Artykuły

Kino teatralne

Najnowszą premierę w Teatrze Dramatycznym zapowiadano jako skandal. Sam tytuł sztuki kanadyjskiego dramatopisarza Brada Frasera brzmiał intrygująco: "Niezidentyfikowane szczątki ludzkie i prawdziwa natura miłości". Na scenie miały się dziać rzeczy, które niewątpliwie powinny zaniepokoić bojowników walki z pornografią.

Spektakl w Dramatycznym nie jest jednak tak szokujący, jak głosiła fama przedpremierowa. Owszem, bohaterowie Frasera mówią językiem dosadnym, ale przecież stało się to normą współczesnej sztuki. Zanim dowiemy się, jakie mają problemy, poznajemy ich preferencje seksualne. David (Marek Kalita) jest homoseksualistą, przyjaźni się z żonatym facetem Bernim (Andrzej Szeremeta), ale w orbicie jego zainteresowań jest też młody chłopiec Kane (Waldemar Barwiński).

Mieszkająca z Davidem dziewczyna, Caridy, szuka partnera dla siebie, a do wyboru ma barmana Roberta (Marcin Dorociński) i poznaną w siłowni lesbijkę Jerri (Jolanta Fraszyńska). Są więc w przedstawieniu dawki erotyzmu homo- i hetero, ale w granicach przyzwoitości. Zresztą nie o seks w dramacie Frasera chodzi.

Bohaterowie "Niezidentyfikowanych szczątek" wydają się, jak to Candy lakonicznie, ale trafnie określa: "popierdoleni". W istocie bowiem wszyscy są pogubieni w swoim życiu. Sprawiają wrażenie cynicznych i zepsutych, ale naprawdę rozpaczliwie pragną miłości. Takich historii, lepiej lub gorzej opowiedzianych, mamy we współczesnej literaturze i filmie całe mnóstwo i "Niezidentyfikowane szczątki ludzkie..." niczym się tu specjalnie nie wyróżniają. A jednak przedstawienie w Dramatycznym jest wciągające.

Spektakl wyreżyserował Grzegorz Jarzyna, który w zeszłym roku błyskotliwie zadebiutował w Teatrze Rozmaitości "Bzikiem tropikalnym". Jarzyna ma obyczaj przybierania do każdego spektaklu nowego pseudonimu artystycznego, więc tym razem na afiszu podpisał się jako Brokenhorst. Ale kto oglądał "Bzika tropikalnego" łatwo rozpozna rękę reżyserską Jarzyny także w "Niezidentyfikowanych szczątkach..." I choć literatura jest inna, to klimaty te same. Brokenhorst znów stworzył na scenie "kino teatralne", w którym obrazy budowane są jak filmowe kadry, a akcja przenosi się z miejsca na miejsce. Sztuce Frasera Brokenhorst nadał dekadencką atmosferę. Sceny narkotykowo-seksualnych orgii u przyjaciółki Davida, Benity (Aleksandra Konieczna) mają, mówiąc językiem młodzieżowym, odlotowy charakter. Ich na-strój podbija muzyka, w której słyszymy arie Marii Callas, hiszpańskie melodie, ale i dręczące rytmy zespołu Prodigy.

Być może Brokenhorst ma za dużo pomysłów reżyserskich, ale trzeba mu oddać, że świetnie poprowadził aktorów. Dzięki nim właśnie problemy bohaterów Frasera mogą nas obchodzić. Role Magdaleny Cieleckiej, Marka Kality, Jolanty Fraszyńskiej, Andrzeja Szeremety, Waldemara Barwińskiego i Marcina Dorocińskiego są zagrane, by tak rzec, na fuli, bez oszczędzania. Aktorzy nadali wizerunkom psychologicznym swoich postaci maksymalnie prawdziwe cechy.

Nie wiem, czy wypada żałować, że w Dramatycznym nie doszło do skandalu. Teatr w każdym razie ma w repertuarze interesujący spektakl, który na pewno będzie się cieszył powodzeniem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji