"Makijaż" dla McFerrina
Szefowa managementu prosiła o jeden utwór, który określałby genius loci - polski w klimacie, a ponadto powiązany z Solidarnością, wolnością... Miałby on otwierać nasz występ z McFerrinem. Długo nie myśląc, zaproponowałem mój utwór "Makijaż" - mówi JANUSZ GRZYWACZ, lider krakowskiego jazz-rockowego zespołu Laboratorium, o występie z Bobbym McFerrinem podczas Solidarity of Arts
17 sierpnia w Gdańsku wystąpicie - obok Orkiestry Symfonicznej Polskiej Filharmonii Bałtyckiej, VOCAbuLarieS, Atom String Quartet, The Bulgarian Voices, Angelite oraz Urszuli Dudziak - w koncercie inaugurującym piąty już festiwal Solidarity of Arts. Tym razem z Bobbym McFerrinem jako gwiazdą. Miło pewnie znaleźć się w takim gronie...
- To bardzo ekscytujące... Zaproponował nas Krzysztof Materna, twórca festiwalu, zarazem reżyser tego koncertu, po czym zostaliśmy "zweryfikowani" i zaakceptowani zarówno przez McFerrina, jego management, jak i Gila Goldsteina, wybitnego producenta, aranżera i multiinstrumentalistę, który wchodzi w skład pracującego z wokalistą zespołu SpiritYouAll. Z Gilem zakolegowaliśmy się e-mailowo, bo trochę trwało ustalanie szczegółów. Ale udało się. Goldsteinowi bardzo spodobała się muzyka Laboratorium, szczególnie chwalił nasz "Latin Groove", który też zagramy w Gdańsku, być może z udziałem McFerrina - jeśli zdoła podzielić siły na wszystkich wykonawców. Goldstein poprosił o nuty i nagranie, więc mu je wysłałem.
Na pewno wspólnie z McFerrinem wykonacie również jeden jego utwór.
- Z trzech przesłanych wybrałem "Freedom Is a Voice", nagrany kiedyś przez McFerrina z zespołem Yellowjackets, gatunkowo bardzo nam bliskim. Niespodziewanie parę dni temu szefowa jego managementu prosiła o jeszcze jeden utwór, który określałby genius loci - polski w klimacie, a ponadto powiązany z Solidarnością, wolnością... Miałby on otwierać nasz występ z McFerrinem. Długo nie myśląc, zaproponowałem mój utwór "Makijaż".
Napisany dla Teatru STU do spektaklu pod takim właśnie tytułem.
- Ale też wielokrotnie sięgał po "Makijaż" legendarny reżyser a nasz przyjaciel Maciek Szumowski, m.in. wykorzystując w filmie "Wiosna Solidarności", robionym "podziemnie" w stanie wojennym. I to był strzał w dychę, bo po trzech minutach od wysłania demo od Bobby'ego nadeszło coś takiego, muszę zacytować: "That's fucking fantastic... You are great... Thank you... I think, it's the perfect intro to "Freedom"... You rock... Thanks so much...".
Masz do słynnego amerykańskiego wokalisty stosunek wyjątkowy?
- Jestem bardzo czuły na sztukę wokalną; głos ludzki to najpiękniejszy instrument, od niego się chyba zaczęła cała muzyka... A Bobby McFerrin to ktoś wyjątkowy, w jego głosie znajduję wszystko, co mi w muzyce potrzebne - rytm, barwę, radość, harmonię, kompozycję, emocje, osobowość... I oczywiście wiarę w sens dzielenia się sztuką z bliźnimi.
A inne plany Laboratorium, teraz, po reaktywacji, która nastąpiła w 2006 roku, z dopiskiem SL, czyli second life?
- Także w sierpniu wystąpimy na Gdańskich Nocach Jazzowych w Operze Leśnej. Wtedy już zagramy cały program.
A co z płytą nowej "Laborki", w której poza Tobą, Markiem Stryszowskim i Krzysztofem Ścierańskim grają Marek Raduli i Grzegorz Grzyb?
- Mieliśmy takie plany z Tomaszem Dziubuńskim, wydawcą naszej 10-płytowej"Antologii". Miała to być płyta winylowa, nawiązująca do tych wydawanych przez nas w latach 70. i 80. Niestety, śmierć Tomka wszystko zawiesiła. A poza tym - nie napieram. Znasz moją zasadę - skoro jest tak dużo płyt w sklepach, to nie wiem, czy koniecznie trzeba wciskać się z następną... Prędzej czy później jednak ją nagramy, myślę, że koncertową.
A może wcześniej Bobby McFerrin wyda swój krążek z Twoim "Makijażem"...
- Kto wie...? [śmiech]
A w Krakowie kiedy Was posłuchamy?
- Już 2 sierpnia, w piątek, o godz. 20.30 w klubie Miles Stone w hotelu Qubus przy ulicy Nadwiślańskiej. Będzie to trochę nasza próba przed spotkaniem z McFerrinem, więc pewnie zagramy "Freedom Is a Voice", z Markiem w partii wokalnej.
