Artykuły

Tenor wbrew rodzicom

- Trenowałem siatkówkę, nie myślałem, że mam jakiś wokalny talent.Z TOMASZEM KUKIEM, solistą Opery Krakowskiej, laureatem międzynarodowych konkursów wokalnych, obecnie przygotowującym partie w Operze Nova, rozmawia Magdalena Jasińska.

Tenor dramatyczny?

- Powiedzmy, powoli zbliżam się do tych dramatycznych ról. Od paru lat śpiewam repertuar, który pokazuje szerokie spektrum emocji od delikatności po skrajną furię, oczywiście to jest pokazywane poprzez muzykę.

Obecnie jest Pan solistą Opery Krakowskiej?

- Tak - tam mieszkam i pracuję. Ale występuję nie tylko w Krakowie, podróżuję po świecie i śpiewam w miejscach, do których jestem zapraszany.

I możemy się cieszyć, że udało się dyrekcji Opery Nova zaprosić Pana do Bydgoszczy.

- W Bydgoszczy po raz pierwszy byłem jeszcze w latach studenckich, potem pamiętam próby do "Turandot" w budowanym gmachu, było pełno kurzu i pyłu.

To już wtedy był Pan tenorem dramatycznym, bo partia Kalafa do takich należy?

- Tak, ale to było trochę na wyrost. Aczkolwiek wszystko wyśpiewywałem, może nie byłem w stanie pokazać spektrum emocji, byłem wtedy gorszym nie tylko śpiewakiem, ale i aktorem. Dziś gdyby mi zaproponowano partię Kalafa chętnie bym ją przyjął.

Kto odkrył u Pana talent wokalny?

- To się działo dość normalnie. Wychowywałem się w małym miasteczku w Gorlicach, wówczas bardziej niż muzyka zajmował mnie sport. Trenowałem siatkówkę, nie myślałem, że mam jakiś wokalny talent. Po maturze pojechałem na studia do Krakowa, na politechnikę na budownictwo lądowe. Tam dopiero stwierdziłem, że potrafię śpiewać jak nikt ode mnie w akademiku. Zacząłem się rozglądać i dotarłem do odpowiednich ludzi w krakowskiej Akademii Muzycznej. Zacząłem równolegle się uczyć śpiewu i studiowałem na politechnice. Później stwierdziłem, że zawód inżyniera dla mnie to jakaś pomyłka i wycofałem się "po angielsku". Nie żałuję, skończyłem studia wokalno-aktorskie. Zrobiłem to wbrew rodzicom, oni mieli inne plany wobec mnie. Niekiedy trzeba iść swoją drogą, nawet na przekór całemu światu. Jestem wdzięczny dziś samemu sobie, że udało mi się odnaleźć moją drogę.

Artyści muszą się sprawdzać każdego dnia na scenie, estradzie, ale i na konkursach. To jest niewdzięczna rola, szczególnie dla osób, które nie mają psychicznych predyspozycji.

- Nie byłem zwolennikiem konkursów, ale byłem świadomy tego, że konkurs może otworzyć jakieś drzwi.

Ale Pan wyjeżdżał na konkursy i wracał z nagrodami.

- Nie zawsze... choć często tak bywało. Konkurs ma inne prawa niż występ. Można się oswoić z tremą, należy się z nią zaprzyjaźnić. Trema musi dawać siłę i imperatyw,

Który z konkursów otworzył Panu drzwi?

- Każdy po trosze mi coś dał. We Włoszech w konkursie, w którym występowałem, w jury zasiadały same sławy, których wcześniej słuchałem z nagrań. To jednak było dość bolesne doświadczenie, musiałem zweryfikować swoje podejście do emisji, poszedłem w kierunku zasugerowanym przez tych ludzi. Nasza praca to niekiedy nauka na błędach. Żeby egzystować przez dłuższy czas, trzeba mieć dobrą technikę i mądrze dobierać repertuar.

Ale jak mądrze dobierać repertuar, kiedy dyrektor opery proponuje młodemu soliście partie wymarzone, ale jeszcze nie na ten wiek.

- Tak bywa, albo wówczas zaświeci się czerwona lampka i młody człowiek się postawi, nawet kosztem etatu, albo nie wytrzyma.

To jednak dużo zależy od mądrości śpiewaka.

- Właśnie, niekiedy ktoś dostał głos, ale nie dostał mądrości. Chcąc zostać śpiewakiem, który może osiągnąć sukces, musi się wiele elementów zgrać: musi być głos, technika, aparycja. Gdy się wchodzi w wiek dojrzały, jest jeszcze wiele ról, jest też muzyka współczesna. Jeśli śpiewak jest faktycznie dobry, jest w stanie się uchować, ale trzeba być świadomym emisji, kontrolując emocje.

Ma Pan wiele walorów - znakomity głos, przepiękną barwę, niespotykany wzrost jak na tenora. Dlaczego Pan jeszcze w swojej notce nie ma występów w słynnej Metropolitan Opera?

- Pewnie to się jeszcze zdarzy. Jest kilka takich znakomitych miejsc dla śpiewaków. Człowiek musi się znaleźć w odpowiednim czasie, w odpowiednim miejscu i znaleźć odpowiednią osobę. Jak są te trzy warunki spełnione, to może się wiele wydarzyć. Spokojnie, to wszystko jeszcze przede mną.

**

Magda Jasińska zaprasza do wysłuchania "Zwierzeń przy muzyce" w Polskim Radiu Pomorza i Kujaw w środą o godz. 18.05 i sobotę o 19.05.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji