Dzika kaczka
Prapremiera polska "Dzikiej kaczki" odbyła się 27 kwietnia 1894 r. na scenie Teatru Miejskiego w Krakowie, nazwanego później Teatrem im. Juliusza Słowackiego. Tę samą sztukę Ibsena niemal wiek później udało się wystawić w budyneczku Miniatury, obok pysznie odrestaurowanego zabytku, odbudowanego na - poświęcone dziedzictwu kulturalnemu - sympozjum KBWE. W odnowionym za 120 mld zł gmachu teatru nie można uruchomić sceny. Zabrakło... 4 mld. Atmosferę premiery psuła więc prostacka konstatacja, że władze miasta niezbyt poczuwają się do tego dziedzictwa.
Z tego też względu "Dzika kaczka" - jako śmiała próba oskarżania stereotypów mentalnych, niszczenia złudzeń i szukania prawdy ukrytej za ideałami - pasuje jak ulał na pierwszą premierę krakowskiego sezonu teatralnego. Kolejnym powodem przemawiającym za trafnością wyboru, wydaje się pokusa ukazania drugiego oblicza krwiożerczego kapitalizmu, w dobie jego konfliktogennego odradzania się w naszym kraju. Gregers Werle, syn fabrykanta, cierpiący na dziwną w jego sferach chorobę uczciwości, postanowił pomóc przyjacielowi z młodych lat Hjalmarowi Ekdalowi. Ratunek dla jego nieoczekiwanie zubożałej rodziny, upatrzył w wyjawieniu mu prawdy o dawnych, nader ciemnych powiązaniach rodziny Hjalmara z ojcem Gregersa - starym Werle. Wiadomo, że w interesach, tak jak w polityce, liczą się efekty działań, a nie sentymenty. Rodzina Ekdalów - uczestnicy tej pokazowej próby sił - okaże się zbyt słaba, by stawić czoło "oczyszczającemu" działaniu prawdy. Prokuratorski sposób jej egzekwowania, w świecie bezdusznym i z gruntu nieuczciwym, pochłonie najniewinniejszą duszę. Ulepszanie świata w imię... Po co?
Julia Wernio ostro i bezkompromisowo przekazała relatywizm moralny, któremu Ibsen nadał w "Dzikiej kaczce" wyrazisty kształt dramaturgiczny. Chory świat histerycznych poczynań postaci dramatu na klaustrofobicznej scence, podkreślała zarówno pomysłowa scenografia Pawła Dobrzyckiego (skąd w ciasnej Miniaturze ta odkryta nagle głębia strychu?), jak i sugestywna muzyka Józefa Rychlika. Starego Ekdala świetnie przedstawił Andrzej Kruczyński. Trafnie dawkowaną ekspresją urzekali: Urszula Popiel (Gina Ekdal) i Leszek Zbybał (Hjalmar). Wpisanie w zespół Teatru im. J. Słowackiego importowanego ze STU Franciszka Muły, spowodowało właściwy rodzaj niedostosowanie jego Gregersa. W epizodach dobrze wypadli: Stanisław Banaś (Molvik) i Feliks Szajnert (Relling).
Krakowska "Dzika kaczka" okazała się potrawą doprawioną wybornie, choć - jak to kaczka - długo potem "leży na żołądku".