodą i wdziękiem, niezwykłym kunsztem aktorskim, wyszukanym dowcipem i piosenkami, które widzowie podobno nucą wychodząc z teatru.
Teatr Nowy gościć będzie w Warszawie jeszcze przez cztery dni. W piątek i sobotę pokaże "Kuglarzy i wisielców" - najnowszy spektakl, którego autorami są Jacek Kaczmarski i Krzysztof Zaleski.
Przedstawieniom towarzyszy wystawa w foyer Teatru - zdjęcia z prób nie dokończonego "Króla Leara" z ostatnią rolą Tadeusza Łomnickiego.