Artykuły

Raport pod Mrożka: Bim-Bom, teatrzyk apolityczny, robił co chciał

Cztery dni temu Sławomir Mrożek spoczął w Krakowie w Panteonie Narodowym. W dekadach ostatnich pisarz często w swoich zapiskach i listach dobierał się do problemu śmierci. I mimo że powodów do żartowania nie miał, aktu umierania tak do końca ze śmiertelną powagą nie traktował - pisze Henryk Tronowicz w Polsce Dzienniku Bałtyckim.

Kiedyś zamęczał pewnego duchownego pytaniem, czy ma duszę. Jak to z tym dualizmem jest? Z uporem precyzował swoje wątpliwości: człowiek jest duszą, czy jedynie ma duszę?

Nie chciałbym rozstawać się z różnymi podchwytliwymi pytaniami Mrożka. Dziś jednak chcę jedynie wspomnieć pierwszy kabaret w życiu autora "Policji". Wątek kabaretu łączy się z wizytą Mrożka w Trójmieście (do pisania tej debiutanckiej sztuki zasiadł zaraz po powrocie z Gdańska).

Cofnijmy się o 55 lat. Początkujący wtedy pisarz na zaproszenie Zbyszka Cybulskiego i Bobka Kobieli zajechał do Sopotu i rozgościł się w Grand Hotelu ("Miałem tu łazienkę, której w Krakowie mi brakowało"). Miał napisać jakiś skecz dla Bim-Bomu. Do roboty zabrał się nie bez entuzjazmu. Szykowano akurat program "Radość poważna".

O tamtym twórczym epizodzie wspominał kilka lat temu w tomie "Baltazar": "Teatrzyk Bim-Bom był międzyuczelnianym teatrzykiem w Trójmieście i pozostawał pod opieką wielu potężnych instytucji, takich jak ZMP, rada uczelni, rektorat i nieunikniona PZPR".

Znał Mrożek na wylot tryby tamtego mechanizmu finansowania artystów, który teraz ku chwale kultury przybrał bardziej szlachetne formy mecenatu i promocji.

Mrożek nie mógł nachwalić się tamtej sytuacji. Dzięki obstawie ówczesnych potężnych mecenasów nie miał kłopotów z zakwaterowaniem (w autobiografii mimochodem nadmienia, że ceny w hotelu klasy lux były śmieszne w porównaniu z cenami dzisiejszymi). Pisarz zaznacza również wyraźnie, że był to czas, kiedy cenzura zelżała i Bim-Bom robił, co chciał: "Już sama nazwa wskazywała, że był to teatrzyk w dużym stopniu apolityczny, propagujący sztukę śmiechu - co było w tym czasie rewelacją".

Wspominając po latach o kolektywnych wysiłkach przy pracy nad "Radością poważną", Mrożek podkreśla, że program, nad którym w hotelu pochylał się głównie z Jerzym Afanasjewem, Wowo Bielickim i Jackiem Fedorowiczem, "wydawał nam się szczytem poetyckiej finezji".

Po upływie pół wieku ówczesny szczyt sprowadził na ziemię: "Program ten przypominał chwyt publicystyczny - socjalizm z ludzką twarzą".

Jakie czasy, takie obyczaje.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji