Kobiety z temperamentem
"Zemsta" w reż. Krzysztofa Jasińskiego w Teatrze STU w Krakowie. Pisze Jan Bończa-Szabłowski w Rzeczpospolitej.
Ta "Zemsta" ma świetne tempo, kilka wyrazistych postaci i mimo historycznych kostiumów jest bardzo współczesna
Krzysztof Jasiński świadomie odchodzi od stereotypów, dotyczących inscenizacji utworu. Widać to choćby na przykładzie pary młodych. Klara Anny Oberc nie ma nic wspólnego z dziewczęcą niewinnością. W scenach miłosnych to do niej należy inicjatywa. Wacławowi Andrzeja Młynarczyka bliżej do zatopionego w literaturze romantycznej młodzieńca, który daje się uwodzić, niż Don Juana.
I Klara, i Podstolina są obdarzone o wiele większym temperamentem niż mężczyźni. Rola Podstoliny w wykonaniu Beaty Rybotyckiej zasługuje na miano kreacji. Ta wciąż niedoceniana aktorka Starego Teatru kreśląc wizerunek kresowej damy pozwoliła sobie na uroczy pastisz Niny Andrycz. Energią zaś mogłaby spokojnie obdzielić kilku Cześników.
Najbardziej bezbarwną postacią krakowskiej "Zemsty" jest niestety Papkin (Łukasz Rybarski). Aktor, twórca kabaretu Pod Wyrwi-groszem, chciał być może zagrać cwaniaka, który popsuje wszystko, czego dotknie, a mimo to robi zadziwiającą karierę. Rybarskiemu jednak brakowało siły i determinacji. Jego Lew Pomocy wyraźnie pozbawiony jest pazura.
Postacie Cześnika i Rejenta stworzyli z przekonaniem Dariusz Gnatowski i Andrzej Róg. Pieniąc -two, warcholstwo, zakłamanie i buta granych przez nich bohaterów to cechy nieobce także naszym czasom. Do zgody, o której wspominał Fredro, w ich wykonaniu nigdy nie dojdzie.
Reżyser Krzysztof Jasiński zadbał, by język Fredry oddać z pietyzmem. Niektóre zwroty nabrały nawet pewnej dosłowności. Rejent Milczek, widząc oburzenie na twarzy nachalnie podszczypywanej Podstoliny, wyjaśnia po prostu: "Schody ciemne macać trzeba".