Artykuły

Co ubodło polski kler?

"Popiełuszko" w reż. Pawła Łysaka z Teatru Polskiego w Bydgoszczy na XVIII Konfrontacjach Teatralnych w Lublinie. Pisze Kacper Sulowski w Gazecie Wyborczej - Lublin.

Jeśli ktoś myślał, że spektakl "Popiełuszko" bydgoskiego Teatru Polskiego to ckliwa laurka wystawiona naszemu męczennikowi, jakich pełno ostatnio w polskim kinie, grubo się pomylił. Spektakl Pawła Łysaka ściąga polskiego bohatera z piedestału i pokazuje jego inne, bardziej ludzkie oblicze.

Ale to nie jest najważniejsze. W zasadzie nie można powiedzieć, by ksiądz Jerzy był tu głównym bohaterem. Więc Kościół? Też nie. Dlatego dziwi mnie fakt, że środowiska prawicowe i część polskiego kleru zmieszały sztukę z błotem jeszcze przed jej premierą.

Podejrzewam, że profanacja pieśni "Boże, coś Polskę" przyprawiła niektórych o palpitację serca i być może jedyna "słuszna prawda historyczna" nieco zachwiała się w posadach, ale - powtórzę raz jeszcze - to nie jest najważniejsze.

Już w pierwszej scenie poznajemy głównego bohatera - Antypolaka, który decyduje się na karygodny i niedopuszczalny krok. Chce wyrzec się religii katolickiej. Poszukuje swojej drogi, bo jak twierdzi "każdy powinien mieć własną modlitwę". Innego zdania jest Kościół, który pewnego dnia puka do jego drzwi. Jego przedstawiciele między byciem katolikiem a Polakiem stawiają gruby znak równości. Tym samym bohater zostaje obdarty ze wszystkiego co polskie. Nie może już chodzić nadbałtycką plażą, przyznawać się do Wałęsy, kibicować reprezentacji, a "Tusku" nie jest już jego premierem. Sztuka dosadnie wytyka problem nierozerwalnego i utkwionego w świadomości Polaków związku paszportu z aktem chrztu i depcze zakorzenioną w pamięci złudną tożsamość narodową.

Od tej chwili nasz bohater zostaje wciągnięty w podróż, którą trzydzieści lat temu przemierzył ks. kapelan Solidarności. Z prowizorycznego bagażnika dużego fiata, który musi dzielić z dziesięcioma milionami Polaków, obserwuje proces księdza, metody działania SB i wreszcie pamiętną podróż z Bydgoszczy do Warszawy z 1984 roku.

Pukanie do sumienia

Dramat Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk puka do sumienia Kościoła. Prymas, zamiast z krzyżem, z drzwiami na plecach w środku nocy nawiedza bohatera i zamienia zdjęcia martwego księdza na te z jego młodości. Jakby Kościół wstydził się, że dopuścił do wielkiej ludzkiej tragedii. I faktycznie, w spektaklu pojawiają się zarzuty zaniedbań, a nawet niejasnej współpracy episkopatu z aparatem państwowym. I to pewnie najmocniej ubodło polski kler.

Druga płaszczyzna sztuki ma wymiar dosadnie współczesny i zmusza do zastanowienia się, czy aby na pewno "o taką Polskę walczyliśmy?". O Polskę, która bardziej dzieli niż łączy i choć kupujemy herbatę w Złotych Tarasach i wyjeżdżamy na wakacje w ciepłe kraje, to czegoś w niej jednak brakuje. Przez pryzmat Polski współczesnej na lata osiemdziesiąte patrzymy z jakimś dziwnym sentymentem. Wtedy mieliśmy jedną ideę, wspólnego wroga i takie same marzenia. We wspólnocie czuliśmy siłę. Teraz jedni słuchają Rydzyka, a drudzy Tuska. Jeszcze inni wyjeżdżają, aby o Polsce jak najszybciej zapomnieć. Czy w takiej Polsce odnalazłby się ks. Jerzy?

Żyje, oddycha, boi się

Kapelan w spektaklu nie jest półboskim herosem, który dumnie toczy wielką wojnę z systemem. Jest zwykłym człowiekiem, który po śmierci zastanawia się, co o jego życiu powiedziałaby matka. Żyje, oddycha i boi się, jak wszyscy. Przekazanie wszystkich wątków poruszonych w dramacie umożliwia świetne wyczucie tempa i dynamiki spektaklu. Tzw. "timing" i intuicyjna płynność w przechodzeniu od sceny do sceny sprawia, że spektakl ogląda się jak dobrze zmontowany film. Obrazy grozy przeplatają się z elementami komedii, a rewelacyjna obsada aktorska bydgoskiego teatru po raz kolejny udowadnia, że jest jedną z najrówniejszych grup teatralnych w Polsce.

Małgorzata Sikorska-Miszczuk i Paweł Łysak dowodzą, że teatr to najlepsze miejsce do komentowania rzeczywistości, a jego bezpośrednie oddziaływanie na widza jest horrendalnie większe od innych mediów. "Popiełuszko" Teatru Polskiego w Bydgoszczy to inteligentna, nowatorska i oryginalna współczesna sztuka z elementami komediowymi, która, co najważniejsze, nie wzbudza płaskiego rechotu. Spektakl został zaprezentowany 15 października w ramach osiemnastej edycji festiwalu Konfrontacje Teatralne w Lublinie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji