Artykuły

Dręczarium, czyli męskość rozmemłana

TEATR EXODUS wystawił "Kurkę Wodną"

Co roku u progu lata TEATR EXODUS serwuje nam Witkacego. Tym razem wybrano "Kurkę Wodną". Tytuł chyba nieprzypadkowo nawiązuje do "Czajki" Czechowa, bo sporo tu odniesień do sztuki rosyjskiego dramaturga. O ile jednak Czechow skupia się na kobiecym niespełnieniu, to w "Kurce" wyreżyserowanej przez Katarzynę Dąbrowską dominuje męskie rozmemłanie.

Jego kwintesencją jest Edgar Wałpor, mało ambitny syn, niespełniony kochanek, zdradzany mąż, kiepski ojciec, niedoszły artysta. Cezary Kaźmierski w tej roli skutecznie stłumił swój sceniczny temperament. Stworzył postać człowieka niezdecydowanego, bezbarwnego w konfrontacji ze stanowczą Kurką, męskim Ojcem (dobrze przerysował go debiutant Konrad Gortad), pewną swoich wdzięków Lady - Księżną Alicją of Nevermore, czy jej uwodzicielskim kochankiem Ryszardem Korbowskim (brawa dla Mariusza Lewandowskiego, który pokazał kwintesencję żigolaka).

Męka ciągłego wahania dotyka tylko Edgara. Przyziemna Lady zawsze ma coś w zanadrzu (w roli kobiety fatalnej Mariola Szczygielska). Po śmierci księcia szybko znajduje następnego męża, płacąc stałą pensję kochankowi. Ojciec stara się kierować losem Edgara podejmując za niego decyzje. Nawet niańka Afrosja Opupiejkina (Bożena Zagórska-Arumińska) musztruje aktorów, narzucając im nie tylko kwestie, ale i sposób bycia. Na tle tej powszechnej energii tym bardziej widoczna jest nijakość Edgara, powód ciągłego udręczenia jego i innych.

Edgar wciąż się skarży, snuje niedbale ubrany po scenie, myśli tylko o sobie. Jedynym punktem odniesienia jest dla niego Kurka Wodna - ni to kochanka, ni to przyjaciółka. Kurka pragnie śmierci, ale roztrzęsiony Wałpor nie potrafi jej zastrzelić. Próba zabójstwa okazuje się nieskuteczna, ale Edgar żyje w przeświadczeniu, że jest mordercą. Zabija Kurkę ostatecznie i nieodwołalnie dopiero po latach. To nareszcie czyni go wolnym. W chwilę później popełnia samobójstwo. To już czysta formalność, podpis na akcie zgonu, który tak naprawdę dokonał się w I akcie.

Kurka w świetnym wykonaniu Anny Goszczyńskiej jest wyraźnie osobna. Nie pasuje do rodzinnej atmosfery domu Wałporów. Jej przeznaczeniem jest wyzwalać emocje mężczyzn. Zdaje się nie mieć przeszłości, przyszłości mieć nie chce. Nie wydaje się osobą z krwi i kości, mimo zdecydowania i widocznego temperamentu. Jest katalizatorem zachowań innych. Prowokuje do działania Edgara, była muzą zmarłego księcia of Nevermore, staje się fascynacją młodego Tadzia (Aleksandra Żebrowska). Nie dziwi więc, że po rzekomej śmierci w I akcie ponownie pojawia się na scenie. Jest jak powracający wyrzut sumienia, widomy dowód nieudolności Edgara.

Edgar nie sprawdza się też jako syn. Wojciech Wałpor na próżno chce, żeby został artystą. Edgar broni się przed tym, traktuje jak straszną nieuchronność, która lada chwila stanie się jego udziałem. Kultywuje jednak rodzinną tradycję - nalega, żeby jego syn został uczonym, co napawa Tadzia żywym wstrętem. Historia odwiecznego konfliktu pokoleń zatacza koło. Sam Witkacy też miał poczucie, że nie spełnił oczekiwań ojca, wybitnego architekta Stanisława Witkiewicza. Synowska negacja stała się dla niego inspiracją, prowokowała do eksperymentów ze sztuką i życiem. Witkacy to szalony, silny duch. Tym mocniej brzmi jego kpina z męskiej słabości, a K. Dąbrowska umiejętnie tę słabość wydobywa.

Po roku pracy, przy wsparciu finansowym Urzędu Miasta TEATR EXODUS dał 4, 5 i 18 czerwca 3 przedstawienia. A chętnych do obejrzenia sztuki nie brakowało.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji