Artykuły

Kto zawiódł, kto zachwycił?

XVIII Konfrontacje Teatralne w Lublinie podsumowuje Kacper Sulowski w Gazecie Wyborczej - Lublin.

Sporą odwagą wykazali się kuratorzy tegorocznej edycji Konfrontacji. Stworzyli program, który był jednym z najbardziej zróżnicowanych propozycji w ciągu ostatnich lat. Pora na podsumowanie.

Sprawdzone teatry instytucjonalne, eksperymentalne remiksy, odważne i zmuszające do refleksji spektakle plastyczne, nurt lubelski, stara dobra alternatywa, no i Heiner Goebbels, który nie mieści się w żadnej z tych kategorii. Tak poszufladkowałem sobie program festiwalu przed jego rozpoczęciem, co znacznie pomogło nie zagubić się w nurtach, kontekstach i sensach. Podsumowanie zaczynamy od minusów. Największym zawodem okazał się przewrotnie jeden z największych pewniaków w programie. Chodzi o stałego bywalca Konfrontacji - Teatr Ósmego Dnia. Myślę, że performatywne przeczytanie kilkunastu (może kilkudziesięciu) donosów anonimów okraszone drobnym komentarzem nie wystarczy, aby przez godzinę utrzymać widza w napięciu. Propozycja poznańskiej grupy nie wniosła nic odkrywczego do dyskursu o donosicielstwie, ludzkiej zawiści i zazdrości. Mając w pamięci poprzednie spektakle obejrzane m.in. w Lublinie, wierzę, że to tylko wypadek przy pracy i z niecierpliwością czekam na kolejną wizytę "Ósemek".

Nie zachwycił też spektakl "Show your face" kooperacji grup Betontanc & Umka.LV. Pokaz był bardzo precyzyjny choreograficznie, ale zabrakło w nim czegoś, co sprawia, że zostaje się z nim na dłużej. Najtrudniejsze do jednoznacznej oceny są remiksy, które wywołały skrajne emocje. Zestawienie odważnych propozycji Wojtka Ziemilskiego i Mikołaja Mikołajczyka z niezrozumiałym dla mnie doborem środków w "Sierakowskim" i szkolnym przedstawieniem o Lidii Zamkow potęgują ambiwalentny stosunek do remiksów jako całości. Nie da się jednak zaprzeczyć, że to ciekawa, eksperymentalna forma, która wzbogaciła program festiwalu.

Gdzieś pośrodku rankingu swoje miejsce mają propozycje lubelskie. Świetne "Lustro" Mądzika zestawione z momentami wybitnym, ale czasem nużącym "Lodem" [na zdjęciu] Opryńskiego dowodzi, że nadal mamy się czym pochwalić na scenie ogólnopolskiej i międzynarodowej.

Świetnie natomiast sprawdziło się to, od czego organizatorzy stronili, czyli teatr instytucjonalny. Obydwie propozycje: "Popiełuszko" Teatru Polskiego w Bydgoszczy i wałbrzyski spektakl "O dobru" duetu Strzępka - Demirski udowodniły, że na scenie repertuarowej też można spojrzeć na teatr z innej perspektywy. Kolejny plus stawiam przy tajemniczym tytule "Low Pieces", który zadziwił, wzruszył i zaskoczył. Spektakl na długo zostanie w pamięci, a rozmowy na jego temat szybko nie umilkną.

I wreszcie gwóźdź programu, najcięższe działa wytoczone na finał festiwalu - Heiner Goebbels i jego monumentalne dzieło "When the mountain changed its clothing". Porywające muzyczno-plastyczne widowisko zaprezentowano po raz pierwszy w Polsce. Przyciągnięcie twórcy takiej rangi to bodaj największy sukces organizatorów osiemnastych Konfrontacji.

Sami kuratorzy zdali się jednak nieco przecenić swoją funkcję w organizacji festiwalu, występując w głównych rolach w "The Curator's Piece", którym zaserwowali sobie dawkę czarnego PR. Należy im się jednak zasłużona pochwała za odwagę. Stworzyli program, który nie odpowiada na potrzeby widzów, ale je kreuje, podwyższa poprzeczkę i kształtuje gusta. Jedne propozycje sprawdziły się w nim dobrze, inne lepiej, jeszcze inne wcale. Większość wywołała jednak kuluarowe dyskusje na temat roli widza w teatrze, ciała na scenie i granic między teatrem a rzeczywistością. A o to przecież chodzi.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji