Pożądanie schwytane (wreszcie) za ogon...
Już wte foyer spotyka spieszących na tę niecodzienną inscenizację pierwsza niespodzianka - zaczepiają ich, witając po francusku, młodzi ludzie w strojach z lat czterdziestych. Przedstawienie trwa bowiem od momentu wejścia do momentu wyjścia z teatru, przez dwie godziny bez przerwy, bo nawet antrakt nie jest przerwą a happeningiem-statyści częstują widzów autentyczną zupą cebulową, bawią zdawkową konwersacją, a po spektaklu żegnają, życząc dobrej nocy. Widowisko rozgrywa się więc nie tylko przed nami, ale i wokół nas.
Odbieramy je każdym zmysłem. Do uszu płynie nam zewsząd - bo wykonywana i "na żywo" przez Piotra Salabera na fortepianie preparowanym, i mediach elektronicznych - muzyka tak wspaniała jak "La dance macabre" C. Saint-Seans'a czy "Tosca" G. Pucciniego; nasz wzrok oszałamia feerią barw, kształtów i form nie tylko kubistycznych, bo odwołujących się też do mistrzów malarstwa francuskiego innych epok, np. C. Moneta "Śniadanie na trawie", "Kobieta w ogrodzie" interesująca scenografia Carey Clark. W konstrukcji sceny dominują dwie różnej wielkości prostokątne płaszczyzny, z tyłu lekko wystające z podłogi i łagodnie opadające ku proscenium. Pozostałe elementy scenografii są opuszczane, wnoszone lub wrzucane spod sceny - "pokazują swoje kwestie" i przeważnie tą samą drogą, którą się pojawiły, szybko znikają. Akcja sztuki rozgrywa się bowiem i w sypialni, i w korytarzu, i w łazience, i w kuchni. Wiele tu wizualnie ciekawych aluzji i symboli. Obraz i dźwięk są integralną częścią tego przedstawienia. Grają wraz z aktorami.
Dramaty Picassa to w ogromnej mierze jakby płótna słowami malowane. Wielki eksperymentator formy sięgnął po jeszcze jeden środek wyrazu, czy po inne tworzywo dla tej samej SZTUKI? Swój pierwszy dramat "Pożądanie schwytane za ogon" napisał w 1941 roku. Rzecz została odczytana jako protest artysty, przeciwko faszyzmowi, który w tym czasie paraliżował także Paryż. (W spektaklu, w czytanym przez jedną z postaci, dzienniku "Le Figaro" widnieje ogromna podobizna Hitlera). Choć już obrazy Picassa z tego okresu są pewną manifestacją jego stosunku do otaczającej rzeczywistości - deformacją sięgającą paroksyzmu - artyście to nie wystarcza. Decyduje się stworzyć dzieło w materiale dla siebie nadzwyczajnym. W słowach. Konwencję wybrał surrealistyczną, miejscami dotykającą groteski. Dramat Picassa ma wiele wspólnego z jego malarstwem - normalny związek między rzeczami zostaje zerwany albo przestawiony, a zamiast przenośni powstaje halucynacja lub sen zbudowany na jawie. Dużo jest w tej sztuce poezji. Poezji poprzeplatanej jednak od czasu do czasu trywialnością i wulgaryzmami. Chęć epatowania, prawda o sprzecznościach życia, czy fascynacja Huysmansem, Apollinairem czy Jarrym? Pewnie wszystkiego po trochu. Przede wszystkim jednak swoista opowieść o własnym życiu, własnych lękach i wyobrażeniach. Wśród postaci dopatrywano się aluzji do znajomych i przyjaciół Picassa - Sartre'a czy Simone de Beauvoir, którzy zresztą w premierowym czytaniu sztuki w 1944 prezentowali Tylca i Kuzynę.
"Pożądanie schwytane za ogon" to rzecz wielowarstwowa. Z jednej strony protest przeciwko zniewoleniu i okrucieństwu, z drugiej historia romansu Wielkostopia, postaci za którą ukrywa się autor i Kuszątka - dziewczyny-natchnienia, dziewczyny-muzy. Role te w bydgoskim przedstawieniu grają Wojciech Kalwat i Małgorzata Witkowska. Efekt? On intelektualista i amant do groteski przystający wspaniale, ona uosobienie dziecięcego niemal jeszcze wdzięku i perwersyjnego erotyzmu zarazem. Choć Witkowska zdecydowanie aktorską osobowością dominuje nad Kalwatem, oboje znakomicie prezentują się w scenie miłosnego zbliżenia. Scenie po mistrzowsku zresztą przez reżysera zakomponowanej! Ta inscenizacja to w ogóle popis reżyserskiej wirtuozerii i wizji artystycznej Wiesława Górskiego a i dowód dużych jego umiejętności jako tłumacza i adaptatora. Teatr, który pokazał Górski tym przedstawieniem, to teatr za jakim od czasów "Boga" Woody Allena w reżyserii Marka Mokrowieckiego ja przynajmniej w Bydgoszczy tęskniłam. Teatr doskonałej formy, teatr zmysłów i wyobraźni, a niosący przy tym i pewien ładunek intelektualny. Teatr prawdziwy, bo nie udający rzeczywistości. Pożądanie - schwytane wreszcie za ogon...