Artykuły

Stanisław Grochowiak: Dlaczego dziś prawie się go nie gra?

Kiedyś Grochowiak był jednym z pięciu najczęściej wystawianych polskich autorów. Po Fredrze, Mrożku, Żeromskim i Gombrowiczu. Dziś Grochowiaka - dramatopisarza - przypomina pierwszy tom serii "Dramat polski. Reaktywacja" - pisze Witold Mrozek w Gazecie Wyborczej.

Delirium, alkoholowe zwidy, pogarda bliskich. "Lęki poranne" to mocna lektura. Stanisław Grochowiak - który problem znał z własnego doświadczenia - nie oszczędza w swoim dramacie ani deliryka, ani jego otoczenia. Kto pamięta, że Grochowiak obok wierszy czerpiących garściami z baroku pisał także sztuki teatralne?Doczekaliśmy się ich zbioru. Więcej, doczekaliśmy się całej serii "Dramat polski. Reaktywacja" IBL-u, którą tom Grochowiaka otwiera. Autorska i staranna - tak mówi o "dramatycznej" serii jej redaktor prof. Jacek Kopciński.

Do przygotowania każdego monograficznego tomu zaangażowano wybitnych specjalistów. W przypadku Grochowiaka to Anna R. Burzyńska z Uniwersytetu Jagiellońskiego. W sezonie 1974/75 - przypomina Burzyńska - Grochowiak był jednym z pięciu najczęściej wystawianych polskich autorów. Po Fredrze, Mrożku, Żeromskim i Gombrowiczu. Dlaczego dziś prawie się go nie gra? Bo do tej pory dramaty poety wystawiane były "poniżej możliwości" - sceny rodzajowe i komizm brały górę nad egzystencjalną wymową.

Dowodów na prawdziwość tych słów nie trzeba długo szukać. Dokładnie to stało się w zeszłorocznym przedstawieniu "Chłopców", które w zrobił Adam Nalepa. Kilku mężczyzn walczy o godność w prowadzonym przez despotyczne zakonnice domu starców. Sentymentalny wieczór, chwilami pociągnięty niemal farsową kreską, i w gwiazdorskiej obsadzie ze Starego Teatru. Traktat o buncie i wolności, który w dramacie widzi Burzyńska, gdzieś w tym znika.

Czy nowe wydanie przypomni reżyserom o Grochowiaku? O to starają się twórcy serii. - Oprócz Mrożka, Różewicza i Gombrowicza mamy kilkunastu innych wybitnych dramatopisarzy, których utwory trzeba przywrócić czytelniczej, krytycznej i teatralnej świadomości. W Polsce i Europie powraca zainteresowanie gatunkiem dramatycznym. Skorzystajmy z tego -mówi Kopciński.

Kolejne tomy "Reaktywacji"

Pierwszy raz drukiem ukaże się więc twórczość dramaturgiczna Mieczysława Piotrowskiego, literata, rysownika, autora filmów animowanych. Redakcją jego tekstów zajął się poeta Adam Wiedemann. Nowego wydania sztuk doczeka się Jarosław Marek Rymkiewicz, dziś kojarzony z żarliwymi esejami, a przede wszystkim - prasowymi wywiadami, w których atakuje wszystkich, których wizja Polski odbiega od jego radykalnych poglądów. Przypomnimy sobie wtedy o innym Rymkiewiczu, niestroniącym od ironii i demaskowania romantycznych mitów. Niekoniecznie poecie nowej narodowej insurekcji.

Niełatwym zadaniem jest przywrócenie scenie Bogusława Schaeffera. Jego dzieła, pod wieloma względami prekusorskie dla współczesnego teatru i performansu, trwają w świadomości głównie dzięki kilku granym od wielu lat inscenizacjom (np. "Scenariusz dla nieistniejącego, lecz możliwego aktora instrumentalnego"), m.in. Jana Peszka. Sam autor nie bardzo zadbał o popularność swojego dorobku. Krytyk Tadeusz Nyczek dwa kompletnie nieznane maszynopisy pisarza odkrył przypadkiem w bibliotece Teatru Ateneum.

W serii ukażą się również dramaty Janusza Krasińskiego, Anny Świrszczyńskiej, Ireneusza Iredyńskiego i Romana Brandstaettera, a także Mirona Białoszewskiego. I jak obiecuje wydawca, na tym nie koniec. Obok zbiorów poszczególnych autorów przewidziane są też antologie. Jedna już wyszła. Opasły tom "Trans/formacja" obejmuje 10 dramatów z lat 90. Obok "Miłości na Krymie" Mrożka czy "Dnia świra" Koterskiego -nazwiska niemal kompletnie dziś repertuarowo zapomniane. Lidia Amejko, Jerzy Łukosz - dlaczego ich teksty szerzej nie zaistniały?

- dramaturgia lat 90. nie potrafiła utrafić w ton, który wywołałby jakikolwiek większy społeczny rezonans. A wówczas zaczęło chodzić w teatrze właśnie o to, nie zaś o literackie wyrafinowanie -tłumaczy Joanna Krakowska z Instytutu Sztuki PAN. - Nie wierzę zbytnio w powrót na scenę tych tekstów. Być może prędzej obronią się literacko niż scenicznie - dodaje.

Nie zgadza się z tym Kopciński: -Warto wrócić do dramaturgii lat 90., bo zostało w niej zapisane coś subtelnego: zmiana mentalności współczesnych Polaków podszyta lękiem, nadziejami, poczuciem szansy i zagubienia. I jest szkołą dramatu literackiego, niekiedy wręcz poetyckiego, co znowu zaczyna nas interesować.

Co się stało z "Pokoleniem porno"?

Na początku nowego stulecia dramat starał się zbliżyć do problemów społecznych. Próbą uchwycenia tego dążenia była historyczna już antologia "Pokolenie porno" z 2003 r. pod red. Romana Pawłowskiego. Część jej autorów zniknęła z pierwszego planu teatralnego życia, łącznie z autorem tytułowej sztuki, Pawłem Jurkiem. W "Pokoleniu " pisał o nihilizmie yuppies lat 90. Dziś jest scenarzystą telewizyjnym (m.in. "Barwy szczęścia" i "Na Wspólnej"). Inni, jak Przemysław Wojcieszek czy Paweł Sala, wybrali kino. Podobnie jak Andrzej Saramonowicz, autor komedii "Lejdis".

Wciąż dla teatru piszą Ingmar Villqist i Michał Walczak. Premiera "Miłości w Königshütte" tego pierwszego skończyła się awanturą polityczną o śląską historię. Walczak z kolei m.in. tworzy w kabaret "Pożar w burdelu", pełen nawiązań politycznych.

Dziś prapremier rodzimych tekstów jest sporo, częstym zjawiskiem są tandemy dramatopisarsko-reżyserskie. Paweł Demirski pisze dla Moniki Strzępki, Jolanta Janiczak - dla Wiktora Rubina, Julia Holewińska współpracuje z Kubą Kowalskim. W takich duetach pisarz pełni także funkcję dramaturga na próbach i ma wpływ na kształt inscenizacji. Kwestie bywają pisane z myślą o konkretnych aktorach.Ale też takie sztuki zwykle mają tylko jedno wystawienie.

Ubolewa nad tym Krakowska: - Wiele tekstów świetnie by się obroniło w kolejnych realizacjach. Teatralnie i literacko obroni się trwale Małgorzata Sikorska-Miszczuk, choć nie mogę się nadziwić, że jej chyba najlepszy dramat, "Burmistrz", nie został wystawiony w polskim teatrze.

"Burmistrz" to - dodajmy - może najciekawsza polska sztuka zainspirowana dyskusją o zbrodni w Jedwabnem - skupia się na tym, jak działa pamięć o czarnych plamach w naszej historii i jak są one rozgrywane politycznie.

Na co dzień regularnym wydawaniem sztuk zajmują się w Polsce dwie oficyny - Agencja Dramatu i Teatru oraz Księgarnia Akademicka - w obu dominują jednak teksty zagraniczne. Polską dramaturgię na bieżąco publikuje miesięcznik "Dialog". Kiedyś żelazną zasadą było drukowanie w nim sztuk jeszcze niewystawionych. Dziś bywa, że dopiero sceniczny sukces otwiera drogę do zaistnienia na papierze.

Również dlatego popularnością cieszyły się "Parafrazy" - zbiór dramatów Demirskiego wydany po przyznaniu mu (wspólnie ze Strzępką) Paszportu "Polityki". Tom obejmuje wywrotowe przepisania znanych tekstów - od "Wujaszka Wani" Czechowa po serialowych "Czterech pancernych i psa", znane ze scen Wałbrzycha czy Wrocławia.

Osobnym zjawiskiem jest Dorota Masłowska, autorka dwóch dramatów wystawionych w TR Warszawa. Powodzeniem cieszą się też adaptacje jej prozy. To rzadki dziś przypadek udanego wejścia do teatru autorki z innej literackiej branży. Kiedyś takie transfery były częstsze. Także dlatego warto sięgnąć po nowe wydania sztuk Białoszewskiego, Grochowiaka czy Rymkiewicza.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji