Gombrowicz i niema Iwona
Podczas gdy Roman Giertych wyrzuca z listy lektur "Ferdydurke", Zygmunt Krauze komponuje operę zamówioną przed paru laty przez prezydenta Warszawy z okazji setnej rocznicy urodzin Witolda Gombrowicza. Reżyserii spektaklu podjął się Marek Weiss-Grzesiński, a tytułową, niemą rolę powierzono Kindze Preis. Obok niej zobaczymy i posłuchamy takich śpiewaków jak Dariusz Machej, Magdalena Barylak, Adam Zdunikowski, Artur Ruciński i Monika Ledzion. Oryginalna muzyka ma oddawać groteskę Gombrowiczowskie go dramatu - to, co brzmi klasycznie, kontrapunktuje zaraz jakiś muzyczny zgrzyt i zamierzony dysonans. Groteskę podkreślają też łączące tradycję z futuryzmem stroje i scenografia. Zastanawia tylko, czy koncepcja Gombrowicza, który pokazuje absurd każdej konwencji i narzucanej formy, nie zostanie tu poddana sztucznej operowej sztampie. O bohaterce Gombrowicza i błędach wynikających z podziału na operową awangardę i klasykę rozmawialiśmy z reżyserem, Markiem Weiss-Grzesińskim.
Jaką interpretację "Iwony..." pan wybrał?
- Staraliśmy się iść dokładnie śladem Gombrowicza, tak jak to zresztą zrobił w warstwie muzycznej Zygmunt Krauze.
Co pana pociąga w tym dramacie?
- "Iwona..." to szczególnie buńczuczne dzieło, napisane przez młodziutkiego Gombrowicza. Ten tekst tak naprawdę traktuje o każdym młodym człowieku, który albo musi nauczyć się pewnych obyczajów i zasad obowiązujących w świecie, albo zostaje na oucie. Iwona wybiera to drugie, ona nie akceptuje kłamstw i mówi "nie".
Treliński, Warlikowski, Jarzyna, pan... Coś się ruszyło w polskiej operze?
- To nie jest żaden przełom, to ciąg. Zarówno Treliński, jak i Jarzyna kontynuują to, co w operze już było. W teatrze nie ma dynastii, jest za to kanon muzyczny, który się poszerza.
Ale przecież istnieje podział na operę klasyczną i awangardową.
- To brednie wymyślone przez media. Awangarda stanowi tak naprawdę niewielki wycinek i nie ma nic wspólnego choćby z Trelińskim. W operze miarą rzeczy jest zawsze człowiek. Oczywiście zdarzają się jakieś artystyczne ekscesy, ale to jest tylko wstrząsanie naczyniem.