Jestem stremowany
- W szufladzie mam stertę niezrealizowanych projektów literackich - mówi MIŁOGOST RECZEK, warszawsko-wrocławski aktor i autor sztuk teatralnych.
Rozmowa z Miłogostem Reczkiem, aktorem i dramaturgiem, autorem prapremierowej sztuki "Chiny" na scenie Teatru Polskiego we Wroclawiu.
Krzysztof Kucharski: Gdy ktoś miał ojca wybitnego językoznawcę, to trudno się dziwić, że sprawność języka chce teraz sprawdzić w literackich próbach.
Miłogost Reczek:- Nieprawda, nigdy nie myślałem, a tym bardziej nie marzyłem, że będę pisarzem, albo ; dramaturgiem czy poetą. Przeczytałem za dużo dobrych książek. Uważam, że te najlepsze już
zostały napisane.
To znaczy, że nie myślał Pan o Nagrodzie Nobla?
- Ani mi to przez myśl nie przeszło.
Ale literatura Pana kusiła?
- To jest bardziej prozaiczne, chyba posiadam coś takiego, jak łatwość pisania dialogu. Dzięki tej łatwości przez parę lat pisywałem dialogi do radiowych słuchowisk. Nota bene, kryminalnych. W niektórych nawet grałem. Oswoiłem się z tym, że niektórzy patrzą na mnie nie tylko jak na aktora, ale też jak na autora. W szufladzie mam stertę niezrealizowanych projektów literackich. Na razie moja sztuka "Korkociąg" będzie miała premierę w teatrze w Olsztynie, a w szufladzie u wydawcy leży powieść i czeka na decyzje.
To wynika, że strasznie się Pan jednak rozbrykał literacko, bo dziś [7 października] premiera pana sztuki "Chiny" na scenie kameralnej Teatru Polskiego we Wrocławiu. Na tej samej scenie zagrał Pan swoją pierwszą główną rolę w "Historii" Gombrowicza.
- Dyrektor Bogdan Tosza dowiedział się o moim "Korkociągu", a ja mu wtedy powiedziałem o "Chinach", które właśnie kończyłem.
I nie było żadnych pertraktacji? Rzadko się zdarza, żeby autor wystawiał sztukę w teatrze, w którym grał przez dwadzieścia lat.
- Dyrektor przeczytał "Chiny' i od razu się zdecydował, że je wystawi.
Z "Korkociągiem" też tak łatwo poszło?
- "Korkociąg" wcześniej miał tytuł "Wesoło" i brał udział w konkursie, ale nikt go nie zauważył, więc wrzuciłem go do szuflady. Wyjąłem, kiedy przenosiłem się do Warszawy. Tam przeczytał ją Adam Ferency i zawiózł do Olsztyna, gdzie Teatrowi im. Jaracza dyrektoruje Janusz Kijowski. I to wszystko.
Czego się Pan spodziewa po dzisiejszej premierze "Chin"?
- Niczego się nie spodziewani, mam ogromną tremę jako autor. Bohater jest moim rówieśnikiem. To jest też próba popatrzenia na siebie. Początkowo miałem go nawet grać na zmianę z Igorem Kujawskim.