Artykuły

Po premierze Nowego Wyzwolenia - dwugłos

Ciechanowski Teatr Exodus po raz czwarty wystawił sztukę Witkacego. Rzecz działa się 24 maja na scenie Centrum Kultury i Sztuki. Po "Wariacie i zakonnicy", "Matce", "Tumorze Mózgowiczu" przyszła kolej na "Nowe Wyzwolenie", najtrudniejszy dramat tego autora, z jakim przyszło się zmierzyć reżyserce Katarzynie Dąbrowskiej i zespołowi teatru.

Nowe zniewolenie

"Nowe Wyzwolenie" równie dobrze mogłoby się nazywać "Nowe zniewolenie". Każdy z trójki głównych bohaterów był kiedyś panem sytuacji, teraz jest jej więźniem. Ryszard III (Kamil Dąbrowski) był (jest?) królem - teraz w kajdanach, pod strażą własnych ongiś zbirów. Z dawnych przywilejów pozostała mu tylko pogarda dla otoczenia. Tatiana (Anna Goszczyńska) wydaje się rozdawać karty, decydować o losie Ryszarda, bawi się strachem innego więźnia - Florestana Wężymorda (Cezary Kaźmierski) - dawnego ukochanego, który zawiódł ją i zdradził. Podsuwa mu kolejną kochankę - Zabawnisię (Bożena Zagórska), z pozornym dystansem obserwując rozwój rodzącego się między nimi zainteresowania. Pewność siebie traci dopiero, kiedy w scenie finałowej pojawiają się mundurowi. Teraz oni rządzą. Nie pomogą pieniądze - wyrok na Florestanie zostanie wykonany. Bezwzględność, brak uczuć i obojętność (choćby wobec matki) Florestana, pycha i pogarda dla innych Ryszarda, intryganctwo i fałsz Tatiany zostają ukarane. Każdy ma to, na co zasłużył. Pewny siebie Wężymord kończy na krześle elektrycznym jako trzęsący się ze strachu skazaniec. Chłodna, cyniczna, władcza Tatiana w poniżeniu błaga o litość dla kochanka i załamuje się po jego śmierci. Królewski Ryszard nie może nawet decydować o porze własnego podwieczorku, a jego władczość wygląda groteskowo. Teraz o wszystkim decydują Oni. To nieważne, że noszą mundury. Równie dobrze mogłyby ich wyróżniać inne atrybuty, na przykład krawaty. Są grupą, mają władzę. Nie wiemy, kto wydaje im rozkazy. Być może ktoś taki już nie istnieje, a historia toczy się siłą bezwładu. Może to kolejny krąg rozchodzący się po wodzie, do której kamień pierwszy wrzuciła intrygantka Tatiana. Rewolucja pożera swoje dzieci. Nieważne, jak ich nazwiemy - hunwejbini, sankiuloci, puczyści - zawsze tak samo bezwzględni. Są pryncypialni, czy już tylko bezmyślni? Ofiary nawet się nie bronią. W takim świecie nie przemawia żaden argument. Pozostaje tylko apatia i przystosowanie się. Można łudzić się, że nic się nie stało. Ryszard pozwoli sobie co najwyżej na odrobinę gryzącej ironii, Zabawnisia będzie udawać, że jej to nie dotyczy, sprzątaczka jak zwykle posprząta - jej nie dotyka zmienność losu, jest zbyt nieznacząca. Tylko Tatianie będzie trudno wrócić do tak długo udawanej obojętności. Jej tragedia stała się jej wyzwoleniem, uwolniła ją od pozornego chłodu, pozwoliła jej poczuć rozpacz żywego człowieka. Czuć własne człowieczeństwo w świecie ludzkich automatów - czyż to nie najsurowsza kara?

Exodus to jedyna grupa teatralna działająca w mieście. Po półrocznej pracy - a widać, że lekcje zostały solidnie odrobione - zespół mógł pokazać w CKiSz tylko dwa przedstawienia. Wielu chętnych nie miało szansy obejrzenia spektaklu. Czyżby Ciechanów cierpiał na nadmiar ofert kulturalnych?

(Ewa Blankiewicz)

Z podziwem i głębokim szacunkiem obserwuję działania Kasi Dąbrowskiej i stworzonej przez nią grupy teatralnej Exodus. Fascynujące są zmagania Kasi z dziełami Stanisława Ignacego Witkiewicza - twórczością trudną i praktycznie nieznaną.

Koniec bydlęctwa

Mierzyć się ze sztukami "Genialnego Wariata z Krupówek", jak nazywany był przez sobie współczesnych, jest i "niegroźnym hobby" grupy zapaleńców, i próbą zdefiniowania, nie tylko na własny użytek, świata.

"Nowe Wyzwolenie", dramat z 1920 roku, ciągle niedoczytany, tajemniczy, niezrozumiały. Trudno jest opowiedzieć treść "witkiewiczowskiej zagadki". Nie o to przecież chodzi. Odpowiadanie na pytanie: "co autor chciał powiedzieć" jest idiotycznym zajęciem. Przedstawienie Exodusa jest autorską interpretacją pierwowzoru. Zdziwiła mnie jednak sugestia autorki scenariusza i reżyserki, by oglądając spektakl "zapomnieć o Witkacym". Uczestnicząc w czymkolwiek, co przygotowane zostało "na podstawie Witkacego" trudno zapomnieć o genialnym autorze, o jego teorii Czystej Formy, o eksperymentach artystycznych, o proroctwach. Mam trochę żalu do Kasi, że "wykastrowała" "Nowe Wyzwolenie" z fascynującego sporu o pragmatyzmie, który toczą między sobą Król i Florestan Wężymord.

- Czy nie widzisz, że to jest zwykły pragmatysta - mówi w oryginale Król o Wężymordzie.

- A co to jest pragmatysta? - pyta naiwna Zabawnisia.

- Pragmatysta jest to zwykłe bydle, z tą różnicą, że teoretyzując swoje bydlęctwo, wmawia to innym jako jedyną filozofię.

I w tym jest cały smaczek sztuki. Wystarczy się przecież tylko rozejrzeć, by dostrzec "bydlaków", co swoje "bydlęctwo" narzucają innym jako obwiązującą normę! Witkacy wieszczył koniec cywilizacji jednostki na rzecz uspołecznionych "Wężymordów", łatwych, co prawda do zdemaskowania, tylko, że nikt nie chce tych bydlaków demaskować. Wolimy stare religie zastępować "bożkiem pragmatyzmu i skuteczności", etos pracy zastąpić "robieniem kariery", sukces jednostki podporządkować "dobru społecznemu", tolerować "społeczną dżunglę", reanimować "starych królów", by stawali się "sumieniem nowoczesnego społeczeństwa", zamiast pozwolić im spokojnie odejść do historii (najczęściej do historii zbrodni). Wolimy świat, w którym karty rozdaje salonowa stręczycielka Tatiana, a naiwne Zabawnisie są atrakcyjnymi "paniami do towarzystwa".

W przedstawieniu Kasi Dąbrowskiej Florestan zostaje unicestwiony za pomocą krzesła elektrycznego. Czy to na pocieszenie widza (a jednak możliwy jest koniec bydlęctwa), czy sobie Exodus zrobił "jaja" z widza...? Nie wiem, o czym chciała opowiedzieć Kasia i jej aktorzy. Dla mnie "Nowe Wyzwolenie" to opowieść o Snobach - Pozerach, nowej klasie menedżerów, o "lokalnych Wężymordach", co to i na literaturze się znają, i na sztuce też, a nade wszystko pragną być dyrektorami lub "wicedyrektorami dużych przedsiębiorstw", o bufonach lubujących się "salonowych gierkach", opowieść o różnych "warszawkach" i "ciechanówkach". A propos "ciechanówka", ten zachował się w sposób sobie właściwy. Lokalne media przemilczały premierę "Nowego Wyzwolenia". CKiSz umożliwiło Exodusowi wystawienie sztuki tylko w dwóch terminach. Dwa przedstawienia "Nowego Wyzwolenia" obejrzało więcej widzów niż przez miesiąc przychodzi do kina "Łydynia" (chyba, że grana jest "Pasja", czy "Nigdy w życiu"). Cóż, niezrozumiałe są kryteria, którymi kierują się "urzędnicy od kultury" i "zasłużeni działacze"...

(Edmund Belter)

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji