Artykuły

Księżniczka na opak odwrócona

JAROSŁAW MAREK RYM­KIEWICZ nazwał swoje tłu­maczenie z Calderona - imitacją. Dodajmy więc, że jest to błyskotliwa parafraza sztu­ki pt. "Pani i służąca" w której, można powiedzieć, tyleż Calde­rona, co i Rymkiewicza, a po­nadto świadome zapożyczenia z Eliota, Naborowskiego czy J. A. Morsztyna. Powstała urocza ko­media przebieranek i mistyfika­cji, nasycona rubasznością i po­etyckim zamyśleniem nad kon­dycją ludzką, przede wszystkim jednak popisem bogactwa języ­kowego.

Ta "Księżniczka", grana z po­wodzeniem od jedenastu lat na naszych scenach, została przed­stawiona przez zespół telewizji gdańskiej, w reżyserii Zbigniewa Bogdańskiego. Temu sympatycz­nemu przedstawieniu zbrakło je­dnak przejrzystości inscenizacyj­nej. Kostiumowym sztukom po­trzebna jest przestrzeń i powie­trze klasycznej sceny. Ten spektakl był jakby ściśnięty skąpą wysepką atelier telewizyjnego, co zacierało i urokliwą intrygę, i konwencję tego teatru.

Pozostały jednak jeszcze, co najmniej, trzy dobre role kobie­ce. Przede wszystkim Diany, w zaskakująco dojrzałym aktorstwie młodej Zofii Walkiewicz, a także jej partnerek Teresy Kaczyńskiej (Gileta) i Elżbiety Goetel (Flora). No i liczy się także przypomnie­nie, iż są jeszcze teatry i poza stolicą.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji