Artykuły

Stoppard

TOM STOPPARD wchodzi na scenę stołeczną niejako kuchennymi schodami: nie była jeszcze w Warszawie wy­stawiona jego najgłośniejsza sztuka "Rosenkrantz i Guildenstern nie żyją", a teatr Kwadrat wystawia jednoaktówkę "Praw­dziwy inspektor Dog", rzecz zgrabną, dobrze napisaną, lecz przecież nieporównanie bardziej błahą. Trudno wszakże za ten stan rzeczy winić akurat Kwa­drat, który w tym przypadku dokonał trafnego wyboru reper­tuarowego, prezentując widzowi polskiemu gatunek absurdalnej komedii, u nas nieomal nie zna­ny, a bardzo popularny w An­glii.

Wróćmy jednak do Stopparda. Ten trzydziestoośmioletni pisarz zadebiutował na scenie londyń­skiej w roku 1967 - i był to od razu debiut świetny: sztuka "Rosenkrantz i Guildenstern nie żyją" była sensacją w ojczyźnie autora, następnie zaś obeszła wiele scen europejskich. Osobiś­cie również zaliczam sztukę Stopparda do najlepszych dra­matów, jakie napisano w ostat­nim dziesięcioleciu.

Pomysł sztuki jest prosty - lecz jakże płodny w konsekwen­cje: oto śledzimy akcję szekspi­rowskiego "Hamleta", ale nie od strony dworu duńskiego i głów­nych protagonistów dramatu, lecz od strony dwóch skrom­nych postaci: Rosenkrantza i Guildensterna. Po prostu oglą­damy na scenie to wszystko, co dzieje się z nimi, gdy nie biorą udziału w akcji "Hamleta"; na­tomiast gdy Rosenkrantz i Guil­denstern "włączają się" w tę ak­cję, obie sztuki jak gdyby łączą się i przez chwilę bohaterowie Stopparda mówią słowami Szekspira. Ten świetnie prze­prowadzony przez autora zamysł służy refleksji nad człowiekiem, wplecionym w tryby historii, nad małością ludzkiego charak­teru, nad mentalnością służalca, agenta, "człowieka do specjal­nych poruczeń", będącego tylko pionkiem w cudzej grze - wreszcie nad istotą teatru.

Szkoda, że ten znakomity dra­mat został u nas jedynie opu­blikowany i wystawiony raz tyl­ko - w Łodzi. Jest to, przyzna­ję, rzecz trudna, wymagająca dobrej roboty scenicznej i znakomitego aktorstwa, ale przeko­nany jestem, że trud opłaci się sowicie.

Kolejne sztuki Stopparda, a napisał ich do tej pory siedem, były przyjmowane z wielkim za­interesowaniem i na ogół odno­siły sukcesy, chociaż już nie tak spektakularne, jak triumfalny debiut. "Prawdziwy inspektor Dog" (czyli prawdziwy inspek­tor Pies - w oryginale angiel­skim Jest "Hound", czyli pies myśliwski) to zręcznie napisana jednoaktówka, dająca pojęcie o warsztacie dramaturgicznym Stopparda. W sumie jest to ro­dzaj żartu scenicznego, który trzeba traktować z przymruże­niem oka, nie tracąc przy tym z pola widzenia kilku trafnych uwag o istocie stosunku teatr-krytyka oraz - aktualnych nie tylko na angielskim gruncie - zgryźliwych uszczypliwości pod adresem tej ostatniej.

I tutaj Stoppard stosuje cie­kawy chwyt formalny: wprowa­dza dwóch krytyków, którzy ko­mentują akcję "sztuki właści­wej", a w pewnym momencie zostają w nią wciągnięci. Nie będę tu zdradzał akcji, której osią są w końcu perypetie o charakterze kryminalnym (Stop­pard traktuje je w sposób pa­stiszowy - u nas nie jest to do końca czytelne, gdyż w teatrach polskich nieomal nie grywa się sztuk kryminalnych), powiem jedynie, że obfituje ona w za­skakujące niespodzianki, zaś przekład Bronisława Zielińskiego pozwala smakować słowny dow­cip komedii.

Jak powiedziałem, jest to jed­noaktówka. Chyba nie jest najfortunniejszym pomysłem roz­ciąganie jej do rozmiarów ca­łego spektaklu, gdyż fatalnie odbija się to na tempie, które w przypadku sztuki tego rodzaju powinno być o wiele szybsze, niż ma to miejsce w teatrze Kwadrat. Z obsady - w tym teatrze niemal niezmiennej, co wbrew pozorom jest zjawiskiem pozytywnym - ironicznym wy­czuciem stylu absurdalnej ko­medii wyróżniają się obaj kry­tycy: Krzysztof Kowalewski i Janusz Gajos.

Tak oto, przy okazji dość bła­hej sztuki na rozrywkowej sce­nie była okazja do wypowiedze­nia kilku słów o jednym z naj­ciekawszych dziś - obok Bon­da, Weskera, Storeya, Ayckbourne'a i Ardena - dramaturgów angielskich. Czyżby urodzaj na dramatopisarzy w tym kraju płynął li tylko z tradycji? Są­dzę, że każdemu zrządzeniu lo­su trzeba pomóc a w teatrach brytyjskich wiedzą, jak to ro­bić... Ale to już zupełnie inna historia i nie dotyczy Toma Stopparda i jego "Prawdziwego inspektora Doga".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji