Walczyk wątpliwości
Spektakl oparty jest na tekstach Jeremiego Przybory z "Kabaretu Starszych Panów", oczywiście z muzyką Jerzego Wasowskiego. Pomysł to niewątpliwie ciekawy, aczkolwiek w ostatnich latach nieco wyeksploatowany. Pamiętając jednak o niezwykłej pomysłowości i oryginalności inscenizacji Jubilata, wybrałam się na spektakl pełna nadziei na mile spędzony wieczór.
Teksty Jeremiego Przybory okazały się pretekstem do osobistej spowiedzi reżysera. W inteligentny sposób, niczym prosto z Gombrowicza wyłania się dowcip i świetnie zawoalowana aluzja: słabość do kobiet, dobrej herbatki, birbanctwa i kreowania własnej postaci.
Jest to urocze, urokliwe, wzruszające i śmieszne zarazem, ale tylko w momencie, kiedy tej opowieści o samym sobie towarzyszy sam Mistrz.
Spektakl otwiera intermedium w stylu komedii dellarte Colombina (Magdalena Cwenówna) i Arlekin (Tomasz Krupa) usiłują wprowadzić publiczność w dobry nastrój. Robią to, niestety, niezbyt zachęcająco i bez przekonania. Colombinie - choć ubrana w piękny strój baleriny - nie udaje się wywołać wrażenia lekkości i delikatności tancerki. Arlekin zaś sprawia wrażenie jakby męczył go niewygodny kostium i za ciasne buty..
Animatorkami wszystkich zdarzeń pozostają jednak Pani A. i Pani B. (Małgorzata Duda i Brygida Turowska) towarzysząc bohaterom od początku do końca przedstawienia. Robią to precyzyjnie, lecz z Hanuszkiewiczowską manierą, przez co zatracają chwilami swój osobisty wdzięk i urok. Utrzymują jednak charakter zabawy i celnego dowcipu.
Mocną stroną przedstawienia jest Andrzej Niemirski w charakterystycznej roli Dosmucacza-Bladego. Kreowana przez niego postać jest barwna, ciekawa i konsekwentna, przez co na dłużej zapada w pamięci.
Reszta aktorów próbując przywołać nieuchwytny czar i wdzięk "Kabaretu Starszych Panów" staje się nieprawdziwa i sztuczna. Gubią się w gierkach i grypsach, a przecież nie można schwytać minionego nastroju, trzeba go po prostu wywołać. I to się niestety nie udaje.
Byłabym niesprawiedliwa, gdybym pominęła Edytę Jungowską w roli Matki i Zbigniewa Konopkę w rolach Ojca, Ślusarza i Rotmistrza. Po prostu silne osobowości przebity zasłonę konwencji i trafiły w sposób prosty i skromny do serc publiczności
"Piąty pokój..." to nic innego jak studium Adama Hanuszkiewicza, przez co ubawią się bardziej jego przyjaciele niż zwyczajna widownia. Ale każdy chciałby zobaczyć na własne oczy jak szanowny Jubilat śpiewa - chociażby słodkiego i mądrego "Walczyka wątpliwości".