Artykuły

Konfrontacji żal

X Konfrontacje Teatralne w Lublinie podsumowuje Andrzej Molik w Kurierze Lubelskim.

Konfrontacje Teatralne się skończyły. Konfrontacji żal. Przede wszystkim dlatego, że po czterech dniach spektakli, spotkań, dyskusji i innych wydarzeń poczujemy pustkę i brak tej intensywności niezwykłych niekiedy przeżyć, pogoni za ich kolejną dawką. Ale także dlatego, że jubileuszowa edycja nie wpłynęła zdecydowanie na zmianę zestawu odbiorców.

Najkrócej i najtrafniej ujął to jeden z redaktorów zaczytywanej gazetki festiwalowej Ściana (świetny pomysł teatrologów z UMCS pod wodzą dr Iriny Lappo). Napisał: ,,Absolutna klapa to publiczność. Pojawiają się ludzie, którzy w temacie siedzą od lat, a teoretyczni adresaci Konfrontacji - młodzież w D.U.P.ie". Wyjaśnijmy, że brzydkie pozornie słowo to skrót od Dobrze Ukrytej Przestrzeni Artystycznej, gdzie Rafał KoZa Koziński wykreował festiwalową kluboprzychodnię.

KoZie trochę pomyliły się proporcje, bo klub zdominowali odbiorcy innych odmian sztuki z kręgu jego okołopunkowych zainteresowań, a goście festiwalowi przy ostrej muzyce czy przymusowym cieniutkim monodramie nie czuli się tam dobrze. Natomiast młodzież klubowa, jeśli była zainteresowana teatrem, to alternatywnym, a takiego w wizji trzech ,,starszych panów" komisarzy: Opryńskiego, Mądzika i Staniewskiego wciąż jak na lekarstwo. Jedyna w zasadzie taka propozycja Teatru Realistycznego ze Skierniewic okazała się kompletnie przereklamowana. My, starzy wyjadacze, takie efekciarskie miszmasze jak ich ,,Tra-ta-ta" przećwiczyliśmy ćwierć wieku temu.

Żeby nie wydawać wyłącznie własnych arbitralnych sądów o merytorycznej zawartości festiwalu, poprosiłem o jego krótkie podsumowanie Grzegorza Janikowskiego, krytyka Pamiętnika Teatralnego i wykładowcy Akademii Teatralnej, który obok (podkreślam - obok!) Jacka Zembrzuskiego prowadził nocne rozmowy podsumowujące kolejne dni imprezy. Notabene, to kolejny obok gazetki nowy świetny pomysł organizatorów, którzy dowodzą, że w marazm jednak nie popadają. Szkoda, że drugi z moderatorów częściej mówił o sobie niż o spektaklach, co w finałowym dniu skończyło się katastrofą. Janikowski powiedział: - X Konfrontacje Teatralne zadedykowane twórczości Tadeusza Różewicza spełniają ważną funkcję promocyjną. Dużym walorem było nakłonienie teatrów białoruskich do realizacji polskiej literatury. Przecudowny wieczór ,,Czytanie Różewicza" na długo zapadnie mi w pamięć. Dobór wierszy, jak i ich odczytanie udowodniły wielkość, dotkliwość i olbrzymią współczesność twórczości autora "Kartoteki". Wśród najróżniejszych spektakli festiwalu mogę wyróżnić ,,Do piachu" Provisorium i Kompanii Teatr, "Odchodzi" Leszka Mądzika, oba wg Różewicza, a także bardzo gorzką, przejmującą "Pieśń nad pieśniami" Nekrošiusa z Teatru Meno Fortas.

Podpisując się pod tą oceną dodam, że po stronie aktywów jubileuszowych Konfrontacji stawiam intensywny ,,Obłęd Ajaxa" Greków z Attisa, fantastyczne tanecznie ,,Trzy siostry" z Tarahumary, które jednak powinny nazywać się ,,Trzy japońskie siostry", bo nadużyto Czechowa, poruszającą współczesnym odczytaniem ,,...córkę Fizdejki" z Wałbrzycha, Charmasa w wersji Tanto z Austrii, żywioł Norwegów ze Stelli Polaris w porywającej paradzie ulicznej i dojmującego, zupełnie niezwykłego śląskiego "Cholonka" Koreza z Katowic.

W pasywach umieszczam, wbrew zachwytom niektórych, zjadające własny ogon, epigońsko wtórne Derevo w ,,Ketzalu". Inne zmilczę, bo za rok będzie, musi być lepiej!

Na zdjęciu: 'Odchodzi", Scena Plastyczna KUL.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji